Omacnica prosowianka to obecnie najgroźniejszy szkodnik kukurydzy. Z roku na rok nabiera na znaczeniu, w zeszłym sezonie wyrządziła naprawdę dużo szkód, głównie w uprawach na ziarno i wszystko wskazuje na to, że i w tym roku będzie podobnie.
Obecnie efekt żerowania omacnicy można na plantacji bardzo łatwo zidentyfikować w postaci charakterystycznych złomów kukurydzy. Z gospodarczego punktu widzenia najgroźniejsze są złomy łodyg poniżej kolby, gdy cała roślina się przewraca, co uniemożliwia jej zbiór. Najwięcej szkód obserwuje się w monokulturach, uprawach bezorkowych, oraz tam gdzie niedokładnie rozdrobniono przed zimą resztki pożniwne.
Żerowanie omacnicy ponadto sprzyja porażeniu grzybów z rodzaju Fusarium, które jak już sygnalizowaliśmy mogą w tym roku stać się kolejnym problemem w kukurydzy.
Zwalczanie chemiczne omacnicy jest możliwe, aczkolwiek jeszcze mało popularne zwłaszcza w mniejszych gospodarstwach ze względu na konieczność wykonywania zabiegów insektycydowych w okresie już zaawansowanego rozwoju kukurydzy, który to uniemożliwia wjechanie w plantacje typowego opryskiwacza polowego. Na zabiegi chemiczne jest już zdecydowanie za późno (wykonuje się je najczęściej w drugiej lub trzeciej dekadzie lipca).
Warto jednak teraz wykonać analizę procentu roślin uszkodzonych. Stwierdzenie 15 proc. roślin z objawami żerowania omacnicy w uprawie kukurydzy na ziarno jest sygnałem o tym, że należy rozpocząć walkę z tym szkodnikiem w sezonie następnym. Bez opryskiwacza szczudłowego niestety nie można ograniczać populacji chemicznie. Istnieje jednak możliwość walki z nim biologicznie poprzez zastosowanie introdukcji jego naturalnego wroga kruszynka - metoda ta jednak nie należy do najtańszych.
W przeciętnym gospodarstwie pozostają metody agrotechniczne, do których przede wszystkim należy płodozmian, staranne rozdrobnienie resztek pożniwnych, głęboka orka oraz wiosenne talerzowanie.
Komentarze