Podczas XI Ogólnopolskiej Wystawy Bydła Mlecznego w Minikowie za najpiękniejszą jałowicę w wieku 19-21 miesięcy uznano Jamajkę 89 po Denverze na Debo-Biegunie. Samica ta należy do Ośrodka Hodowli Zarodowej Dębołęka.

Czytaj więcej
Elita wśród polskich krów i jałowicLech Przybylski, prezes zarządu Ośrodka Hodowli Zarodowej Dębołęka sp. z o.o., w rozmowie z Radosławem Iwańskim, redaktorem naczelnym miesięcznika Farmer, podkreśla, że cieszy go zdobycie czempionatu w grupie najstarszych jałówek, gdyż dają już one pełny obraz przyszłej krowy.
Co ciekawe, ojciec matki Jamajki 89 to polski buhaj. Jest to jedyny taki przypadek wśród ojców i ojców matek tegorocznych czempionek rasy PHF.
– Nareszcie, po tylu latach, polska genetyka w hodowlach, które są konsekwentnie prowadzone według własnych programów, jak na naszych fermach, daje pierwsze efekty i pojawia się dobre potomstwo po naszych własnych buhajach, jako nośnikach cech pożądanych – mówił Przybylski.
Przybylski podkreślił również, że pierwsze jałówki rasy holsztyńsko-fryzyjskiej w Polsce trafiły do stada z Dębołęki. Jak wspomniał, były to samice z Kanady, czyli sztuki dość duże, co do dziś jest widoczne w pokroju zwierząt w tym stadzie.
Jak dodał nasz rozmówca, spółka konsekwentnie prowadzi hodowlę według najlepszych wzorców, przykłada dużą wagę do doboru buhajów, doskonalenia cech swoich zwierząt oraz wdrażania nowoczesnych metod rozrodu, do których zaliczyć można m.in. embriotransfer z powodzeniem realizowany w tym stadzie.

Czytaj więcej
Dominator kontra spółki KOWROpłacalność produkcji mleka
Przybylski podzielił się nami również swoją oceną aktualnej sytuacji w zakresie opłacalności produkcji mleka. Jak zaznaczył, na razie jest za wcześnie na takie szacunki.
– Jeszcze jest za wcześnie na rozmowy o tym, jaka będzie opłacalność na koniec bieżącego roku, ponieważ choć na bieżąco ponosimy coraz wyższe koszty np. komponentów paszowych, to musimy pamiętać, że pasze, które produkujemy we własnych gospodarstwach zostały tak naprawdę wytworzone przy użyciu zapasów środków do produkcji z ubiegłego sezonu, a niestety tak lawinowy wzrost niektórych środków do produkcji każe sobie zadać pytanie jaki poziom te koszty osiągną w grudniu i dopiero wtedy będziemy mogli mówić o opłacalności czy marży na mleku – mówił Przybylski. – Oczywiście mleczarnie, w naszym przypadku OSM Włoszczowa, starają się, jako lojalni partnerzy spółdzielczy, partycypować we wzroście tych kosztów, podwyższając także ceny skupu mleka, ale pozostaje obawa jak na kolejne podwyżki zareaguje rynek, czyli konsument, od którego wszystko zależy – dodał.

Komentarze