Spośród pełnej stawki 61 prezentowanych w ringu jałowic, podzielonych na 5 grup, grono sędziowskie nagrodziło 5 zwierząt. Co ciekawe swoją dominację w tej grupie mocno zaakcentowało Gospodarstwo Hodowlane Pana Adama Pietruszyńskiego z miejscowości Straduny, zgarniając 3 czempionaty oraz superczempionat w kategorii jałowic hodowlanych.

W takim razie jak się to robi, że zaprezentowane zwierzęta dominują w swoich grupach? Takie pytanie zadaliśmy Panu Maciejowi Kurowskiemu – głównemu hodowcy w GH w Stradunach.

- Po pierwsze stado trzeba rozpędzić z mlekiem, nie zapominając przy tym o cechach powiązanych z właściwą budową, kalibrem, właściwymi kończynami czy wymieniem. Dopiero później zachowując jeszcze większy nacisk na cechy funkcjonalne i ostrożność w kierunku inbredu, należy dobierać buhaja do inseminacji danej sztuki głównie w kierunku poprawy cechy, która u danej sztuki wygląda najgorzej – tłumaczy Maciej Kurowski.

- Jeśli dana sztuka ma słabe nogi to dobieramy buhaja, który poprawia cechy związane z nogami, jeśli wymię jest do poprawy to dobiera się buhaja, który poprawia właśnie te cechy (komórki somatyczne, zawieszenie wymienia, więzadła) – dodaje Kurowski.

Gospodarstwo ze Stradunów zaprezentowało na wystawie w Szepietowie jedynie młodzież hodowlaną. Jałówki Tina, Klara i Trus to czempionki, Lina i Ulma to pierwsza i druga wiceczempionka w kategorii jałowic w wieku 15-17 miesięcy. Superczempionką została jałowica Klara ur. 17 kwietnia 2012 r. Jej ojciec to amerykański buhaj – Moline.

Najpiękniejszym widokiem dla hodowcy jest wyrównanie stada – podkreśla Kurowski. Jeszcze kilka lat temu wchodząc do obory wybieraliśmy z selekcjonerem PFHBiPM kilka sztuk, które były prezentowane na wystawach. Na dzień dzisiejszy wybieramy kilkadziesiąt takich zwierząt i dopiero z tej puli najpiękniejsze są prezentowane. Często stajemy przed dylematem, która z wybranych krów czy jałowic ma pojechać na wystawę – dodaje z uśmiechem.

Pan Maciej za przykład podaje jałowicę Ulmę (zdobywczynię tytułu 2 wiceczempiona XX RWZH w Szepietowie). - Przyjechała na tą wystawę, wybrana dosłownie w ostatniej chwili, a tu taki sukces – mówi Kurowski.
 
Jej matka – Ulma, dokładnie rok temu zdobyła tytuł superczempiona wystawy w Szepietowie, a jej ojciec to – Silky (w momencie inseminacji był buhajem testowym SHiUZ w Bydgoszczy), który również pochodzi ze staraduńskiej hodowli.

- Od dwóch lat do naszego gospodarstwa nie są przywożone żadne zwierzęta z zakupu, czyli bazujemy na własnym materiale hodowlanym. Na chwilę obecną, na stado 560 krów mamy 480 jałowic, więc o sztuki na remont się nie obawiamy – mówi Kurowski.

Dokąd więc trzeba zmierzać w hodowli bydła i jakie cele i granice powinni stawiać sobie hodowcy by do nich dążyć? Czy rasa holsztyńsko-fryzyjska to tylko zwierzęta, które są swoistymi „fabrykami mleka”? Czy może jest gdzieś pewna granica wydajności?

Średnia wydajność w straduńskim stadzie to 10 900 kg mleka od krowy, generalnie HF zaprogramowany jest na 11-12 tys. kg więc zawsze jest do czego dążyć. Lecz nie o rekordy tu chodzi. Do tej pory budowaliśmy stado, brakowanie w nim nie opierało się o nasze założenia, a jedynie zdarzenia jakie się pojawiały (urazy, itp.). W tej chwili brakujemy krowy, które nie pasują do stada pod względem wydajności. Cel jaki stawiamy to osiągnięcie takiego stanu, gdy 20-30 proc. jałówek będzie można sprzedać poza gospodarstwo, a pozostawienie do dalszej hodowli tylko tych najlepszych – podsumowuje Maciej Kurowski.