- Element z którym walczymy od lat, to kolor żółty i czarny paszy. Dzisiejsza technologia pozwala w pewnym stopniu zmniejszyć tą czerń wynikającą z rzepaku, ale nadal jest to główny problem, z którym mierzymy się od lat, co dotyczy nie tylko koncentratów, ale też pasz pełnoporcjowych – tłumaczył Adam Zaleski.

Innym powodem chętniejszego wykorzystywania w dawkach pokarmowych śruty sojowej jest fakt, że ze względu na swój skład, łatwiej się ona bilansuje z pozostałymi komponentami niż śruta rzepakowa. Dodatkowym minusem śruty rzepakowej według Zaleskiego jest jej gorzkawy smak, co wpływa na pobranie pasz, szczególnie u zwierząt monogastrycznych, a zwłaszcza świń. Obecna przewaga śruty sojowej to też jej łatwa i stała dostępność w dużych, zestandaryzowanych partiach.

Stosowanie śruty rzepakowej w większych dawkach musi również wynikać z ekonomiki. Jak wyliczał Adam Zaleski, cena śruty rzepakowej musi wynosić mniej niż 78 proc. ceny śruty sojowej, aby systemy optymalizacyjne akceptowały śrutę rzepakową w recepturach dla zwierząt monogastrycznych.

Zdaniem Zaleskiego, gdyby wszyscy uczestnicy rynku paszowego stosowali pasze rzepakowe w maksymalnych rekomendowanych ilościach, to ich zużycie, uwzględniając krajowy potencjał, mogłoby wzrosnąć do 2,3 mln ton, co przekroczyłoby obecną produkcję tych pasz.