W samym Teksasie hoduje się 12,5 miliona sztuk bydła, co stanowi 13,24 proc. całej produkcji USA. To więcej niż w całej Kanadzie, Urugwaju czy Nowej Zelandii.

Teksas jest stanem bardzo zróżnicowanym pod względem klimatu. Na wschodzie mamy do czynienia ze zdecydowanie większą sumą opadów, niż na pustynnym zachodzie. Średnia suma rocznych opadów na wschodzie wynosi 1500 mm, podczas gdy na zachodzie to zaledwie 150 mm rocznie.

Przekłada się to oczywiście na średni areał potrzebny do wykarmienia jednej sztuki bydła. Na wschodzie jest to średnio nawet poniżej jednego hektara na krowę, do nawet 65 ha pastwisk, niezbędnych do wykarmienia jednej krowy na dalekim zachodzie. W przypadku gospodarstwa Travisa, potrzebuje on średnio ponad 3 ha pastwisk, do zapewnienia bazy paszowej dla jednej krowy.

50  proc. bydła mięsnego stanowi rasa, zarejestrowana jako American Black Angus. 97  proc. stanowią mieszańce, a 3 proc. to czyste rasy bydła, utrzymywane do rozrodu. Co ważne, 100  proc. bydła jest hodowana na wolnym wybiegu i pozostaje na zewnątrz przez cały rok. Niektóre stada posiadają otwarte, zadaszone budynki zapewniające cień i ochronę przed zimnem.

Bydło w momencie sprzedaży waży odpowiednio: jałówki – od 500 kg do 570 kg, a wolce od 570 kg do 615 kg. Zakres wieku wolców rzeźnych i jałówek wynosi od 14 do 17 miesięcy. Osobiście, nigdy i nigdzie indziej nie jadłem tak pysznych steków, jak w Teksasie.

Charakterystycznym bydłem w Teksasie jest tzw. Texas Longhorn, a więc rasa wyróżniająca się bardzo długimi (sięgającymi nawet do 2,5 m długości) rogami. Nie są one jednak wydajną ekonomicznie rasą, a ich mięso ma specyficzny posmak. Zawiera za to mniej tłuszczu, a ze względu na mniejszą wydajność rzeźną jest droższe od standardowej wołowiny o około 20  proc..