Kanadyjska przygoda zaczęła się sześć lat temu, gdy Rick, ojciec Travisa, przyjechał tutaj na wypoczynek. Całkowicie zakochał się w tym miejscu, a przy okazji dowiedział się, że w okolicy wystawione jest na sprzedaż gospodarstwo, którego właściciele też trudnili się hodowlą bydła.

Początkowo Rick był przeciwny zakupowi, gdyż jak twierdził wolał tam przyjeżdżać w celach wakacyjnych, a nie do pracy. Cena, w stosunku do gruntów w Teksasie, okazała się być jednak bardzo atrakcyjna. Decyzja zapadła, gospodarstwo zostało zakupione, a Travis z ojcem coraz częściej przyjeżdżali do Kanady, w celu przygotowania infrastruktury pod kątem produkcji bydła. Po trzech latach udało się im też znaleźć pracownika na stałe, który profesjonalnie opiekuje się bydłem i zajmuje się całym ranczem.

Stopniowo też powiększali areał, a w ostatnim czasie kupili kolejne gospodarstwo z pastwiskami, tym razem na spółkę z piątką znajomych, którzy w tej transakcji dostrzegli szansę na dokonanie dobrej inwestycji. Cena, jak twierdzi była prawie pięciokrotnie niższa niż w Teksasie. Trzeba jednak wziąć pod uwagę fakt, że gospodarstwo Travisa w Teksasie znajduje się w pobliżu miasta, stąd ceny gruntów rolnych są stosunkowo wysokie.

Główną rasą hodowlaną jest black angus i stanowi około 80 proc. populacji. Drugą rasą pod względem liczebności jest red angus – stanowi 15 proc. populacji. Na pastwiskach dominuje mieszanka lucerny, tymotki i koniczyny. Zdaniem Travisa, pozwala ona na odpowiednie zbilansowanie składników odżywczych. Warto zauważyć, że zimą temperatura tutaj sięga nawet -30 stopni Celsjusza, a grubość pokrywy śnieżnej wynosi nawet 2 m. Jednak nawet w takich warunkach bydło utrzymywane jest na zewnątrz i dokarmiane jest sprasowanym sianem.