Chociaż seksowanie nasienia buhajów nie jest pomysłem nowym, dopiero teraz bardziej się upowszechnia. Umożliwiły to coraz doskonalsze metody jego otrzymywania, jak i coraz większe zapotrzebowanie na takie nasienie w hodowli zarówno bydła mlecznego, jak i mięsnego. W stadach bydła mlecznego intensywność selekcji może być bowiem dzięki temu zwiększona dwukrotnie. W stadach bydła mięsnego natomiast może rodzić się znacznie więcej buhajków. Seksowane nasienie umożliwia także prowadzenie w szerszym zakresie krzyżowania rotacyjnego.

Inseminacja przy użyciu nasienia seksowanego jest jednak znacznie trudniejsza niż inseminacja nasieniem tradycyjnym. Dawki nasienia seksowanego zawierają bowiem znacznie mniej plemników. Dlatego wymagane jest bardzo dokładne ustalenie czasu unasieniania i jeszcze dokładniejsze wykonanie zabiegu. Musi być więc zapewniona specjalna organizacja, a także rozpoznanie wielu czynników warunkujących wysokie efekty stosowania tej nowej technologii rozrodu.

– Tylko przestrzeganie podstawowych zasad przy inseminacji nasieniem seksowanym pozwoli uzyskać oczekiwane wyniki  – mówi Aleksander Osten-Sacken z firmy hodowlanej Holenderska Genetyka Plus, która od początku roku także oferuje rolnikom nasienie seksowane. Zasady te zebrano w ośmiu punktach. Pierwszy to zapewnienie zwierzętom prawidłowego żywienia, a przede wszystkim wyrównanego bilansu energetyczno-białkowego. Drugi punkt to używanie nasienia seksowanego tylko w tych stadach, w których nie ma problemów z rozrodem. Miarę takiego stada jest zużywanie nie więcej niż 1,5 porcji nasienia na skuteczną ciążę. W punkcie trzecim zebrano te sytuacje, w których nie wolno stosować nasienia seksowanego. Są nimi: okresy częstych zmian żywienia, przechodzenie na świeże zielonki, zbyt mocna lub zbyt słaba kondycja zwierząt, zbyt liczne grupy zwierząt, co wywołuje wśród nich niepokój, a także upały. Punkt czwarty to dokładnie i rzetelnie prowadzona obserwacja rui, a piąty to kontrola długości cyklów rujowych. Punkt szósty z kolei zaleca zapewnienie spokoju i poczucia bezpieczeństwa unasienianym zwierzętom przed i po zabiegu. W punkcie siódmym podano idealny termin inseminacji: jest to 12 godzin od chwili, gdy krowa lub jałówka pozwala obskakiwać się innym zwierzętom. I wreszcie punkt ostatni to zapewnienie zwierzętom po wykonaniu zabiegu inseminacji tej samej prawidłowej dawki pokarmowej co najmniej przez miesiąc.

Jako że nasienie seksowane zawiera znacznie mniej plemników i są one słabsze, trzeba zachować niezwykłą staranność przy jego rozmrażaniu. Firma Holenderska Genetyka Plus zaleca przygotowanie nasienia do użycia w sposób następujący. Przygotowanie kąpieli wodnej o temperaturze 37–38 stopni. Pistolet inseminacyjny najlepiej ogrzewać, wkładając go między ubranie, jakie ma osoba wykonująca zabieg. Po wyciągnięciu słomki z pojemnika strzepuje się ją, aby spowodować przemieszczenie się pęcherzyków powietrza, a następnie umieszcza się ją w kąpieli wodnej na 40–45 sekund. Po wyjęciu słomki z kąpieli wodnej osusza się ją i wkłada do pistoletu. Gilotynką ucina się prostopadle około  centymetra słomki i mocuje osłonkę na pistolecie. Pistolet musi być przez cały czas utrzymywany w cieple, pod ubraniem na ciele. Nasienie powinno być wykorzystane najpóźniej w ciągu 5 minut od momentu wyjęcia słomki z kontenera. Słomki muszą być zawsze rozmrażane pojedynczo.

Aleksander Osten-Sacken mówi, że przy przestrzeganiu wszystkich wymienionych zasad użycie nasienia seksowanego zapewnia urodzenie 90 proc. cieliczek. Nasienie takie zaleca się przede wszystkim do krycia jałówek, chociaż są hodowcy, którzy stosują je także do inseminacji krów. Te ograniczone możliwości użycia nasienia seksowanego wynikają z faktu, że przy jego otrzymywaniu ulega ono osłabieniu, a ponadto w jednej słomce jest tylko 2 mln plemników. Wszystko to może powodować pogorszenie wyników rozrodu. Ograniczeniem jest także wysoka cena nasienia seksownego, dwu-, a nawet trzykrotnie wyższa niż tradycyjnego. Dotychczasowe doświadczenia zebrane w Holandii wskazują na to, że skuteczność użycia nasienia seksowanego wynosi 69 proc. – u jałówek i tylko 46 proc. – u krów.

Źródło: "Farmer" 08/2008