Problemy w oborze zaczęły się w maju. U krów, które dają najwięcej mleka, zaobserwowano spadek wydajności oraz zwiększoną liczbę komórek somatycznych w mleku, co wskazywało na zapalenie wymienia. Winowajcą okazał się gronkowiec, a na osłabioną odporność krów wpłynęły również problemy z racicami. Spadek odporności spowodował, że krowy zostały dodatkowo zaatakowane przez grzyby. Wszystko to odbiło się na wynikach produkcyjnych. Rozpoczęło się kosztowne leczenie, które jednak nie daje gwarancji powrotu do poprzednich wydajności i całkowitego zaleczenia gronkowca. Trzeba czekać.
Do rozwinięcia się stanów zapalnych wymienia przyczyniło się przede wszystkim źle zbilansowane żywienie. Wydajność mleczna spadła o 500 l na krowę. Dużą pomocą w zidentyfikowaniu błędów żywieniowych okazują się tabulogramy, zwane raportami wynikowymi, które otrzymują hodowcy, mający swoje stada pod kontrolą użytkowości mlecznej.
Zdzisław Szewczyk - inspektor nadzoru, pracownik łódzkiego oddziału PFHBiPM, analizując raporty wynikowe stada państwa Niżnikowskich, zwrócił uwagę przede wszystkim na bezwzględny stosunek tłuszczu do białka oraz poziom mocznika. To właśnie te parametry są szczególnie przydatne, gdy analizujemy, czy dawka żywieniowa jest zbilansowana prawidłowo; one też wskazują na konkretne zaburzenia.
Stosunek tłuszczu do białka w grupie krów o zbliżonym stadium laktacji powinien wynosić około 1,2. Wartość w przedziale 1,1-1,3 nie powinna jeszcze budzić niepokoju. Prawidłowy stosunek tłuszczu do białka wskazuje na właściwą proporcję węglowodanów strukturalnych (włókno surowe, ADF, NDF) do niestrukturalnych (skrobia, cukry) w dawce pokarmowej.
Jeżeli u pojedynczych krów wskaźnik ten przekracza 1,5 (niektórzy jako wartość graniczną przyjmują 1,4), wskazuje to na występowanie ketozy, a gdy jest niższy niż 1 - na występowanie kwasicy.
W przypadku stada pana Niżnikowskiego, jeszcze w marcu br. stosunek tłuszczu do białka wynosił 1,24 dla krów w grupie na początku laktacji (1-40 dni) oraz 1,29 u krów od 41 do 100 dnia laktacji. Wyniki z czerwca dla tych samych grup laktacyjnych wyniosły odpowiednio 1,54 i 1,51. To sygnał, że krowy zbyt intensywnie mobilizują swoje rezerwy tłuszczowe w poszukiwaniu energii i będą nadmiernie traciły kondycję. Ujemny bilans energetyczny może doprowadzić do ketozy lub przemieszczenia trawieńca.
W czerwcu - porównaniu do marca - w znacznym stopniu wzrosła także zawartość mocznika. Średnia ilość tego składnika w mleku dla wszystkich grup laktacyjnych wyniosła w marcu 228 mg/l, a w czerwcu już 296 mg/l. W przypadku krów od 101 do 200 dnia laktacji zawartość mocznika sięgnęła 340 mg/l. Za prawidłową zawartość mocznika uznaje się wielkość 150-300 mg w litrze mleka.
Podwyższony poziom mocznika w mleku powyżej 300 mg/l występuje wówczas, gdy w dawce pokarmowej jest za dużo białka. Nadmierna ilość łatwo dostępnych związków azotowych w paszy prowadzi do wzrostu koncentracji amoniaku w żwaczu, co powoduje zaburzenie pH treści żwacza oraz hamuje syntezę białka mikrobiologicznego. Ma to wpływ na obniżenie wydajności, zawartości białka w mleku, a także na wzrost liczby komórek somatycznych. Może się także przyczynić do zaburzeń w rozrodzie, czy nawet uszkodzenia wątroby.
- Po analizie raportów wynikowych stada, a nawet patrząc jedynie na skład mleka z poszczególnych udojów od razu widać, że krowom brakowało energii, a wyniki wskazują na subkliniczną ketozę - mówi Zdzisław Szewczyk.
Skąd więc taki spadek energii w dawce? Okazało się, że w gospodarstwie w okresie Wielkanocy zabrakło kiszonki z kukurydzy, którą wcześniej krowy dostawały do woli. Niestety, zaplanowana ilość paszy okazała się niewystarczająca. Dodatkowo, skarmianie młodej zielonki spowodowało, że krowy miały białka „do oporu", przy zbyt małej ilości energii.
- Planowałem zakup kiszonki, jednak codzienny jej dowóz z oddalonych o około 30 km od Warszewic Bielaw, co było najbliższą opcją, jest niemożliwy i nieopłacalny - tłumaczy Wiesław Niżnikowski. Kiszonka została więc zastąpiona przez suche wysłodki buraczane, które również nie są obecnie łatwo dostępne. Od dwóch miesięcy krowy otrzymują wysokoenergetyczny dodatek do paszy - Energotek, który zalecił doradca żywieniowy. Teraz państwo Niżnikowscy czekają na kolejne wyniki oceny i mają nadzieję, że uległy one poprawie.
Według Zdzisława Szewczyka, bardzo ważne jest, aby zaplanować taką ilość kiszonki z kukurydzy, która wystarczy na cały rok skarmiania. Jeśli wiadomo na pewno, że kiszonki zabraknie, należy wcześniej reagować i zaplanować odpowiednie żywienie z bilansem energetyczno-białkowym. Nie wolno bowiem dopuszczać do deficytu energii. - Można ograniczyć skarmianie tej paszy w grupach starszych jałówek oraz krów zasuszonych - wyjaśnia Szewczyk. - Gdy widzimy że jej całkiem zabraknie, należy dokupić śruty kukurydzianej i wcześniej starać się bilansować dawkę pokarmową - dodaje i tłumaczy, że w momencie, gdy do żywienia wchodzi zielonka, należy zmniejszyć ilość koncentratu białkowego w dawce. - Lepiej schodzić z wydajności, produkować mniej mleka, niż później tracić na jego utylizacji. Konieczne jest także wprowadzenie do dawki substancji glukoplastycznych, które biorą udział w przemianach energii, a są to glikol propylenowy, gliceryna. Podaje się je w okresie od ok. dwóch tygodni przed wycieleniem do ok. czterech tygodni po wycieleniu.
Komentarze