Z roku na rok ubywa coraz więcej gospodarstw. Jedne gospodarstwa zwiększają skalę produkcji, inne całkowicie z niej rezygnują lub rozważają taką możliwość. Pytanie, które z nich przetrwają?

O uwarunkowaniach opłacalności produkcji mleka i wołowiny w Polsce mówił na XXIV Szkole Zimowej Hodowców Bydła prof. Wojciech Ziętara z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej PIB w Warszawie. Wykładowca wskazywał na znaczące zmiany pogłowia krów, które w latach 1990 – 2014 spadło o 48 proc, przy jednoczesnym wzroście średniej wydajności o 73 proc., z 3 tys. do 5,2 tys. litrów.

Proces koncentracji produkcji przybrał na sile po wejściu Polski do Unii Europejskiej. W latach 2003 – 2014/2015 nastąpił spadek liczby dostawców hurtowych z 355 tys. do 134,6 tys., a mimo tego produkcja mleka wzrosła z 8,5 do 9,9 mln ton. Kwota hurtowa na jedno gospodarstwo wzrosła z 24 do 73,6 ton mleka.

Według danych prezentowanych przez prelegenta, można również zaobserwować wzrost udziału dzierżawionych gruntów wraz ze wzrostem skali produkcji. Odwrotna tendencja dotyczy zaś udziału użytków zielonych w strukturze upraw.

Na podstawie analizy dochodu z zarządzania, efektywne ekonomicznie okazują się jedynie gospodarstwa w których stado krów mlecznych liczy powyżej 20 sztuk, natomiast w przypadku gospodarstw zajmujących się produkcją bydła mięsnego, wielkość stada musi przekraczać 60 sztuk.

Jak więc wskazują dane ekonomiczne, postępująca koncentracja produkcji jest nieunikniona. Według prof. Ziętary, za zdolne do rozwoju można uznać gospodarstwa mleczne użytkujące powyżej 40 ha użytków rolnych oraz utrzymujące powyżej 30 krów mlecznych.

Z kolei w przypadku bydła mięsnego, szanse na rozwój mają gospodarstwa utrzymujące 60 – 80 SD bydła przy rocznej produkcji 34 ton żywca z gospodarstwa.