Jak informuje Agnieszka Maliszewska, Dyrektor Biura Polskiej Izby Mleka, sektor mleczarski, podobnie jak cała krajowa gospodarska boryka się z poważnymi kłopotami. Nie dość, że mamy gigantyczną inflację, presję cenową w obszarze skupu mleka to jeszcze brakuje stabilności w kwestiach eksportu azjatyckiego.
- Zdaniem analityków rynkowych majowa koniunktura na rynku mleka była najsłabsza od czasów pierwszej fali covidowej. Ta sytuacja może być związana z wojną na Ukrainie, ale też obserwowane są pewne niepokojące sytuacje na rynkach azjatyckich. Zaobserwować można spadek zamówień, co może być związane m in. z sytuacją pandemiczną w Chinach – zauważa Maliszewska.
Dyrektor PIM podkreśla, że czynniki takie jak: inflacja i wysokie koszty produkcji, a także ceny surowca, powodują rosnące ceny produktów finalnych. Patrząc na notowania najważniejszych produktów widać wzrost nawet o ponad 60 proc w porównaniu z rokiem ubiegłym.
Patrząc na notowania najważniejszych produktów widać wzrost nawet o ponad 60 proc w porównaniu z rokiem ubiegłym.
- Polska nadal jest krajem, gdzie widzimy powolny wzrost produkowanego mleka, tymczasem w wielu krajach tzw. starej Unii spada produkcja mleka. Spowodowane jest to kilkoma elementami - w tym słabnącą opłacalnością produkcji, coraz trudniejszymi warunkami produkcji, niezbyt wysoką ceną i co wydaje się bardzo ważne, odchodzeniem od produkcji mleka. Problemem jest też wymiana pokoleń na wsi, co sygnalizują niemal wszystkie kraje Unii Europejskiej – podsumowuje Maliszewska.
Komentarze