Porównując wydajności polskich krów za laktację widać w wielu przypadkach znaczne różnice, w wydajnościach dziennych ta różnica może być zdecydowanie mniejsza, a to ze względu na fakt iż laktacja krów w USA jest liczona za 365 dni, a nie tak jak w Polsce za 305 dni. Mimo wszystko te wydajności mogą być porównywalne jedynie z osiągnięciami najlepszych (często największych) polskich stad – w tym głównie z Ośrodkami Hodowli Zarodowej lub innymi spółkami Skarbu Państwa, lecz nie tylko.

Wydajności nadal mogą jednak być na zróżnicowanym poziomie, co jest kolejną z różnic prawnych w Stanach Zjednoczonych, a mianowicie fakt stosowania przez amerykanów hormonu wzrostu (somatotropiny – z ang. BST). Jej stosowanie w Polsce jak i w całej Unii Europejskiej jest zakazane. W samych Stanach Zjednoczonych choć stosowanie hormonu wzrostu jest dopuszczone to spora część hodowców rezygnuje z tych praktyk.

Jak tłumaczy amerykańska hodowczyni Yogi Brown – stosowanie hormonu wzrostu jest uzasadnione jedynie wtedy, gdy każdy z etapów podstawowych jest spełniony. Mianowicie chodzi tu o pasze objętościowe, których jakość musi być najwyższa. Dopiero wtedy można rozważyć zastosowanie hormonów. Jeśli pasze objętościowe są kiepskiej jakości lub nie są zapewnione odpowiednie warunki utrzymania, czyli komfort krów to stosowanie hormonu wzrostu czy jakichkolwiek innych dodatków nie przyniesie żadnych rezultatów – wyjaśnia hodowczyni z USA.

Mimo tak wielu różnic, a w nich prawnych (dopuszczalne stosowanie BST w USA), dostępności różnych pasz czy długości okresu wegetacyjnego, osiągnięcia polskich hodowców krów mlecznych nie ustępują aż tak bardzo kolegom zza wielkiej wody. Warto jednak kierować się podstawowymi zasadami żywienia i utrzymania tych zwierząt by jeszcze bardziej zbliżyć się do efektywności produkcji osiąganej przez amerykańskich hodowców.