Trzeci, tzw. konkret PiS to program „Lokalna półka”, czyli obowiązek, aby markety w swojej ofercie miały minimum 2/3 owoców, warzyw, produktów mlecznych i mięsnych oraz pieczywa pochodzących od lokalnych dostawców. Problem jest tylko taki, że nie do końca jest to zgodne z prawem UE.

W opinii ekspertów Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu mięsnego proponowany program „Lokalna półka” będzie musiał być wdrożony. Skracanie łańcucha dostaw i ograniczanie emisji CO2 jest już elementem strategii „Od pola do stołu”.

Duży może więcej

Obecność polskich produktów spożywczych w sieciach handlowych jest przedmiotem wielu kontrowersji. Dotycząc one przede wszystkim relacji, jakie panują pomiędzy rolnikami i przetwórcami, które w opinii wielu organizacji branżowych są zakłócane, a przewagę uzyskują sieci handlowe.

–  Nie jest tajemnicą, że najlepsze, choć dalekie, od ideału relacje z sieciami handlowymi mają duzi dostawcy i producenci. W tym wypadku w praktyce obowiązuje zasada duży może więcej. Najlepszym tego przykładem są terminy płatności za produkty rolne. Mogą one sięgać nawet kilkudziesięciu dni. Z informacji przekazywanych przez zrzeszone w UPEMI firmy wiemy, że mogą one sięgać nawet powyżej 90 dni. Ciężko mi sobie wyobrazić małego lokalnego dostawcę, który będzie mógł spełnić ten warunek – mówi Wiesław Różański, prezes zarządu Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego.

Pomysł jest dobry, ale jego wdrożenie będzie problematyczne

Jednocześnie Różański zaznacza, że sam pomysł pojawienia się lokalnych produktów w sieciach handlowych jest słuszny. Jednak droga do jego wprowadzenia jest bardzo trudna.

– Jako organizacja przedsiębiorców zawsze bierzemy pod uwagę aspekt biznesowy. Małych lokalnych dostawców nie stać na współpracę z dużymi sieciami handlowymi. Poza tym, aby odpowiedzieć rzetelnie na pytanie, czy pomysł „lokalnej półki” jest realny czy nie, należy wiedzieć co nieco o systemie logistycznym, jaki panuje w sieciach handlowych. Towary trafiają przecież najpierw do jednego z centrów dystrybucyjnych, a dopiero potem na sklepowe półki. Oczywiście dostarczanie małych partii towarów do poszczególnych sklepów jest fizycznie możliwe, jednak najpierw należy policzyć ich koszt. Chciałbym podkreślić, że sam zamysł jest dobrym rozwiązaniem, ale jego wdrożenie może być problematyczne. UPEMI wielokrotnie uczestniczyło w rozmowach pomiędzy sieciami handlowymi a przedstawicielami resortu rolnictwa i niestety nie wiele one zmieniły – tłumaczy Różański.

Warto zainteresować się wsparciem małych sieci sklepów własnych

UPEMI przekonuje, że warto natomiast zainteresować się wsparciem małych sieci sklepów własnych.

„Tu towar ma krótszą drogę, mało tego, według badań Polacy wolą kupować mięso w typowych, tradycyjnych sklepach mięsnych. To forma handlu, którą należy wspierać. Rola tradycyjnych sklepów mięsnych jest bardzo istotna, pokazują to przykłady krajów Europy Zachodniej. To właśnie tam konsument może nie tylko kupić towar wysokiej jakości, ale poradzić się wykwalifikowanego sprzedawcy” – zaznacza UPEMI.