- Obserwując dynamiczną sytuację na rynku wołowiny niestety nie możemy mówić o stabilizacji. Cały czas odczuwa się skutki tzw. "afery leżakowej" - ceny niestety nie mogą przełamać granicy sprzed tego incydentu, który to zachwiał całym sektorem oraz dobrym imieniem Polskiej Wołowiny – uważa Józef Wojewódzki.

Producent, szczególnie duże wahania, obserwuje w cenach oferowanych za buhajków, lepsza sytuacja jest natomiast w popycie na jałówki, szczególnie na te w typie mięsnym oraz krzyżówkowym, za które to sztuki ubojnie często oferują stawki lepsze aniżeli za byki.

Zdaniem Wojewódzkiego, na tę sytuację wpływa fakt chwilowej nadpodaży surowca (szczególnie buhajka), co daje szerokie pole manewru cenowego dla zakładów. Rozpoczęcie prac polowych przez rolników zapewne jak co roku wpłynie pozytywnie na relacje cenowe ze względu na odłożenie w czasie decyzji o sprzedaży surowca. W takiej sytuacji na rynku pojawi się deficyt bydła, co zaprocentuje zwyżkami cen oferowanych przez ubojnie, które będą chciały zachęcić rolników do sprzedaży.

- Z dużym optymizmem patrzymy na odblokowywanie kolejnych rynków, czy to nowych, czy chwilowo zawieszonych ze względu na "incydent z wołowiną", bez których to niestety nie będziemy mogli mówić o optymistycznych prognozach dla całego sektora wołowiny – podkreśla Józef Wojewódzki.

- Jesteśmy pełni optymizmu - uważamy, iż ten chwilowy dołek już się wypełnia ponieważ Nasza Polska Wołowina jest ceniona zarówno w Europie jak i na świecie a jeden haniebny incydent nie przekreśli starań polskich producentów, którzy to wkładają ogromną prace oraz trud, ażeby produkować surowiec najwyższej jakości – dodaje.