Na zamieszczonym w mediach społecznościowych zdjęciu minister pozuje z kuflem piwa na tle czeskiej restauracji w Warszawie. Podpis pod fotografia skierowany jest pod adresem czeskiego ministra rolnictwa Miroslava Tomana, a brzmi: „Bardzo dobre, czeskie piwo. Najlepiej smakuje z polską wołowiną”. Wpis ten można odczytać jako dowcipny, ale i nieco uszczypliwy komentarz do obecnej sytuacji na linii Polska-Czechy w kwestii kontroli żywności z importu.
Po zakwestionowaniu w Czechach partii polskiej wołowiny, czeski rząd zaostrzył kontrole wobec żywności importowanej z naszego kraju. Minister rolnictwa Miroslav Toman zaapelował zaś do Komisji Europejskiej o wprowadzenie we wszystkich kraje UE dodatkowych, rygorystycznych kontroli polskiej wołowiny. W ubiegłym tygodniu KE wezwała jednak Czechów do zaprzestania nadzwyczajnych kontroli polskiego mięsa, bo jej zdaniem zastosowane środki są nieproporcjonalne do skali zagrożenia. Wykrycie salmonelli w jednej przesyłce wołowiny nie uzasadnia w opinii KE takiej nagonki na polską żywność.
Bruksela zapowiedziała, że na posiedzeniu Stałego Komitetu ds. Żywności pod głosowanie krajów członkowskich trafi oficjalny wniosek o zniesienie czeskich kontroli, a jeśli Czesi nie zastosują się do decyzji, mogą spotkać się z sankcjami. Minister Toman obwieścił jednak, iż póki co zamierza zignorować nakazy KE. Upór ten dziwi szczególnie w odniesieniu do faktu, iż kilka dni temu w Pradze inspekcja weterynaryjna wykryła w pewnej ubojni ponad tonę mięsa bez żadnych certyfikatów.
18 marca w Brukseli ma dojść do trójstronnych rozmów Polska-Republika Czeska-Komisja Europejska w sprawie prowadzonych przez Czechy kontroli polskiej wołowiny.
Komentarze