Podczas ogólnokrajowej konferencji PSPO na temat śruty rzepakowej pt. „Śruta rzepakowa jako realna alternatywa dla importu śruty sojowej. Możliwości zwiększenia wykorzystania pasz rzepakowych w żywieniu bydła mlecznego” można było usłyszeć wiele dobrego na temat poekstrakcyjnej śruty rzepakowej w żywieniu bydła. Prof. dr hab. Zygmunt Kowalski z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie podpowiedział również czym kierować się podczas poszukiwania dobrych pasz rzepakowych.

– W większości krajowe śruty rzepakowe są bardzo dobrej jakości i charakteryzują stosunkowo niewielką zmiennością. Uwagę należy zwrócić na pewno na zawartość białka, ponieważ może się ona różnić. Myślę, że rolnicy nie do końca mają wiedzę na temat zawartości aminokwasów, ponieważ nie zawsze w certyfikatach i świadectwach związanych z zakupem te informacje są dostępne dla hodowców – mówił prof. Kowalski. – Radziłbym też zwrócić uwagę na kolor i zapach. Pasze wyraźnie pachnące spaleniem, widocznie bardziej brązowe, radziłbym kupować z ostrożnością, ponieważ prawdopodobnie została nadmiernie wysuszona zbyt wysoką temperaturą lub zbyt długim działaniem temperatury. Może to powodować, że białko będzie zdenaturowane i nie będzie wykorzystywane w jelitach przez krowę – dodał.

Pytany o ekonomiczną zasadność ochrony białka rzepakowego przed rozkładem w żwaczu, nasz rozmówca podkreślił, że nie przeprowadził rachunku ekonomicznego w tym zakresie, jednak badania nad wykorzystaniem azotu przez krowę pokazują, że stosowanie np. podgrzewanej poekstrakcyjnej śruty rzepakowej nie dało dodatkowych efektów w porównaniu do klasycznej.

– W związku z tym nie przeszkadza mi to, że taka śruta poekstrakcyjna chroniona czy podgrzewana jest na rynku, ale ja bym specjalnie nie uważał, że jest konieczna w dawkach pokarmowych. Ona często pojawia się na ryku, ponieważ jest taki stereotyp, że poekstrakcyjna śruta rzepakowa szybko rozkłada się w żwaczu, co jest nieprawdą. Badania z lat 2006-2008, które u nas się dość trudno przebijają, pokazują, że to nie jest tak do końca prawda. W efekcie to chronienie, według mnie, nie do końca musi być uzasadnione, ale naprawdę nie przeszkadza. Jeśli ktoś stosuje taką pasze, ma pieniądze, żeby taką kupić, nic złego się tej krowie nie stanie, ale nie przypuszczam, żeby było coś korzystnego, jeśli chodzi o wyniki produkcyjne – tłumaczył nasz rozmówca.

Prof. Kowalski wspomniał również o wynikach badań porównujących efekty stosowania poekstrakcyjnej sojowej, rzepakowej oraz rzepakowej z dodatkiem aminokwasów, które wskazały, że dodatek ten nie spowodował istotnych różnic. Czy można więc uznać, że PŚR bez konieczności modyfikacji składu aminokwasowego jest bardzo dobrą paszą dla bydła mlecznego?

– Tak, tak należałoby skomentować te wyniki. Wprowadzanie dodatkowych ilości aminokwasów nie jest już potrzebne. W pracach grupy prof. Glena Brodericka z University of Wisconsin wyraźnie widać, że śruta rzepakowa jest lepsza od śruty sojowej, ale dodawanie do śruty rzepakowej dodatkowych aminokwasów już nie dało dodatkowych efektów – stwierdził prof. Kowalski.