Podobnie jak w przypadku much, o których pisaliśmy przed miesiącem, losy ludzi i gryzoni przeplatają się ze sobą od wieków. Każdy zna chyba podanie mówiące o królu Popielu, który rzekomo pożarty został przez myszy. Mimo że legenda ta wywodzi się sprzed wielu wieków, relacje pomiędzy człowiekiem a gryzoniami od tego czasu zbytnio się nie zmieniły. Przez wieki w wielu rejonach świata pomiędzy obiema populacjami toczyła się walka o przeżycie. Pamiętajmy jednak, że myszy i szczury z pewnością nie poradziłyby sobie tak dobrze, gdyby nie działalność człowieka. Nie powinno to jednak nikogo dziwić: w pobliżu siedzib ludzkich gryzonie zawsze były w stanie znaleźć wystarczające ilości pokarmu. Jednocześnie wysoka odporność na warunki środowiska i niezwykle silnie rozwinięty intelekt sprawiają, że gryzonie są dla człowieka przeciwnikiem trudnym do pokonania. W wielu kulturach gryzonie, a zwłaszcza szczury kojarzone były z demoniczną siłą. Opinii na ich temat nie poprawiła na pewno epidemia „czarnej śmierci”, która spustoszyła Europę w XIV wieku, a która w ogromnej mierze rozprzestrzeniła się poprzez szczury.
Również i dziś problem ten nie jest błahy. Wiele miast boryka się obecnie z nadmiernie rozwiniętą populacją gryzoni. Istnieją nawet fantastyczne teorie mówiące o tym, że w przyszłości szczury zdominują naszą planetę i stopniowo wyprą z niej człowieka. Trudno dać wiarę takim opiniom. Nie zmienia to jednak faktu, że gryzonie są dla ludzi – a w szczególności dla rolników – poważną udręką. Plaga szczurów występująca w gospodarstwie to nie tylko straty paszy i uszkodzenia instalacji lub wyposażenia chlewni. Pamiętajmy, że gryzonie te stanowią wektor wielu jednostek chorobowych groźnych nie tylko dla trzody, ale przede wszystkim dla ludzi.
Obecna pora roku szczególnie sprzyja występowaniu plagi gryzoni – na pustoszejących polach coraz mniej pożywienia, pod dostatkiem jest go natomiast w magazynach zbożowych ulokowanych w gospodarstwach. Najwyższy zatem czas, aby przyjrzeć się zagrożeniom związanym z występowaniem myszy i szczurów w chlewni i jej otoczeniu.
Wróg każdego rolnika
Powszechne występowanie gryzoni wbrew pozorom nie oznacza, że były one obecne na ziemiach polskich od zawsze: zarówno szczur śniady, jak i szczur wędrowny nie są gatunkami rodzimymi. Ten pierwszy pojawił się na ziemiach polskich około IV-V wieku n.e. Kilkaset lat później do Polski dotarł również szczur wędrowny. Obydwa gatunki wywodzą się z Azji Południowo-Wschodniej i dziś powszechnie występują w naszym kraju, choć w ostatnim czasie obserwuje się stopniowe wypieranie populacji szczurów śniadych przez szczury wędrowne. Obydwa gatunki są do siebie podobne morfologicznie, nie ma jednak problemu z ich rozróżnieniem: szczur wędrowny jest nieco dłuższy i cięższy od śniadego, poza tym ma nieco mniejsze uszy i krótszy ogon. Gatunki można rozróżnić także po umaszczeniu: grzbiet szczura wędrownego jest brunatnoszary, natomiast szczura śniadego – najczęściej ma ciemniejszy odcień.
Mówiąc o gryzoniach występujących w chlewni i jej otoczeniu, nie można zapominać także o myszach: najczęściej spotykany gatunek to doskonale wszystkim znana mysz polna, można jednak spotkać również myszy domowe czy badylarki.
Szkodliwość gryzoni w chlewni w dużej mierze oznacza zagrożenia, jakie zwierzęta te stanowiły dla ludzkości od wieków – zjadanie i zanieczyszczenie paszy, uszkadzanie elementów wyposażenia, jak również szerzenie rozmaitych chorób.
Jeden szczur potrafi rocznie zjeść nawet 20 kg ziarna. Pozornie wydaje się to niewiele. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę tempo rozmnażania się gryzoni, sprawa staje się dużo poważniejsza. Szczury mogą rocznie wydać 6 miotów, a liczebność każdego może wynieść nawet kilkanaście osobników. Co gorsza, już 5-tygodniowe szczury gotowe są do rozrodu. Przy sprzyjających warunkach i wobec braku działań deratyzacyjnych populacja gryzoni może więc w krótkim czasie osiągnąć kolosalne rozmiary. W tym momencie 20 kg zjedzonego ziarna pomnożone przez liczbę osobników sięgającą nierzadko kilkuset sztuk daje już wymierną stratę. Problemem jest również zanieczyszczenie ziarna odchodami – taka pasza może stać się źródłem poważnych chorób zarówno ludzi, jak i zwierząt.
Kolejnym zagrożeniem wynikającym z obecności nieproszonych gości na fermie lub w chlewni jest prawdopodobieństwo uszkadzania instalacji czy urządzeń służących do karmienia zwierząt. Szczególnie narażone są na to przede wszystkim plastikowe karmidła, ale nierzadko gryzonie uszkadzają również instalację elektryczną. Co stanowi ogromne zagrożenie, podnosząc ryzyko wystąpienia pożaru.
Jednak za największe zagrożenie związane z obecnością gryzoni na terenie chlewni uznać należy z pewnością ryzyko przenoszenia wielu jednostek chorobowych. Gryzonie są wektorem czynników chorobowych wywołujących wiele chorób świń. Mogą przenosić pasożyty (np. włosień kręty wywołujący trychinozę), bakterie (np. Salmonella), jak również wirusy chorobotwórcze. Co gorsza, wiele z chorób przenoszonych przez szczury stwarza duże zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi – nie tylko tych pracujących w chlewni, lecz także zamieszkujących w jej pobliżu. Przykładem takiej choroby jest niezwykle groźna dla ludzi wścieklizna. Szczury wprawdzie podczas spotkania z człowiekiem wykazują się dużą bojaźliwością i unikają bezpośredniego starcia, jednak jeżeli nie mają innego wyjścia, często atakują ludzi, dotkliwie ich gryząc. Pogryzienia, ale także kontakt z odchodami gryzoni stwarzają więc duże zagrożenie dla zdrowia człowieka.
Czym zwalczać gryzonie?
Ze względu na dużą ostrożność, ale i niezwykle rozwinięty intelekt szczury są przeciwnikami trudnymi do zwalczenia. Najpowszechniej stosowaną metodą zwalczania gryzoni jest obecnie metoda chemiczna, która polega na wykładaniu preparatów, w skład których wchodzą substancje toksyczne dla gryzoni – rodentycydy. Obecnie do zwalczania szczurów najczęściej wykorzystuje się tzw. antykoagulanty. Ich działanie polega na zaburzeniu aktywności płytek krwi, co prowadzi do jej rozrzedzenia i zaburzeń krzepnięcia. W konsekwencji skutkuje to wystąpieniem krwotoków wewnętrznych i prowadzi do śmierci organizmu. Takie rozwiązanie ma swoje uzasadnienie. Stado szczurów jest silnie zhierarchizowane i w przypadku pojawienia się nowego pokarmu, jakim jest zatruta przynęta, w pierwszej kolejności próbują go zwiadowcy. Gdyby trucizna zadziałała natychmiast (a to miało miejsce w przypadku starszych preparatów opartych choćby na arszeniku czy fosforkach), pozostałe osobniki odebrałyby nowy pokarm jako zagrożenie, a skuteczność takiego preparatu byłaby bardzo niska. W przypadku bardziej zaawansowanych anntykoagulantów do zabicia organizmu również wystarczy pobranie jednej dawki, jednak preparaty te działają z kilkudniowym opóźnieniem. Dzięki temu znaczna część populacji zdąży pobrać truciznę. Do najczęściej stosowanych rodentycydów należą: bromadiolon, brodifacoc, flokumafen czy difenacoc. Wszystkie te substancje są pochodnymi kumaryny. Niezbędnym składnikiem preparatów zwalczających gryzonie są również atraktanty, czyli substancje wabiące. Ich dodatek szczególnie ważny jest w przypadku zwalczania szczurów: zwierzęta te odnoszą się bowiem nieufnie do nowych obiektów w swoim otoczeniu i bez silnie działającego „wabika” pobranie trucizny będzie właściwie zerowe. Przez lata jako atraktant stosowano ziarno zbóż w całości bądź w postaci bardziej przetworzonej: granulatu lub kostek. Dziś coraz częściej preparaty przeciwko gryzoniom wzbogaca się dodatkiem tłuszczu czy białka, co ma na celu jeszcze większą poprawę smakowitości i zwiększenie ilości pobranej trucizny.
Oprócz doboru konkretnej substancji i rodzaju atraktantu bardzo ważny jest wybór właściwego miejsca rozłożenia trucizny. W zależności od tego, czy chcemy zwalczyć plagę szczurów czy myszy, powinno być ono inne. Myszy bytują głównie wewnątrz obiektów, dlatego karmniki deratyzacyjne należy umieścić właśnie tam. W przypadku myszy bardzo istotna jest duża liczba punktów trucia. Zwierzęta te są bowiem przyzwyczajone do pobierania małych ilości pokarmu w wielu miejscach. Nierównomierne rozłożenie trucizny może sprawić, że zwierzęta nie pobiorą śmiertelnej dawki substancji aktywnej.
Sprawa rozłożenia karmników deratyzacyjnych inaczej wygląda w przypadku walki ze szczurami: tu duże znaczenie ma miejsce, w którym wykładamy truciznę. Powinno się ona znajdować na zewnątrz budynków, w miejscach stałego przemieszczania się gryzoni. Dobrze jest rozstawić karmniki z preparatem w punktach takich, jak wnęki czy w pobliżu ścian – tam bowiem zwierzęta czują się najbezpieczniej i tam najprędzej zdecydują się na pobranie trucizny.
Chemiczne zwalczanie szczurów ma niestety jedną bardzo poważną wadę: substancje aktywne preparatów przeciw gryzoniom działają toksycznie również na ludzi i na zwierzęta towarzyszące. Mimo że w produkcji powszechnie stosuje się dodatki nadające preparatom obrzydliwie gorzki smak (najczęściej bitrex – według Księgi rekordów Guinnessa najbardziej gorzką substancję, jaka występuje na świecie), ich zastosowanie stale stwarza ryzyko szczególnie dla dzieci. Pamiętajmy zatem o przechowywaniu rodentycydów poza ich zasięgiem! Uwaga ta wydaje się oczywista, wydaje się jednak, że takie rzeczy warto jest powtarzać w nieskończoność. Do wykładania trutek zdecydowanie najlepiej użyć wspomnianych karmników deratyzacyjnych. Jest to bardzo proste urządzenie, które wyklucza przypadkowe zjedzenie trucizny przez ludzi lub zwierzęta domowe lub wolno żyjące. Zaletą karmników jest również niski koszt zakupu – waha się on w granicach od kilkunastu do kilkudziesięciu złotych.
Na naszym rynku oferta rodentycydów jest niezwykle szeroka. Poszczególne preparaty różnią się nie tylko rodzajem użytej substancji czynnej, lecz także rodzajem atraktantu i formą podania – dostępne są preparaty w postaci granulatu, kostek, bloków czy saszetek z pastą. Jednak cena jednostkowa poszczególnych preparatów jest zbliżona – większość z nich kosztuje około 25-30 zł/kg. Niestety, trudno jest jednoznacznie określić zużycie preparatu: zależy ono bowiem od wielkości populacji gryzoni w obiekcie lub jego otoczeniu. Dlatego ważne jest, aby reagować natychmiast po dostrzeżeniu pierwszych śladów bytowania myszy lub szczurów. Wówczas niewielka ilość preparatu wystarczy do wyniszczenia gryzoni. Jeżeli działania deratyzacyjne rozpoczniemy zbyt późno, będzie się to wiązało z ich wyższym kosztem.
Uważnie obserwujmy obiekt
Zabezpieczenie chlewni przed dostępem gryzoni to jeden z głównych filarów bioasekuracji. Jak wspomniano wyżej, zwierzęta te mogą przenosić wiele chorób groźnych zarówno dla trzody, jak i ludzi. Zanieczyszczenie paszy odchodami czy pożarcie gryzoni przez świnie w łatwy sposób może doprowadzić do zakażenie groźnymi jednostkami chorobowymi. Z drugiej strony, niekontrolowany rozwój populacji szczurów doprowadzi do sytuacji, w której przeniosą się one w pobliże siedzib ludzkich, co może okazać się groźne dla zdrowia okolicznych mieszkańców. Do podstawowych wyzwań stojących przed każdym producentem trzody należy więc możliwie jak najbardziej skuteczne tępienie gryzoni. Wymienione powyżej sposoby eksterminacji myszy czy szczurów cechują się wysoką skutecznością, jednak w dużej mierze zależy ona od czujności personelu chlewni. Jeżeli w porę dostrzeżemy oznaki bytowania gryzoni, ich zwalczanie będzie szybkie i nie pochłonie znacznych nakładów finansowych. Natomiast w przypadku, gdy dopuścimy do sytuacji, w której populacja rozwinie się do dużych rozmiarów, deratyzacja będzie wymagała zastosowania znacznych ilości rodentycydów, co pociągnie za sobą wzrost kosztów. Co gorsza, dużą populacji szczurów trudno jest wytępić, a w przyszłości może się ona w szybkim tempie odrodzić.
Niestety, gryzonie jak ognia unikają kontaktu z człowiekiem, a żerują najczęściej pod osłoną nocy. W tej sytuacji zarejestrowanie obecności pojedynczych osobników jest niezwykle trudne. Jeżeli dostrzeżemy obecność zwierząt, często oznacza to, że populacja gryzoni rozwinęła się do dużych rozmiarów. Ważne jest więc, abyśmy zwracali szczególną uwagę na jakiekolwiek ślady obecności szczurów bądź myszy: mogą to być odchody obecne w magazynach paszowych, uszkodzenia ścian lub innych części budynków, pogryzione worki z surowcami paszowymi czy uszkodzone elementy wyposażenia. Przy silniejszym rozroście populacji gryzoni pojawi się również charakterystyczny zapach, a niekiedy usłyszeć można odgłosy świadczące o obecności „nieproszonych gości”. Jeżeli dostrzeżemy jakiekolwiek ślady obecności gryzoni, niezwłocznie należy wprowadzić działania mające na celu zniszczenie populacji zwierząt. Niezbędne jest również maksymalnie skuteczne zabezpieczenie zarówno samej chlewni, jak i magazynów paszowych przed dostępem gryzoni. Wyeliminować należy jakiekolwiek ubytki w powierzchni ścian czy podłogi. Bardzo ważne jest także zabezpieczenie kanałów wentylacyjnych przy pomocy specjalnych siatek. Szczury mogą dostawać się do obiektu również poprzez szczeliny między drzwiami i posadzką, zadbajmy więc o to, aby były one jak najmniejsze. Równie ważna jest czystość otoczenia chlewni. Wokół obiektu należy unikać gromadzenia jakichkolwiek odpadków, gdyż podziałają na gryzonie wabiąco. Wyeliminuje to ryzyko przenoszenia chorób, ale jednocześnie bez dostępu do dużych ilości pokarmu populacja myszy czy szczurów w naszym gospodarstwie się nie rozwinie.
Artykuł pochodzi z sierpniowego wydania Farmera.
Komentarze