Horrendalne koszty produkcji mięsa w Europie. To produkt dla bogaczy

Unia Europejska planuje wprowadzenie zakazu chowu klatkowego od 2027 r. Zmianom tym przyklaskują organizacje broniące praw zwierząt, a producenci i hodowcy, nie tylko Polscy, są mniej optymistyczni.

Różne reakcje były oczywiście do przewidzenia, jednak nie wynikają one z tego, że jednej stronie zależy na prawach zwierząt, a drugiej nie, jak podkreśla Unia Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego dodając, że producenci drobiu oprócz chęci sprostania zmianom w sposobie produkcji muszą brać pod uwagę perspektywę zmian strategii rozwoju i przygotować się do podjęcia walki konkurencyjnej z krajami, w których takie ograniczenia nie będą obowiązywać. W ocenie UPEMI właśnie w tym momencie należy spojrzeć na ten problem z innej, szerszej pespektywy.

Walka o utrzymanie konkurencyjności

„W ostatnich miesiącach poświęcano dużo uwagi produktom rolnym sprowadzanym do Polski
i pozostałych krajów Unii Europejskiej z Ukrainy. Choć w przeważającej większości przypadków doniesienia medialne skupiały się na zbożach, problem ten jest również odczuwalny dla polskich sadowników i producentów drobiu. Oczywiście import z Ukrainy jest dla polskiego rolnictwa istotny, ponieważ Ukraina to nasz sąsiad i jak do tej pory ma największy wpływ na sytuację branży rolnej. Protesty branży nie są tylko Polską domeną. Podobne głosy i dokładnie tak samo argumentowane pochodzą z Francji z organizacji zrzeszającej producentów broilerów ANVOL. Co ciekawe jeszcze niedawno francuskie organizacje twierdziły, że zagraża im import drobiu z Polski” – zaznacza UPEMI.

Rosnąca rola środowiska i dobrostanu zwierząt, ale nie dla wszystkich?

Na pierwszy plan wysuwa się jednak dążenie Unii Europejskiej do zmian w sposobach produkcji rolnej. Coraz większą rolę odgrywa środowisko i dobrostan zwierząt. Europejscy producenci muszą podporządkować się tym zmianom.

– Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że dążenie do większego poszanowania środowiska i dobrostanu zwierząt jest uzasadnione. Bardzo wielu producentów i hodowców dostrzega tą konieczność. Problemem jest równość szans konkurencyjnych. Chcemy, aby każdy kto eksportuje produkty rolnej do Unii Europejskiej musiał przestrzegać tych samych zasad co europejscy rolnicy. System jednak pozwala na ich proste omijanie – mówi Wiesław Różański prezes zarządu UPEMI. – Zarówno polskie, jak i francuskie organizacje ostrzegają, że bardzo łatwo jest ominąć zmiany wprowadzane przez Unię Europejską. Bardzo często mięso pochodzące z Ukrainy lub innych krajów nie będących członkiem Unii Europejskiej trafia do Holandii lub Belgii i tam zyskuje markę „made in EU” i może swobodnie być dystrybuowane we wszystkich krajach – dodaje.

Rosnące koszty produkcji mogą uniemożliwić eksport

Prezes UPEMI podkreśla, że niedługo może okazać się, że europejscy producenci będą mogli sprzedawać swoje towary jedynie na rynku wewnątrzwspólnotowym.

– Ponad wszystko jednak należy zastanowić się nad przyszłym kształtem europejskiego rolnictwa. Już niedługo może okazać się, że europejscy producenci będą mogli sprzedawać swoje towary jedynie na rodzimych rynkach i rynku wewnątrzwspólnotowym. Z uwagi na rosnące koszty produkcji nie będą mogli i nie będą nawet chcieli podejmować prób walki cenowej z producentami pochodzącymi ze wspomnianej wcześniej Ukrainy czy Brazylii. O pozycji branży drobiarskiej nie będzie decydował jedynie rynek wspólnotowy, ale rynek światowy – zaznacza Różański.

UPEMI wskazuje, że duże światowe rynki, które mogłyby stać się odbiorcą drobiu pochodzącego z Europy mogą stać się niedostępne ze względu na cenę. Afryka czy Azja będą poszukiwać produktów, na które mogą pozwolić sobie ich mieszkańcy, a tych nie będzie stać na produkty wysokiej jakości. Eksperci UPEMI przekonują, że taką tendencję już można zaobserwować na przykładzie znaczącego wzrostu eksportu drobiu z Brazylii. Co prawda Unia Europejska starała się ograniczać napływ drobiu z tego kraju, jednak Brazylijczycy skutecznie podbijają światowe rynki, do których ze względu na cenę europejscy producenci nie będą mieli niedługo dostępu. Dla porównania Brazylia wyeksportowała w 2022 r. blisko 5 mln ton mięsa drobiowego, co daje wynik dwukrotnie większy niż cała polska produkcja, o eksporcie już nie wspominając. Głośne ostatnio doniesienia o możliwości otwarcia się dla polskich producentów rynków Korei Południowej, również należy zweryfikować. W 2022 r. wzrost importu z Brazylii wyniósł 63 proc., jak zaznacza UPEMI.

Unia Europejska powinna spojrzeć na problem rynków rolnych globalnie

UPEMI twierdzi, że zmian zachodzących na rynku europejskim nie da się już powstrzymać. Nie należy również kwestionować tego, że powinniśmy zwracać większą uwagę na dobrostan zwierząt i środowisko. Bezsprzecznie jednak Unia Europejska powinna spojrzeć na problem rynków rolnych globalnie, a w opinii organizacji tego brakuje. Można odnieść wrażenie, że tworzone są przepisy, które w dłuższej perspektywie sprawią, że europejska produkcja stanie się dostępna jedynie dla obywateli Europy i to tych zamożniejszych, jak wskazuje UPEMI. Jednocześnie nadal będą zachodzić procesy omijania zakazów i wprowadzania na europejski rynek towarów produkowanych bez tak ostrych obostrzeń i wymagań. UPEMI zwraca uwagę na to, że taki proces już zachodzi i nie można spodziewać się, że zniknie samoistnie.

Ryzyko powiększenia się przepaści pomiędzy hodowcami a producentami

Jednocześnie Wiesław Różański zauważa, że wprowadzanie zmian, bez odpowiednego przygotowania producentów, ochrony unijnego rynku doprowadzi do powiększenia się przepaści pomiędzy hodowcami a producentami, a na to nie powinniśmy sobie pozwolić.

„Na koniec dnia może okazać się, że europejscy hodowcy podnosząc ceny zmuszą europejskich przetwórców do poszukiwania tańszego surowca pochodzącego z innych krajów, a konsumenci nadal będą chcieli kupować tańsze produkty, których autentycznego pochodzenia nie będą nawet znać. Zmieni się tylko jedno - pozornie zaspokoimy sumienia, że mamy najbardziej restrykcyjne przepisy na świecie, a świat podąży własną drogą” – ostrzega UPEMI.