Jak przekonuje komisarz Wojciechowski poziom importu produktów drobiowych z Ukrainy wzrósł o 60%. Jednak przedstawiciele rady drobiarskiej mają na ten temat inne zdanie.
W porównaniu do ubiegłego roku import wzrósł o 192% - przekonuje Dariusz Goszczyński, prezes Krajowej Rady Drobiarstwa. – To stawia nas na skraju upadku. Tylko w marcu zostało zaimportowane 24 000 ton na teren UE. Jest to tak naprawdę import do Holandii i stamtąd rozlewa się na cała Unię - dodaje. - W przypadku polskiego drobiarstwa, kiedy jesteśmy największym producentem w Unii Europejskiej, a naszym głównym odbiorcą jest właśnie rynek unijny, importowany drób wypiera naszych producentów z rynku. Wypiera również producentów francuskich, hiszpańskich, czy niemieckich. To nie jest problem tylko polski, ale całej unii - podsumowuje Goszczyński.
Kurczaki z Ukrainy, czy może jednak z Cypru?
Producenci drobiu wskazują, że Ukrainę należy wspierać, ale nie można tego robić kosztem naszego rolnictwa i gospodarki. Zaznaczają też, że wiele wątpliwości wzbudza nie tylko sam eksport z Ukrainy, ale przede wszystkim towarzyszące mu okoliczności.
Problem bardzo specyficzny, ponieważ po drugiej stronie mierzymy się z jednym gigantycznym podmiotem. Ten podmiot ma 400 000 hektarów i jest zarejestrowany na Cyprze. Możemy sobie tylko odpowiedzieć na pytanie: z jakich powodów. Odpowiedzmy sobie, czy w ten sposób ma wyglądać wspieranie Ukrainy - dodaje Goszczyński.
Głównym narzędziem naprawczym jakie widzą drobiarze jest przywrócenie ceł i kontyngentów na produkty ukraińskie.
Zależy nam na ustabilizowaniu sytuacji, bo za chwilę się okaże, że jest za późno na konkretne działania. Rynek drobiu w unii europejskiej jest oparty o czasowe kontrakty. Każdego dnia słyszę od naszych producentów, że zaczynają tracić kontrakty, które utrzymywali przez wiele lat. Te dostawy są zastępowane tańszym mięsem z Ukrainy, do którego cen nie jesteśmy się w stanie zbliżyć dlatego, że ten jeden podmiot nie musi spełniać tych wszystkich wymagań dobrostanowych, i wszelkich innych, którymi nasi producenci są obwarowani. Nie jesteśmy w stanie konkurować i przy tak gigantycznym imporcie jesteśmy wypierani. To o co walczymy i na czym nam zależy to przywrócenie ceł i kontyngentów. Tak jak było to do tej pory – te 90 000 ton było zaakceptowane. Kolejny punkt to szczegółowe badanie wwożonego towaru nie tylko na polskiej granicy. Mówimy o zaufaniu konsumentów do produkcji unijnej. To mamy na szali - przekonuje Goszczyński.
Na szali utrata zaufania konsumentów
Jak przekonuje Goszczyński kurczaki, które trafiają do Holandii są poddawane takiej obróbce, że to ich ukraińskie pochodzenie jest właściwie „gubione”. Jeśli dojdzie do momentu, w którym konsumenci odkryją w tych produktach jest naprawdę, stracą także zaufanie do naszych produktów. Jest to kwestia zaufania konsumentów i bezpieczeństwa żywności.
Stwórzmy prawdziwe korytarze. Niech to mięso, z tego jednego koncernu będzie realnie przekierowywane na rynki potrzebujące i nie zakłóca stabilnego rynku europejskiego - apeluje Goszczyński.

Czytaj więcej
Notowania produktów mleczarskich na minusieO problemie związanym z napływem drobiu na europejski rynek mówi się już od dawna. Jak widać, sytuacja jest coraz bardziej poważna. Wydaje się jednak, że nie dla każdego.
Wiem jakie obawy budzi Ukraina z jej potencjałem rolnym kiedy wejdzie do UE, ale prosiłbym, żeby nie przeceniać tej oceny z siłą i możliwościami ukraińskiego rolnictwa - uspokajał podczas ostatniej komisji rolnictwa komisarz unijny ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski.
Komentarze