- Zawsze jest dylemat, czy w eksporcie mamy szansę zbudować marki powszechnie znane na świecie, jak Coca-Cola? Czy może ta szansa jest iluzoryczna? Nasze - polskie przewagi w eksporcie to jednak nie przewaga marki, której de facto nie mamy, ale przewaga dobrego serwisu. Polacy to zaangażowani przedsiębiorcy i menedżerowie, którym chce się pracować, i którzy reagują na potrzeby partnerów. I tym przyciągamy kontrahentów z różnych stron świata. Coraz więcej klientów zgłasza się do nas z propozycją zlecenia produkcji pod ich brandem. I wybierają polskie firmy nie tylko dlatego, że produkujemy tanio, ale dlatego, że najszybciej potrafimy się dostosować – komentował prezes Kulikowski.
Jego zdaniem polskie firmy muszą aktywnie poszukiwać nowych rynków zbytu. Jednak nie wierzy w to, że np. polska branża drobiarska jest gotowa na inwestycje zagraniczne. – Najpierw musimy się wewnętrznie skonsolidować, a dopiero później myśleć o inwestycjach zagranicznych - dodał.
- Na rynku polskim Indykpol czy Maspex, czyli podmioty osiągające roczne przychody kilku miliardów złotych do ogromne firmy. Jednak na rynku globalnym jesteśmy firmami co najwyżej średnimi – dodał Piotr Kulikowski.
Prezes Indykpolu wyraził także swoje obawy związane z umową UE i USA o wolnym handlu, czyli TTIP. Jego zdaniem umowa TTIP to spore zagrożenie dla polskiej i europejskiej branży drobiarskiej. Ale dlaczego nie potrafimy być konkurencyjni w stosunku do amerykańskiej produkcji drobiu? Jak tłumaczy prezes, w grę wchodzi kilka przewag. - Po pierwsze, USA posiada warunki naturalne sprzyjające taniej produkcji. Trzeba także wspomnieć o warunkach strukturalnych. W Polsce i w całej Europie jest kultura wspierania farm rodzinnych, a nie wielkoobszarowych, które produkują tańsze surowce rolne. Trzecią przewagą jest przewaga kosztowa – tańsza energia czy transport. Czwarta – to przewaga legislacyjna, czyli to, że sposób / model produkcji w Stanach Zjednoczonych nie jest dopuszczony w UE, i dlatego mamy wyższe standardy jakości. W ślad za tym idą wyższe koszty, więc nie jesteśmy konkurencyjni. Ostatnią jest kalkulacyjna przewaga – dodał.
I tłumaczył, że jest to związane z dzieleniem drobiu do sprzedaży. – Bogate społeczeństwo amerykańskie jest w większości konsumentem piersi drobiowych. A firmy mają taką strukturę kosztów i ceny tych piersi, że cała reszta wychodzi im praktycznie za darmo. W Europie – przez inne ułożenie rynku – mamy inaczej rozłożoną strukturę kosztową. W związku z tym, Amerykanie nie są zainteresowani, aby eksportować do Europy piersi, ale ćwiartkę drobiową. I są gotowi sprzedawać te „części” drobiu prawie w każdej cenie. Dla europejskich producentów to oznacza zabójstwo! – przyznał Piotr Kulikowski.
- Biorąc pod uwagę fakt, że żywność zawsze była dla nas zasobem strategicznym, Europa musi sobie odpowiedzieć na pytania, czy zależy jej bardziej na produkcji lokalnej w Europie, czy godzimy się na to, że będziemy bardzo dużym importerem żywności, a pewne branże zostaną zniszczone – podsumował prezes Indykpol SA.
Komentarze