Jak poinformował Polsat News, wśród 38 osób pracujących przy likwidacji stada 65 tys. kur, po wykryciu grypy ptaków na fermie w Topoli Osiedlu, było aż 18 osadzonych z Aresztu Śledczego w Ostrowie Wlkp.
Jak wyjaśnił Polsatowi Andrzej Żarnecki, Wojewódzki Lekarz Weterynarii w Poznaniu, przyczyną zatrudnienia aresztantów była niechęć specjalistycznych firm do pracy przy zakażonym drobiu. Firmy takie odmawiały realizacji zlecenia, bo na co dzień zajmują się transportem drobiu i obawiały się utraty zaufania swoich klientów. Właściciele ferm z drobiem nie chcą bowiem wpuszczać na swój teren osób i pojazdów, które miały kontakt z ogniskiem choroby.
Mimo problemów z siłą roboczą, nioski z Topoli zostały sprawnie zlikwidowane, a następnie przewiezione ponad 200 km do Śmiłowa koło Piły. Padły drób został przerobiony na mączkę. Transportom na wszelki wypadek towarzyszyły auta ze środkami dezynfekcyjnymi.
Komentarze