W ubiegłym roku było z powodu ptasiej grypą w Czechach opolscy hodowcy kurczaków zwiększyli wstawienia, gdyż w nadgranicznych miejscowościach zdrożał drób i jaja. Ale ta decyzja okazał się błędem. Zakłady drobiarskie zaczęły bowiem obniżać ceny płacone hodowcom.
Piotr Groehl - hodowca z Zimnic Małych: do mnie dzwonili, czy się zgadzam na obniżenie ceny. No, muszę się zgodzić, żeby mi to odebrali. A wiem, że u innych hodowców, gdzie nie mają umowy z opolskimi zakładami drobiarskimi jest identyczna sytuacja.
Wysokie ceny zbóż w ubiegłym roku spowodowały, że wielu hodowców drobiu zrezygnowało z samodzielnego robienia pasz i przeszło na mieszanki kupowane w wytwórniach. Teraz żałują, bo pasze zdrożały o 300 zł na tonie. Do tego doszedł jeszcze jeden problem. Import.
Piotr Groehl - hodowca z Zimnic Małych: z południa, ze Słowacji importują inne ubojnie już gotowy produkt. Tylko dzielą u siebie i sprzedają. Lepiej wychodzą na tym.
Do tej pory hodowcy mający zapewniony kontraktami zbyt kurczaków nie narzekali. Teraz jest inaczej.
Franciszek Kern - rolnik ze wsi Strzeleczki: przyjmując do kosztów produkcji ceny pasz, ceny piskląt, ceny opału, ceny prądu, no i na fermach zatrudnia się też ludzi – także te koszty muszą oscylować w granicach 6 złotych.
Tymczasem teraz o takich cenach hodowcy mogą tylko pomarzyć.
Źródło: Agrobiznes/ Mariusz Drożdż/OTV Opole
Komentarze