Ograniczenie uboju rytualnego jest jednym z najważniejszych punktów spornych w nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt. Nagłe wycofanie z noweli zapisów ograniczających ten rodzaj uboju w przypadku drobiu zaproponowane w tym tygodniu przez premiera Morawieckiego zaskoczyło rolników. Dlaczego dotyczy to wyłącznie drobiu? Doniesienia medialne wskazują, że powodem było działanie „potężnego lobby drobiarskiego, w tym firmy, która od lat sponsoruje imprezy organizowane przez środowiska bliskie obecnej władzy”.

Propozycję tę przestawiono jako wynik wsłuchania się w głosy płynące ze strony rolników, którzy podkreślali, że w praktyce nie ma różnic pomiędzy ubojem drobiu w systemie rytualnym i tradycyjnym. Ponadto miała ona ostudzić coraz gorętszą atmosferę i niezadowolenie rolników wynikające z samej ustawy i sposobu jej procedowania. Jednak jak można było usłyszeć na ostatnim proteście, który odbył się w Warszawie 13 października, nie zdało się to na wiele, a rolnicy odczytali te działania jako próbę podzielenia ich.

Jednak, jak donosi Onet, powodem takiej akurat zmiany mógł być fakt, że „producenci drobiu okazali się po prostu o wiele skuteczniejszymi lobbystami, niż przedstawiciele innych branż zagrożonych wygaszeniem w związku z opracowanymi właśnie przepisami”.

Portal podkreślił, że o poprawki w tym zakresie zabiegał m.in. Andrzej Goździkowski, prezes Cedrob S.A, który ma „bardzo dobre osobiste relacje z Mateuszem Morawieckim”, a firma, którą zarządza od jakiegoś czasu sponsoruje imprezy organizowane przez „środowiska bliskie obecnej władzy”.

O „współpracy” premiera Morawieckiego i prezesa Goździkowskiego można było usłyszeć w maju tego roku, gdy lider Kukiz'15 informował o zachęcaniu przez Goździkowskiego Jarosława Sachajki do poparcia ustawy o wyborach korespondencyjnych.

– Do Jarosława Sachajki, posła Kukiz’15 z okręgu chełmskiego, byłego przewodniczącego sejmowej komisji rolnictwa, dzwoni prezes jednego z największych w Polsce producentów kurczaków - Cedrobu . Drobiarz zachęca Sachajkę do poparcia PiS-owskiej ustawy o wyborach korespondencyjnych i sugeruje stanowisko w ministerstwie rolnictwa. Drobiarz zaprasza też na spotkanie z premierem – napisał Paweł Kukiz na jednym z portali społecznościowych.

Niedługo po ogłoszeniu wycofania się z ograniczeń dotyczących uboju rytualnego drobiu Goździkowski udzielił wywiadu dla „wPolityce.pl”, który jest wręcz literalnie „poprawny politycznie”. Prezes Cedrobu podkreślił w nim, że jest wdzięczy premierowi za wsłuchanie się w głos polskich firm. Wspomniał również o słowach ministra Pudy, który podkreślał, że ubój rytualny i zwykły drobiu praktycznie się nie różnią. Odnośnie uboju rytualnego bydła trudno mu się było wypowiedzieć, ponieważ nie jest w tej kwestii specjalistą, jednak „rozumie, że są osoby, które to razi”. Zaznaczył, że bydło „najlepiej wywozić i dokonywać uboju rytualnego w miejscu docelowym”, co w przypadku drobiu jest niemożliwe, ponieważ „transporty nie przekraczają 200 km”.

– Oczywiście, ucierpią firmy, które zajmują się tym ubojem, natomiast hodowcy bydła znajdą, moim zdaniem, sposoby poradzenia sobie z tą sytuacją. Mam nadzieję, że nie stracą – dodał.

 W podobnie stonowanym tonie odniósł się do kwestii zagospodarowania odpadów poubojowych po zamknięciu ferm zwierząt futerkowych oraz statystyk informujących o udziale mięsa halal i koszer w eksporcie polskiego mięsa.

Sporo uwagi poświęcił również ministrowi Ardanowskiemu. Wytknął mu niepowodzenie w zwalczaniu ASF-u, „czego skutki ponoszą dziś rolnicy”, i w tym upatrywał prawdziwej przyczyny uczestnictwa hodowców trzody chlewnej w niedawnych  manifestacjach. „Te protesty nie wynikają z Piątki dla Zwierząt” jak mówił.

– Mówienie, że mieliśmy najbardziej sprawnego, dbającego o interesy rolników ministra, jest w mojej ocenie przesadzone. Ci, którzy dzisiaj go bronią, jeszcze wczoraj przeciw niemu protestowali. Wcześniej różne organizacje jednoczyły się przeciwko ministrowi, który nie załatwiał postulatów przemysłu spożywczego, teraz jednoczą się w obronie ministra, który ma na koncie wiele zaniechań, i który w wielu obszarach zaszkodził polskiej hodowli – stwierdził Goździkowski w wywiadzie dla „wPolityce.pl”.

W odpowiedzi na te słowa Ardanowski wystosował oświadczenie, które opublikowało Radio Maryja. Stwierdził, że kilkakrotnie spotkał się z Goździkowskim, który „jednoznacznie negatywnie oceniał program rolny PiS oparty na wzmocnieniu i rozwoju mniejszych gospodarstw chłopskich, uważając to za anachronizm i utrzymywanie skansenu”.

Ardanowski dodał także, że gdy zwrócił się do Goździkowskiego o wzmocnienie nadzoru nad bezpieczeństwem żywności w swoich firmach i wdrożenie planu naprawczego, który wyeliminuje niebezpieczeństwo zakażania mięsa Salmonellą, jego reakcją był  „reakcją był atak na polską weterynarię i żądanie, by zmniejszyć lub wyeliminować kontrole weterynaryjne na fermach i w ubojniach Pana Goździkowskiego, bo jest polskim przedsiębiorcą i władza PiS nie powinna go nękać. Muszę przyznać, że takiego lobbowania,  zabiegania o własny interes, a nie o całą branżę drobiarską, jeszcze nie spotkałem” – stwierdził były minister rolnictwa.

– Czy powody etyczne i moralne, które były podnoszone jako powód zakazu uboju zgodnego z wymaganiami religijnymi, jakoś osłabły, bo interweniował jeden z najbogatszych Polaków – pytał Ardanowski. – Pan Goździkowski, który powoływał się zawsze na swoje zasługi dla PiS i znajomości w partii, jak „lisek chytrusek” załatwił ubój dla drobiu, bo to jego interes, ale już bagatelizuje zakaz uboju rytualnego bydła, każąc wysyłać żywe zwierzęta do krajów, gdzie jest zapotrzebowanie na mięso halal – dodał.