Stopień spokrewnienia zwierząt określa się w pracy hodowlanej jako  współczynnik spokrewnienia (R), współczynnik inbredu (F) lub współczynnik natężenia chowu wsobnego. Przyjmują one wielkość od 0 do 100 procent. Na przykład spokrewnienie między ojcem i córką oraz bratem i siostrą wynosi 50 proc., między ojcem i wnuczką – 25 proc., między ojcem i prawnuczką – 12,5 proc., między ojcem i praprawnuczką – 6,25 proc. Im większy jest procent spokrewnienia, tym więcej takich samych genów ma potomstwo, przez co coraz bardziej upodabnia się do siebie zarówno pod względem genotypu, jak i wyglądu.

Hodowla w pokrewieństwie prowadzi zatem do ujednolicenia zwierząt, ale gdy jest zbyt daleko posunięta, mogą ujawnić się czynniki szkodliwe, których działanie powoduje śmierć płodu we wczesnych stadiach rozwojowych, lub czynników trwale lub okresowo obniżających żywotność zwierząt. Taka hodowla może także grozić wystąpieniem depresji inbredowej, przejawiającej się najczęściej mniejszą żywotnością i mniejszą odpornością zwierząt na choroby, zmniejszoną płodnością, gorszym wykorzystaniem paszy oraz słabszymi przyrostami.

W hodowli królików rzadko słyszy się o ujemnych skutkach nadmiernego spokrewnienia, powodujących ujawnienie się szkodliwych genów. Prof. Bogusław Barabasz z Akademii Rolniczej w Krakowie uważa, że dzieje się tak dlatego, iż u królików zachowana została jeszcze duża różnorodność genetyczna związana z istnieniem ponad 100 ras i wielu ich odmian, a także z powodu olbrzymiego potencjału rozrodczego królików. Ale, podkreśla prof. Barabasz, w zamkniętych hodowlach, gdzie są wyspecjalizowane rasy, mogą wystąpić kojarzenia w pokrewieństwie. Ich skutkiem będzie na pewno wzrost inbredu i nasilenie się zjawisk związanych z ujawnieniem się genów szkodliwych.

Źródło: „Farmer” 22/2006