PRZEGLĄD PRASY: Z jednego ula pszczelarze pozyskują zaledwie 6 - 8 kg miodu, tj. o połowę mniej niż w ub. roku. Nic dziwnego, że za kilogram tego specjału trzeba już zapłacić kilka złotych więcej.
Inna sprawa, że od kilku ładnych lat ubywa w kraju i pszczół, i miodu. Jeszcze w 1989 r. w polskich pasiekach żyło aż 2,5 mln rodzin pszczelich. Większość wyprodukowanego miodu szła na eksport. Na początku lat 90. zostało pół miliona rodzin. Obecnie jest ich ponad milion, a mogłoby być ze dwa razy więcej, gdyby zwiększyła się np. uprawa rzepaku, potrzebnego nie tylko do wyprodukowania oleju, ale i ekologicznego paliwa rolniczego.
Do zapylenia jednego hektara rzepaku potrzeba bowiem co najmniej 1,5 rodziny pszczelej. A ul to nie tylko fabryka miodu, ale wielu innych pożytków, o których przeciętny Kowalski mało wie.
Do produkcji leków wykorzystuje się m.in. pyłek. Pszczelarzom odbiorcy są gotowi płacić nawet po 30 zł. Cenny też jest ziołomiód. Można go jeść jak miód, dodawać do herbaty, kawy, pod warunkiem, że temperatura nie przekracza 40 stopni, bo wyższa zabija najlepsze składniki. Produkuje się z niego przede wszystkim syrop od kaszlu.
Źródło: Trybuna
Komentarze