W krajach takich jak Szwecja i Dania stanowi on 60 proc. wszystkich systemów żywienia, jakie są stosowane na tamtejszych fermach.
Prowadzonych jest wiele badań, które analizują system żywienia na mokro i sucho. Wynika z nich m.in., że omawiany model żywienia generuje mniejsze wydalanie azotu, co przekłada się na lepsze wykorzystanie go na budowę masy mięśniowej zwierząt.
Z dawien dawna na mokro
Najstarsi członkowie rodzin, którzy pamiętają jeszcze czasy wojenne, zapytani o żywienie świń, odpowiedzą, że zawsze żywili swoje zwierzęta systemem na mokro. Podkreślali przy tym walory smakowe mięsa i że dzisiejsza wieprzowina to już nie ta co kiedyś.
Oczywiście ówczesny system żywienia na mokro odbiegał standardami od obecnego. Na porządku dziennym były w użyciu parowane ziemniaki, wysłodki z buraków, śruty ze zbóż, liście buraczane i pokrzywy odpowiednio poćwiartowane i zmieszane z wodą. Wraz z upływem lat i intensyfikacją produkcji wieprzowiny udoskonalono system żywienia na mokro. Dziś nikt już nie udaje się po pokrzywy dla swojego stada świń. Obecnie w żywieniu na mokro wykorzystuje się serwatkę, drożdże piwne, wywar gorzelniany, makuch rzepakowy, pulpę ziemniaczaną, popłuczyny z linii technologicznych do produkcji jogurtów czy czerstwe pieczywo oraz wiele innych niekonwencjonalnych pasz. Postęp doprowadził do tak diametralnych i znaczących różnic, że obecnie żywienie na mokro słabo przypomina to z czasów naszych rodziców czy dziadków.
Na mokro na trzy sposoby
Jak wiadomo, obecnie system żywienia na mokro wykorzystuje produkty uboczne przemysłu rolno-spożywczego z dodatkiem płynu (może to być woda lub serwatka). Wyróżnia się kilka rodzajów żywienia na mokro w zależności od stosunku paszy suchej do płynu (wody). Są to np. pasze zwilżane, półpłynne i płynne. Stosunek paszy do wody dla pasz płynnych waha się od 1:3 do 1,5:4. Pasze półpłynne charakteryzują się stosunkiem 1:2, zwilżane natomiast 1:1. Przy tym rodzaju żywienia zmniejsza się ilość zużywanej wody i dzięki temu zmniejsza się ilość płynnych odchodów. Żywienie na mokro oznacza też żywienie paszą wstępnie sfermentowaną, która niesie ze sobą wiele korzyści dla zwierząt (tab. 1).
Pierwsza decyzja najlepsza
Raz dokonany wybór określonego systemu żywienia powinien być obowiązujący.
Niewskazane jest przechodzenie z jednego systemu na drugi.
Zmiana systemu oznacza zmianę lub wymianę wyposażenia, co stanowi utrudnienie organizacyjne i generuje koszty związane nie tylko z nową instalacją/wyposażeniem, ale też ze zmianą zużycia paszy. Żeby zminimalizować ryzyko związane z instalacją systemu żywienia na mokro, należy zwrócić uwagę na wiele szczegółów; ich dopilnowanie będzie procentować w późniejszym użytkowaniu. Po przejściu na żywienie na mokro hodowcy spodziewają się natychmiastowej poprawy wyników tuczu. Często jednak w początkowym etapie produkcji uzyskują efekt odwrotny do spodziewanego.
Sytuacja taka może być spowodowana wieloma czynnikami, począwszy od błędów w komponowaniu dawki żywieniowej przez ogólne zarządzanie żywieniem, a skończywszy na błędach w instalacji.
Łatwe rozwiązania trudnych problemów
Problem, jakim jest obniżenie wydajności rzeźnej i wyników tuczu, jest dość frustrujący dla hodowcy. Jego prostą przyczyną może być zbyt mocne rozcieńczenie paszy wodą. Należy pamiętać, że na jeden kilogram paszy powinno przypadać od 2,5 do 3 litrów wody. Kłopotów z żywieniem na mokro wynikających z błędów w instalacji można łatwo uniknąć.
Dobrym rozwiązaniem jest wynegocjowanie od firmy zaopatrującej nas w sprzęt jedno- lub dwukrotnych przeglądów w ciągu roku. Oprócz tego negocjacjom warto poddać kwestię stałego kontaktu z technikiem, który w pierwszym okresie użytkowania instalacji będzie na bieżąco kontrolował, czy wszystko sprawnie działa i w razie potrzeby usunie usterki wynikające z błędów montażowych.
Bł ędy techniczne
Do takich uchybień w instalacjach należą np. duża ilość paszy pozostająca w rurach transportowych, zbyt długie rury transportowe, niedostateczna długość koryt. Często spotykanym błędem jest sposób montowania rury, która doprowadza wodę do karmidła.
W momencie gdy jest ona niezaizolowana i dodatkowo przebiega przez środek zasobnika, może na jej powierzchni skraplać się woda, która będzie przyczyną zwilgocenia paszy i jej psucia. Pytanie - kiedy konkretnie może nastąpić problem zawilgocenia?
Spotkamy się z tym w momencie stosowania w zimnych i wilgotnych pomieszczeniach metalowych zasobników na paszę. Na wewnętrznej powierzchni pojemnika skrapla się para wodna, co skutkuje zbrylaniem się paszy i przyklejaniem się jej do ścianek karmidła. Rozwiązaniem jest zastosowanie pojemników, które są wykonane z drewna bądź tworzywa sztucznego. Zarzut, jaki pojawia się wielokrotnie dla tego systemu żywienia, to niewyjadanie paszy z koryt, która w wyniku zalegania będzie się psuć. Wykorzystując korytka zaokrąglone, problem niewyjadanej paszy i zalegającej w kącikach korytka zniknie samoistnie.
Niechęć do mokrego
W polskich chlewniach zdecydowanie króluje żywienie na sucho. Jest ono łatwiejsze w praktycznym stosowaniu chociażby ze względu na łatwość dostosowania instalacji do różnych pomieszczeń czy stały dostęp do pasz i mieszanek pełnoporcjowych. Wielu hodowców trzody nie jest przekonanych do zadawania płynnych pasz, np. ze względu na brak w okolicy mleczarni, z której mogliby pozyskiwać tanią serwatkę. Innym powodem jest problem z psuciem się karmy w okresie letnim, co może skutkować zatruciami zwierząt w stadzie. Częstym argumentem przemawiającym przeciw temu systemowi jest koszt instalacji, który wielu może przerażać. Kiedy dodamy do tego dużą energochłonność instalacji, zwiększenie nadzoru nad utrzymaniem higieny ze względu na ryzyko rozmnażania się bakterii czy też uzależnienie się od zakładów produkujących paszę w połączeniu z koniecznością systematycznych dostaw surowców do gospodarstwa, system żywienia na mokro może wydać się zbyt absorbujący oraz zbyt trudny i pracochłonny w użytkowaniu. Jednak plusy, jakie niesie ze sobą stosowanie karmienia paszami płynnymi, w dużym stopniu rekompensują część trudności związanych z wdrożeniem systemu w chlewni.
Za granicą widzą więcej plusów
W Polsce system żywienia na mokro bywa niechętnie stosowany, natomiast w niektórych państwach UE jest często instalowany w chlewni (bywa, że po adaptacji obiektu). Wytłumaczyć to można tym, że zagraniczni hodowcy trzody chlewnej dostrzegają więcej plusów tego systemu niż wad. Przede wszystkim system umożliwia obniżenie kosztów żywienia dzięki możliwości wykorzystania produktów ubocznych lub odpadowych, tańszych ale przy tym bogatych w składniki pokarmowe. Dzięki zautomatyzowaniu przygotowywania karmy oraz jej zadawania można zredukować liczbę personelu niezbędną do obsługi zwierząt.
System ten zwiększa smakowitość karmy i jej strawność, co przyczynia się do ekonomicznego wykorzystania składników pokarmowych. Zmniejsza się poziom zapylenia w chlewni, a tym samym zwiększa dobrostan zwierząt. Ograniczeniu ulegają straty karmy przez rozsypywanie.
Poza tym możliwe jest zadawanie płynnej czy półpłynnej paszy ad libitum bądź w sposób limitowany, co odpiera zarzut nadmiernego otłuszczania tuszy w porównaniu z żywieniem na sucho.
Na mokro znaczy zdrowo
Mimo wysokich nakładów związanych z instalacją systemu, podczas bieżącej eksploatacji okazuje się być on bardzo rentowny. Poza tym fakt ciągle zmieniających się przepisów dotyczących ochrony środowiska, przemawia za praktycznym stosowaniem systemu żywienia na mokro. Jest on uważany za system proekologiczny, dlatego może być pomocny w przypadku wprowadzania dodatkowych, bardziej restrykcyjnych przepisów dotyczących emisji amoniaku. Wynika to z faktu racjonalnego wykorzystania azotu i białka paszy.
Pasze sypkie powodują znaczne zapylenie powietrza tuczarni, co jest szkodliwe nie tylko dla zwierząt, ale i pracujących w chlewni ludzi. U zwierząt pyły powodują nieżyt górnych dróg oddechowych i sprzyjają infekcjom, a u ludzi zapylenie płuc i przewlekłe choroby zawodowe.
W żywieniu świń paszą suchą wykorzystuje się duże ilości ziarna zbóż. Jego długotrwałe, prowadzone w nieodpowiednich warunkach magazynowanie, sprzyja rozwojowi grzybów pleśniowych produkujących mikotoksyny. Związki te są odpowiedzialne za obniżenie wyników produkcyjnych u tuczników, tj. przyrostów dziennych i wykorzystania paszy. Działające mutagennie i rakotwórczo mikotoksyny, po ich pobraniu z paszą, pozostają w narządach wewnętrznych świń (nerkach i wątrobie) oraz w wieprzowinie.
Doświadczenia krajowe
Zin i wsp. (2001) przeprowadzili badania mające na celu porównanie systemów żywienia (tab. 2). Grupę I żywiono na sucho mieszanką dla tuczników (średnio 2 kg/szt./dzień), grupę II na mokro, podając zwierzętom 1,5 kg/szt./ dzień mieszanki dla tuczników oraz dodatek 1 kg/szt./dzień odpadów z marchwi czerwonej. Świnie tuczono do masy 110-120 kg. W grupie II vs. I tucz trwał o 11 dni krócej (5,8 proc.) (tab. 2), ale też przyrost masy ciała w czasie jego trwania był mniejszy w tej grupie o 6,7 kg (3,7 proc.).
System żywienia (na sucho/na mokro) nie wywarł większego wpływu na tempo wzrostu tuczników (tab. 2).
Oszczędności dotyczyły zużycia białka i energii paszy na 1 kg przyrostu masy ciała. Zużycie białka i energii było w grupie żywionej na mokro mniejsze odpowiednio o: 15,4 proc. i 7,8 proc. Różnice ujawniły się w wartości rzeźnej świń. Cechy rzeźne były lepsze w grupie zwierząt żywionych na sucho w porównaniu z żywionymi na mokro (tab.
3, wykres 1). Wydajność rzeźna tuczników żywionych na sucho vs. żywionych na mokro była większa o 4,4 proc. Właściwości fizykochemiczne mięsa były w grupach porównywalne. Wyjątkiem była marmurkowatość, wyciek termiczny oraz jasność, które minimalnie okazały się korzystniejsze w grupie świń żywionych paszą suchą.
Efekty odchowu mł odych świń
Badania porównawcze z żywieniem paszą suchą lub mokrą prowadzono na młodych i nieco starszych zwierzętach (tab. 4). Słabsze efekty produkcyjne odnotowano dla żywienia na mokro w porównaniu z powszechnie stosowanym żywieniem mieszanką suchą. Wyniki wskazują, że młode zwierzęta potrzebują trochę czasu na przyzwyczajenie się do nowej formy paszy.
Jak to robią w Norwegii
Na jednej z norweskich farm prowadzi się tucz świń na mokro; rocznie produkuje się około 2 tys. tuczników. Z uwagi na to, że największą pozycją kosztów są pasze, właściciele gospodarstwa szukają alternatywnych, tańszych surowców (gospodarstwo nie produkuje pasz własnych). Zakupione surowce służą do przygotowania własnej mieszanki. Do jej wytworzenia wykorzystuje się odpady piekarnicze, soję (ziarno łupane), otręby owsiane, dodatki witaminowe i środek konserwujący - zakwaszacz (wykres 2). Odpady piekarnicze stanowią wartościowy komponent mieszanki pod warunkiem, że są prawidłowo przechowywane. Surowiec porażony grzybami pleśniowymi jest eliminowany z dalszego przetwarzania ze względu na obecność mikotoksyn. Mieszanka składa się z 3000 kg odpadów piekarniczych (95 proc. stanowi chleb), 300 kg soi i 150 kg otrąb. Składniki te uzupełnia woda, co daje 12000 kg gotowej mieszanki; 1 kg mieszanki zawiera ok. 3 MJ EM i 34 g białka ogólnego. Tucz od masy około 25 kg trwa średnio około 80 dni. Podstawowa, jednorazowa dawka paszy dla rosnącego tucznika wynosi 1,5 kg. W ciągu dnia zwierzęta otrzymują ją 3-krotnie (w godzinach: 7.00, 14.00, 19.00). Każdego dnia dawka paszy jest zwiększana, i tak od dnia rozpoczęcia tuczu do 20. dnia jego trwania o 0,003 x 1,5 kg dziennie. Oznacza to, że po 3 tygodniach jednorazowa dawka wynosi 1,8 kg. Od 20. do 40. dnia tuczu dawka zwiększana jest o 0,005 x 1,5 kg, co oznacza, że w 40. dniu tuczu zwierzę otrzymuje jednorazowo 2,3 kg mieszanki.
W trzeciej i ostatniej fazie tuczu dzienna dawka również jest zwiększana.
Docelowo jednorazowa dawka wynosi 3,7 kg, i jest ona utrzymywana do momentu uzyskania masy ubojowej. Jak z tego wynika, tucznik w końcowej fazie tuczu zjada nieco ponad 11 kg paszy mokrej dziennie (tab. 5). Żywienie loch luźnych i prośnych na opisywanej farmie też odbywa się systemem "na mokro", tyle tylko, że surowce do mieszanki są w innych proporcjach.
Suche? A może mokre fermentowane lub niefermentowane?
W tabeli 6 zestawiono wyniki dla warchlaków, w żywieniu których zastosowano paszę suchą (grupa kontrolna K) lub mokrą (grupy doświadczalne), w tym niefermentowaną (grupa D1) lub fermentowaną (D2). Żywienie mieszanką suchą okazało się najkorzystniejsze. Pobranie paszy suchej (grupa K) i fermentowanej (grupa D2) było porównywalne. Tempo wzrostu młodych świń z grupy D1 i D2 vs. K było o 9,9 proc. i 5,7 proc. wolniejsze; uzyskana masa końcowa również mniejsza odpowiednio o 5,2 proc. i 3 proc. Wartość rzeźna tuczników żywionych paszą suchą lub mokrą niefermentowaną była w prezentowanym eksperymencie porównywalna (tab. 7), a różnice między grupami nieistotne statystycznie (P>0,05). Na podstawie przytoczonych wyników trudno jest jednoznacznie wskazać wyższość jednego z trzech porównywanych wariantów żywienia.
Z pewnością żywienie paszą fermentowaną (D2) w porównaniu z niefermentowaną (D1) jest lepsze, gdyż jest ona chętniej pobierana przez świnie (różnica 8 proc.). Należy też stwierdzić, że opisywane i scharakteryzowane wynikami badań systemy żywienia mają swoje wady i zalety. Cechą typową dla żywienia na sucho jest dość duże zużycie paszy (tab. 6 i 8), ale też bardzo dobre tempo wzrostu i na ogół wyższy wskaźnik wydajności rzeźnej. Podane w tabeli 8 informacje wskazują na pewne zróżnicowanie wyników oceny tuczu i parametrów rzeźnych między grupami żywionymi odmiennie. Przemawiają one zarówno za, jak i przeciw porównywanym systemom żywienia. Tempo wzrostu tuczników w grupie żywionej "na mokro" vs. "na sucho" było o 5,6 proc. lepsze, a zużycie paszy na kg przyrostu masy ciała o 5 proc. gorsze. Różnica w wydajności rzeźnej między grupami wynosiła tylko 0,66 proc. - była to jednak różnica wysoko istotna statystycznie, na niekorzyść grupy żywionej "na mokro".
Podsumowanie
Wady i zalety systemu żywienia na mokro i sucho prawie się równoważą.
Dlatego jednoznacznie nie można wskazać na przewagę jednego systemu nad drugim. Wydaje się jednak, że niedoceniany w naszym kraju system żywienia na mokro, zasługuje na większe zainteresowanie ze strony producentów świń.
Komentarze