
Czytaj więcej
Zielone miasteczko trwa mimo porozumień okrągłego stołuASF. Martwe dziki w jeziorze
„Wszystko zaczęło się 11marca ,kiedy znalazłam martwego dzika z raną na boku .Dzik był w wodzie w jeziorze Wronczynskim Małym. Powiadomione zostały wszystkie służby jakie należy w takim przypadku poinformować. Mijały kolejne dni i nic nie wskazywało aby próbki w kierunku ASF zostały pobrane. Okazało się że jest to niemożliwe przed wyjęciem dzika z wody” – informuje w mediach społecznościowych mieszkanka podpoznańskiej gminy Pobiedziska.
Nikt nie zbadał truchła przez dwa tygodnie
Jak dodaje, zwierzę zostało wydobyty z wody dopiero po 14 dniach od znalezienia truchła. W tym czasie na brzegu jeziora pojawił się kolejny padły dzik. Szczątki obu zwierząt leżały przez dłuższy czas niezabezpieczone (!!!) na brzegu akwenu.
Kolejne padłe dziki
„W poniedziałek odkryliśmy kolejnych 5 ciał dzików w wodzie. Z nowu zostały poinformowane wszystkie służby. Nikt nie zna przyczyny śmierci dzików. Nikt ,żadna instytucja nie spieszy się z zabezpieczeniem zwłok dzików. Gdyby okazało się że dziki są chore na ASF. tp w tej chwili cały akwen wodny jest skażony, Do dzików mają dostęp inne dziki oraz padlinożercy, ptaki, które rozniosą chorobę bo całej okolicy. Czy w taki sposób walczymy w Polsce z afrykańskim pomorem świń? Czy to obchodzi kogokolwiek? Ciało pierwszego dzika leży od 11 marca, tak wygląda prawda o walce z ASF” – komentuje internautka.
Brak koordynacji służb
Nie jest oczywiste, czy znalezione w akwenie i jego okolicach dziki były faktycznie chore na ASF, jak na razie nie znamy bowiem wyników badań pobranych tkanek. Niemniej poraża tu kilka czynników. W pierwszej kolejności brak koordynacji pomiędzy poszczególnymi instytucjami – na wydobycie truchła czekaliśmy wszak aż dwa tygodnie w ciągu których w razie wystąpienia ASF szczątki dzika w swobodny sposób stanowiły źródło dalszej infekcji. Kolejnym zaniedbaniem jest tu zabezpieczenie padliny leżącej nad brzegiem jeziora. I to wszystko w okolicy która z jednej strony jest już mocno doświadczona przez ASF, z drugiej zaś jest sporym skupiskiem gospodarstw trzodowych. Jeżeli w taki sposób podchodzić będziemy do walki z ASF, to jeszcze długie lata nie uwolnimy się od choroby.
W ten sposób nie zwalczymy ASF
Do sprawy odniósł się także w mediach społecznościowych Bartosz Czarniak, rzecznik „Polsus”-a:
Niestety, w całej strategii walki z tym wirusem pomijamy bardzo ważny aspekt – zbierania padliny, która może być źródłem zakażenia wśród zdrowej zwierzyny. Dochodzi do mnie wiele sygnałów, które wskazują na problem ze skutecznym i szybkim zbieraniem padłych dzików, do których dostęp mają zdrowe zwierzęta, przez co zarażają się wirusem i rozprzestrzeniają tą chorobę. Jeśli chcemy pozbyć się ASF z granic Naszego kraju, musimy zwalczać tą chorobę na każdej możliwej płaszczyźnie – komentuje w mediach społecznościowych rolnik.
Komentarze