Wirus wykryto w jednym z największych gospodarstw trzody chlewnej w prowincji Parnu. Teraz gospodarstwo zostanie poddane kwarantannie. W Estonii ognisko afrykańskiego pomoru u świń wystąpiło po rocznej przerwie. Na razie nie wiadomo jak doszło do przeniesienia epidemii do gospodarstwa. Rozpoczęto w tej sprawie śledztwo. Jak przyznaje dyrektor generalny ETA (estoński odpowiednik Głównego Inspektoratu Weterynaryjnego), o możliwości wystąpienia choroby poinformował sam gospodarz, którego zaniepokoiła wysoka śmiertelność w jego hodowli.
Informację o ASF-ie z wielkim żalem przyjął Tarmo Tamm. Estoński minister rolnictwa jeszcze kilka miesięcy temu liczył, że wobec braku nowych ognisk złoży we wrześniu wniosek do Komisji Europejskiej o zmniejszenie strefy ograniczeń ASF. Tym bardziej, że na początku roku inspektorzy z Brukseli bardzo wysoko ocenili działania Estończyków mające na celu zwalczanie i zapobieganie chorobie.
Od czasu, kiedy wystąpiły pierwsze przypadki ASF-u w Estonii, drastycznie spada w tym kraju pogłowie trzody chlewnej. Jeszcze w 2015 roku wynosiło 380 tysięcy sztuk, dziś jest to 280 tys. sztuk. Co interesujące, problemy z epidemią nie wpłynęły negatywnie na konsumpcję wieprzowiny, która od kilku lat rośnie. Szacuje się, że w 2017 roku Estonia wobec spadku produkcji będzie importowała prawie 30 procent wieprzowiny.
W ubiegłym tygodniu odkryto kilka przypadków ASF wśród świń domowych na Litwie. W tym roku wykryto także wirusa na dwóch farmach trzody chlewnej na Łotwie.
Komentarze