Wkrótce minie miesiąc, odkąd potwierdzono pierwszy przypadek afrykańskiego pomoru świń w zachodniej części Polski. Od tej pory choroba rozprzestrzeniła się na obszar trzech województw. Jak mówi w rozmowie z naszym portalem prof. Zygmunt Pejsak, wieloletni kierownik Zakładu Chorób Świń w Państwowym Instytucie Weterynaryjnym w Puławach, a obecnie profesor w Uniwersyteckim Centrum Medycyny Weterynaryjnej UJ-UR w Krakowie nie da się jednoznacznie stwierdzić w jaki sposób wirus przedostał się w ten region kraju. Na pewno  wektorem pośrednim był człowiek.  Z pewnością wirus ASF nie został przeniesiony  z regionu gdzie ASF występuje do woj. Lubuskiego bezpośrednio przez dziki. Wiele wskazuje jednak na to, że choroba występowała tam w populacji dzików  od dłuższego czasu:

- W ciągu kilku tygodni przypadki choroby wystąpiły na obszarze trzech województw, w miejscach oddalonych od siebie o kilkadziesiąt kilometrów. Znając dotychczasowe tempo szerzenia się choroby (około 2 kilometry na miesiąc) możemy zaryzykować tezę, że w tym regionie afrykański pomór świń występował już od dłuższego czasu, tylko nie mieliśmy o tym wiedzy. Mieliśmy ogromne szczęście – przypadek sprawił bowiem, że zakażony dzik uległ wypadkowi komunikacyjnemu. W takiej sytuacji istnieje  obowiązek poddania tkanek  dzika badaniu pod kątem występowania afrykańskiego pomoru świń. Gdyby dzik nie wyszedł na drogę  być może do dziś nie wiedzielibyśmy, że na tym terenie mamy do czynienia z  ASF.   Choroba bez przeszkód rozwijałaby się w populacji dzików dalej – mówi w rozmowie z naszym portalem profesor Pejsak.

Zdaniem specjalisty, sytuacja ta unaocznia, że ogromnym problemem jest brak skutecznego, intensywnego poszukiwania i badania szczątków padłych dzików w regionach uważanych za wolne od chorób. Co niezwykle ważne konieczne jest możliwie jak najszybsze usuwanie padłych dzików ze środowiska. Na obszarze gdzie ASF występuję, ponad 70% padłych dzików zakażonych jest wirusem ASF stanowiąc źródło zakażenia dla innych - jeszcze zdrowych dzików:

- Przy ocenie sytuacji epizootycznej w kraju nie robimy bardzo ważnej rzeczy – nie poszukujemy odpowiednio intensywnie padłych dzików na obszarach teoretycznie wolnych od choroby. Takie działania muszą być prowadzone kompleksowo na obszarze całej Polski, wtedy bowiem mamy szansę uchwycić moment, kiedy  w danym regionie pojawią się pierwsze chore (padłe) dziki. Wówczas możemy skutecznie zastosować metodę izolacji przestrzennej, znaną choćby z Czech czy Belgii. Nie szukając aktywnie dzików tracimy bardzo cenne narzędzie kontroli występowania ASF – bez wiedzy o zasięgu występowania choroby nie wiemy bowiem jaki obszar powinien zostać ogrodzony, a tym samym działania podjęte po wykryciu pomoru nie mogą być w pełni skuteczne. Aby ograniczać problem ASF u dzików musi zostać wprowadzony i sumiennie realizowany system poszukiwania, usuwania i badania padłych dzików, nie możemy liczyć tylko na przypadek – mówi profesor Pejsak.

Jak dodaje nasz rozmówca, konieczne jest zachęcanie ludzi do zgłaszania przypadków znalezienia padłych dzików. Aby jednak było to bezpieczne, niezbędne jest opracowanie procedur postępowania w wypadku znalezienia takiego zwierzęcia:

- W momencie gdy ASF pojawił się na zachodzie Polski, Niemcy natychmiast podnieśli stawki za zgłoszenie znalezienia padłego dzika. U nas wynagrodzenie to przysługuje jedynie myśliwym i leśnikom. Dopłaty te powinny być oferowane każdemu kto znajdzie w lesie szczątki padłego zwierzęcia – znacząco ułatwi to monitoring sytuacji. Oczywiście poszukiwaniem padłych dzików nie mogą zajmować się osoby mające kontakt z trzodą chlewną, gdyż byłoby to ogromnym zagrożeniem. Chcę tym samym powiedzieć, że konieczne jest stworzenie jasnych i czytelnych procedur postępowania w sytuacji znalezienia padłego dzika. Ludzie muszą wiedzieć, że nie powinni dotykać, czy przemieszczać szczątków zwierząt, muszą być również wyznaczone instytucje, gdzie takie przypadki trzeba zgłaszać. Wprowadzając jasne procedury postępowania znacząco ograniczymy ryzyko szerzenia się ASF przez osoby poszukujące dzików - tłumaczy specjalista.

Jego zdaniem sytuacja związana z rozwojem epizootii ASF u dzików jest dziś trudna do opanowania, kluczem do ochrony  stad świń przed chorobą pozostaje  bioasekuracja:

-  Musimy pogodzić się z tym, że w środowisku dzików pomór już występuje i będzie występował. Prawdopodobnie w coraz większej skali. Aktualnie nie ma możliwości eradykacji wirusa z populacji zwierząt wolno żyjących. Istnieje szereg dróg jakimi choroba może przedostać się do gospodarstwa. Znając czynniki ryzyka musimy zrozumieć, że stosując podstawowe zasady bioasekuracji  zasadniczo zwiększamy szansę na ochronę naszych stad przed chorobą – tłumaczy nasz rozmówca

Profesor Pejsak podkreślił również rolę rzetelnego informowania społeczeństwa na temat bieżącej sytuacji związanej z występowaniem problemu ASF:

- Ludzie muszą być precyzyjnie informowani na temat tego gdzie stwierdzono przypadki ASF. Informacje te muszą jak najszybciej docierać do myśliwych, właścicieli zwierząt, miejscowej administracji jednym słowem do wszystkich, którzy mogą przeciwdziałać szerzeniu się ASF.  Informacje takie są szczególnie ważne tam gdzie ASF pojawia się po raz pierwszy. Transparentna informacja na temat występowania ASF na obszarze danej gminy skłania również rolników do  większej dbałości o bioasekurację, czy unikania wizyt w lasach. Skuteczne metody walki z ASF możliwe są do wykorzystania tylko wtedy gdy jesteśmy w stanie nieprzerwanie, solidnie monitorować rozwój sytuacji epidemiologicznej na obszarze całego kraju -  tłumaczy nasz rozmówca.