Pomimo sporych podwyżek cen, jakie zaobserwowaliśmy w pierwszej połowie maja na rynku niemieckim, w ciągu ostatniego miesiąca w naszym kraju nie widać oznak wzrostu cen. Przeciwnie, w ostatnich dniach w niektórych skupach dało się zauważyć niewielkie obniżki. O przyczyny tego stanu rzeczy i perspektywy na najbliższe tygodnie spytaliśmy Mariusza Dziwulskiego, analityka banku PKO BP:

- Faktycznie w pierwszych dwóch tygodniach maja obserwowaliśmy podwyżkę cen na rynku niemieckim. W tym czasie ceny wzrosły tam o 7 eurocentów. Tymczasem według danych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi w krajowych skupach nie zaobserwowaliśmy praktycznie żadnych podwyżek. Rynek polski jest silnie powiązany z niemieckim, jednak niekiedy do głosu dochodzą także czynniki lokalne. Ostatnie wydarzenia są prawdopodobnie efektem bardzo dużych podwyżek jakie obserwowaliśmy w marcu i kwietniu. W tym czasie w przeciągu miesiąca ceny wzrosły o 28 proc. co jest zjawiskiem niespotykanym w piętnastoletniej historii naszych notowań cen. Tak dynamiczne podwyżki sprawiły, że w którymś momencie nastąpił opór rynku przed dalszym wzrostem cen. Pocieszające jest to, że obecnie są one o naprawdę wysokie – od lat o tej porze roku tuczniki nie były tak drogie jak dziś – tłumaczy specjalista.

Zdaniem analityka, przynajmniej przez kilka miesięcy nie powinniśmy martwić się jednak o ceny tuczników:

- Jak na razie działają czynniki sezonowe korzystnie wpływające na poziom cen. Będą one działały do przełomu sierpnia i września. Biorąc pod uwagę wzorzec cen z lat ubiegłych, prawdopodobne jest że latem średnia cena żywca przekroczy barierę 6 złotych netto za kilogram. Co będzie później? Sytuacja na rynku chińskim sprzyja dalszym podwyżkom, niemniej ciężko określić jaka będzie ich skala. Nie wiemy bowiem jaką cenę wieprzowiny będzie w stanie zaakceptować. Nadmierny wzrost cen doprowadzić może do tego, że będzie on stopniowo rezygnował z konsumpcji wieprzowiny na rzecz tańszego mięsa drobiowego – tłumaczy Mariusz Dziwulski.