Jeszcze rok temu polskie zakłady mięsne obecne były nie tylko na europejskich rynkach ale także w Korei i Japonii. Wejściu na tak dalekie rynki sprzyjały kursy dolara i euro. Niestety, nowy rok przyniósł zmiany. Umacniająca się polska waluta powodowała, że nasze mięso przestało być tanie.

Z rynku niemal całkowicie zaczęli wypierać nas najwięksi konkurenci – Duńczycy i Holendrzy. Sytuacji nie poprawiło nawet otwarcie rynku ukraińskiego, bo zniesienie przez Brukselę dopłat do eksportu mięsa także i tam ograniczyło naszą sprzedaż.

Janusz Rodziewicz, Stowarzyszenie Rzeźników i Wędliniarzy RP: dodatkowo kryzys wewnątrz Ukrainy spowodował, że nasze wyroby podobnie jak wyroby z Europy są tam zbyt drogie.

W ostatnim czasie obca waluta znów zaczęła zyskiwać na wartości. Jeśli okaże się to trwałą tendencją eksport miałby szansę znów ruszyć. Na razie jednak eksporterzy narzekają na zbyt wysokie wahania kursów euro i dolara, a to pogarsza i tak kiepską już kondycję branży.

Witold Choiński, „Polskie Mięso”: na pewno nie pomagają sytuacji te wahania złotówki, gdzie w ciągu 2 dni praktycznie jej wartość zmienia się o 20%. Więc to nie pozwala planować firmom pewnych działań i uchronić się przed stratami wynikającymi chociażby z wahań kursowych.

Dlatego zakłady mięsne jak i hodowcy chcą przywrócenia dopłat do eksportu mięsa poza granie Unii. Pozwoliłoby to na zwiększenie obrotów handlowych nie tylko z Ukrainą ale być może i Rosją. Tym bardziej, że jej inspektorzy wizytują właśnie kolejne polskie zakłady mięsne.

Źródło: Agrobiznes/ Radosław Bełkot