Z powodu wykrycia w Polsce wirusa ASF Rosja od 7 kwietnia br. wprowadziła zakaz importu wieprzowiny dla Polski i Litwy. Zgodnie z przepisami sanitarnymi, aby polskie zakłady mogły ponownie eksportować mięso do Rosji, wirus nie może zostać wykryty w następnych trzech latach na terenie Unii Europejskiej.

- Utrzymanie tak długiego zakazu wiązało by się z poważnymi kłopotami dla polskich producentów mięsa. Skutki mogą być katastrofalne. Bowiem już od końca stycznia tego roku obowiązuje zakaz eksportu mięsa wieprzowego do największych krajów azjatyckich, które razem z Rosją, Kazachstanem i Białorusią odpowiadają za połowę zagranicznej sprzedaży wieprzowiny z naszego kraju. Nałożone przez Rosjan embargo to wielki cios dla rynku, którego zbyt dodatkowo został mocno ograniczony przez wprowadzenie w roku ubiegłym zakazu uboju rytualnego - wskazuje Tomasz Starzyk.

- Należałoby szukać nowych rynków zbytu. A to jest coraz trudniejsze. Wejście na perspektywiczne w rozwoju rynki Afryki, krajów arabskich czy obydwu Ameryk może zająć nawet kilka lat. Także zwiększenie eksportu mięsa przez polskie zakłady do krajów Unii Europejskiej może okazać się zadaniem ponad miarę. Głównie za sprawą małej konkurencyjności polskich produktów w stosunku do tych z Niemiec, krajów Beneluxu czy tych z południa Europy. Te średnio wytwarzają o jedną trzecią więcej mięsa niż w Polsce. Ponad to w tych krajach w przeciwieństwie do naszego rodzimego rynku obowiązuje standaryzacja w produkcji. To znacznie przyspiesza i ułatwia cały cykl począwszy od uboju poprzez przetwórstwo a kończąc na sprzedaży gotowych wyrobów. Do tego dochodzi znaczne rozdrobnienie na polskim rynku, które też ma znaczenie dla cen wyrobów. A te są blisko 10 proc. droższe w porównaniu z tymi z krajów Europy Zachodniej - dodaje.

Nie można pominąć tego, że poza Litwą i Polską pozostali producenci z krajów Unii Europejskiej mają możliwość eksportu na rynki zamknięte przez najbliższe lata dla polskich zakładów mięsnych.

- W tych głównie do Rosji, Kazachstanu i na Białoruś. Dodatkowo Federacja Rosyjska zapowiedziała unijnym producentom, że w przypadku wykrycia wymiany handlowej z polskimi zakładami nałoży embargo na wszystkie kraje Wspólnoty. To z całą pewnością nie pomoże w utrzymaniu dotychczasowego bilansu wymiany z krajami Unii Europejskiej. W takiej sytuacji trudno jest liczyć na lojalność członków Unii - zauważa ekspert Bisnode D&B Polska.- Oznacza to ogromne straty finansowe. Szacuje się, że w zeszłym roku na terytorium Rosji i Białorusi wyeksportowaliśmy około 80 tysięcy ton wieprzowiny. W tym do samej Białorusi od stycznia do listopada ubiegłego roku wwieziono ponad 24 tys. ton wieprzowiny z Polski o wartości 79 mln USD - zaznacza.

Na próżno także szukać zbytu na rynku krajowym, bowiem w Polsce od lat spada zapotrzebowanie na mięso wieprzowe. - W Polsce w 2013 roku spożycie mięsa wieprzowego kształtowało się w granicach 38 kg na osobę, to o dwa kilogramów mniej niż w rok wcześniej. W dłuższej perspektywie taka sytuacji może doprowadzić w branży do wojny cenowej. A biorąc pod uwagę niską rentowność produkcja dla wielu może okazać się nie opłacalna. I dla wielu może zakończyć się bankructwem - ostrzega Starzyk. - Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że cały ten problem z eksportem polskiej żywności ma podłoże czysto polityczne. Stanowi próbę wbicia klina pomiędzy Polską a pozostałe kraje Unii Europejskiej. Wyróżnienie jednych, kosztem drugich. Nałożenie kary za mieszanie się w sprawy Ukrainy i Rosji. Paradoksalnie zarówno w Polsce jak również i na Litwie, zakażone dziki zostały zlokalizowane w niedalekiej odległości od granicy z Białorusią gdzie już wcześniej stwierdzono ogniska tej groźnej choroby. Najprawdopodobniej chore zwierzęta przywędrowały do Polski i na Litwę właśnie z Białorusi - podkreśla.

- Wybiegając w przyszłość. Optymizmem napawa jedynie fakt, że Polacy nie przestaną jeść mięsa i jego przetworów. Jednak skala spożycia może być znacznie mniejsza od zakładanego poziomu. W bieżącym roku polscy przetwórcy mięsa będą zmuszeni zmierzyć się z licznymi przeciwnościami. Nałożone sankcje, ograniczone rynki eksportu, spadek zapotrzebowania na mięso na krajowym rynku czy zapowiadająca się wojna cenowa, sprawia że rok 2014 będzie szczególnie ciężki. Szczególnie dla tych średniej wielkości i małych zakładów mięsnych. Te duże, a zwłaszcza grupy kapitałowe poprzez stagnację mogą jeszcze bardziej wzmocnić swoją pozycję. Kluczem do sukcesu będzie wykorzystanie nowoczesnych technologii, organizacji pracy i marketingu - prognozuje ekspert.