Patrząc na światowe ceny skupu wieprzowiny, cały czas obserwujemy sytuację w Chinach. Dzisiaj już nie tylko związaną z likwidacją pogłowia w wyniku epidemii afrykańskiego pomoru świń (ASF), ale i zachorowań ludzi na nowego koronawirusa (COVID-19), które osiągnęły w ostatnim czasie status pandemii.
Chiny mają już problem za sobą
Chińskie społeczeństwo w ostatnich dniach cieszy się z efektywnej walki z koronawirusem, a tamtejsza sytuacja, z dnia na dzień będzie wracać do normy. Czas epidemii powoli się kończy w Państwie Środka, a wraz z nim znikają problemy związane z szeroko pojętą logistyką żywności, w tym mięsa.
Jak wyjaśnia w rozmowie Aleksander Dargiewicz, prezes Krajowego Związku Pracodawców-Producentów Trzody Chlewnej POLPIG - Pozytywne jest to, że tamtejsza logistyka bardzo się poprawiła. W najbliższym czasie na pewno zwiększy się konsumpcja wieprzowiny, a w ślad za tym i zamówienia handlowe.
Trudno jeszcze dzisiaj jednoznacznie określić jak zaburzenia w dostawach na rynek chiński związane z COVID-19 przełożyły się na sprzedaż unijnej wieprzowiny do Państwa Środka. - Najbardziej aktualne dane KE dotyczą grudnia, kiedy to odnotowano aż 3,2-krotny wzrost. Z jednej strony tygodniowe dane USDA, wskazujące na wzrost amerykańskiego eksportu mięsa wieprzowego do Chin (+ 137% r/r w lutym i na początku marca) sugerują, że popyt w tym kraju utrzymywał się na wysokim poziomie mimo sytuacji z koronawirusem. Z drugiej strony, według danych za Chińskim Ministerstwem Rolnictwa ceny wieprzowiny w Państwie Środka w okresie 19 lutego – 18 marca zmalały o 7,1% - wyjaśnia dr Mariusz Dziwulski, analityk sektora rolno spożywczego PKO.
Jednocześnie dodaje, że to właśnie te spadki mogły mieć znaczenie dla ostatnio obserwowanych zmian cenowych w UE, czyli spadku cen na tzw. niemieckiej dużej giełdzie VEZG do 1,89 EUR/kg (18 marca) wobec 2,02 EUR/kg pod koniec lutego (-6,4%).
Chaos w Europie
Chiny są jednak dziś trochę w innej sytuacji niż kilka tygodni wcześniej, liczba nowych zachorowań na COVID-19 zdecydowanie zmalała, a handel powoli wraca do normalności.
- Większą uwagę należy zwrócić na to, co się dzieje na rynku unijnym po stronie popytowej. Ograniczenia wprowadzane przez poszczególne kraje w walce z koronawirusem skutkują istotnym spadkiem sprzedaży do gastronomii oraz powodują zaburzenia w transporcie między krajami Wspólnoty. Rynek wewnętrzny zagospodarowuje ok. 90% produkcji wieprzowiny w Unii, stąd oddziaływanie to jest duże – dodaje analityk PKO BP.
Z kolei, Aleksander Dargiewicz podkreśla, że przyglądając się w ostatnich tygodniach cenom skupu w Niemczech, można powiedzieć, że zachodzące tam zmiany są ogromne i nielogiczne. - Jeżeli rynek jest niezbilansowany w niewielkim stopniu, to spadek np. o 6 eurocentów na kilogramie jest za dużą zmianą. Zarówno spadki, jak i wzrosty są duże i następują w krótkim okresie czasu, są to zmiany nieracjonalne. W tym wszystkim, co się dzieje, widać napięcie, niepewność i czasami panikę - mówi.
Pamiętajmy, że niemieckie ceny są ustalane przez organizacje producentów świń, ale nie są zawsze akceptowane przez przetwórców. W związku z tym wystarczy, że popyt lub podaż nieco bardziej się wychyli i wtedy każda ze stron próbuje sobie to odbić, poprzez korektę ceny - ale uważam, że jednak zbyt znacząca – podkreśla prezes POLPIG i dodaje, że to rozchwianie rynku nie służy niczemu dobremu. - W wyniku koronawirusa obserwujemy dalsze spadki cen w Niemczech, głównie z powodu zachwiania dostaw żywca, jak i produktów przetworzonych.
W unijnej branży mięsnej przedłuża się chaos związany z nowymi problemami wywołanymi przez pandemię, jak chociażby problemy logistyczne, kontrole sanitarne na granicach państw, czy też zamknięcie stref, jak obserwujemy to we Włoszech. Jak duży może mieć to wpływ na ceny skupu żywca zobaczyliśmy ostatnio na przykładzie spadków krajowych cen bydła. - W przypadku Polski istotnym rynkiem zbytu mięsa są Włochy. W 2019 r., z Polski trafiło tam 25% eksportu mięsa wołowego oraz 9,5% w przypadku mięsa wieprzowego. Spadek zamówień w tym kraju, czyli problemy w logistyce i spadek popytu poskutkowały redukcją wysyłek mięsa z Polski i, z uwagi na duży udział eksportu w produkcji, spadkiem cen bydła – dodaje dr Mariusz Dziwulski.
Jednak hodowcy podkreślają, że póki co, żaden chaos nie dotyczy produkcji świń. - Ten cykl nadal się toczy bez zakłóceń i poziom produkcji będzie stabilny. To, co w obecnej chwili najbardziej może wpływa na cenę to zawirowania logistyczne. Jesteśmy po okresie nagłej paniki konsumentów, którzy wykupywali długoterminowe produkty spożywcze. Pod względem logistyki nadal trwa ich uzupełnianie, i nadal mogą pojawiać się pewne niedobory towarów w sieciach handlowych. Jeżeli chodzi o zakłady mięsne, to mamy podobną co na fermach, sytuację ryzyka utraty pracowników z powodu kwarantanny – podkreśla Dargiewicz.
Czy sezonowe wzrosty będą rekordowe?
Dzisiaj już nikt nie ma wątpliwości, że do całej otoczki chowu świń i produkcji wieprzowiny dołączył nowy element paniki związany z koronawirusem. I jak tłumaczy dr Mariusz Dziwulski dalsze zmiany cen uzależnione będą właśnie od tempa rozwoju sytuacji związanej z koronawirusem, a przede wszystkim długości trwania ograniczeń związanych z pandemią. - Dodatkowo, biorąc pod uwagę możliwy spadek popytu w gospodarstwach domowych, jak pogorszenie nastrojów konsumenckich i pogorszenie sytuacji ekonomicznej, to sezonowy wzrost cen żywca wieprzowego może być mniejszy niż można było oczekiwać wcześniej. Ceny trzody prawdopodobnie będą jednak utrzymywać się na historycznie wysokich poziomach z uwagi na światowy deficyt mięsa.
Na ograniczoną światową produkcję wieprzowiny zwraca uwagę również Aleksander Dargiewicz - Od strony globalnego rynku, nie ma takiego ryzyka, że cena zacznie spadać, bo światowy popyt na mięso wieprzowe nadal będzie wysoki. Myślę, że dzisiaj ceny spadają tylko po to, by w kolejnych tygodniach się odbudować. Pamiętajmy, że generalnie ten rok będzie charakteryzował się nadal wysokimi cenami żywca, niezależnie od tych nagłych spadków i wzrostów. Średnia cen skupu żywca wieprzowego pozostanie bardzo wysoka. Te rekordowe ceny, które były osiągane jeszcze kilka tygodni temu zostaną pobite w sezonie letnim, gdy będziemy mieli mniej żywca dostępnego na rynku, a zapotrzebowanie z Chin będzie rosło, jedynym warunkiem jest tutaj utrzymanie właściwego funkcjonowania całej logistyki obsługującej branżę mięsną – wyjaśnia ekspert.
Komentarze