Dominującym obecnie komponentem wysokobiałkowym pasz dla trzody chlewnej jest poekstrakcyjna śruta sojowa. Import tego surowca w ok. 70 proc. pokrywa krajowe zapotrzebowanie na surowce białkowe. Śrutę sojową uznać należy za najbardziej wartościowe, roślinne źródło białka. Szczególnie zasobna jest w lizynę, której zboża zawierają niewiele. Niestety - jest to jednocześnie jedna z droższych pasz wysokobiałkowych. Spośród surowców najczęściej wykorzystywanych w żywieniu trzody, tylko białko pochodzące z dozwolonych pasz zwierzęcych jest droższe od sojowego.
W wyniku dramatycznie niskich cen skupu trzody wielu producentów próbuje zastąpić drogą śrutę sojową tańszymi paszami wysokobiałkowymi. Takimi paszami mogą być nasiona roślin bobowatych grubonasiennych - czyli wedle starej nomenklatury, dobrze wszystkim znane nasiona roślin strączkowych. Przez lata były one cennym źródłem białka, jednak wzrost importu poekstrakcyjnej śruty sojowej skutecznie ograniczył ich wykorzystanie w żywieniu trzody chlewnej. Nasiona roślin strączkowych mają bowiem również swoje ograniczenia. Nie dorównują zawartością i jakością białka śrucie sojowej, a dodatkowo zawierają znaczne ilości związków antyodżywczych, mogących wywierać szkodliwe działanie na organizm świń. Czy nasiona roślin strączkowych mogą stać się w przyszłości ważnym źródłem białka w żywieniu trzody chlewnej? Jakie są szanse i ograniczenia dla wzrostu ich znaczenia w krajowym bilansie pasz?
WARTOŚCIOWA PASZA DLA TRZODY
Spośród nasion roślin strączkowych uprawianych w naszym kraju w żywieniu trzody chlewnej zastosować można groch, bobik, łubin żółty, wąskolistny i biały. Coraz większą popularność zdobywa także w Polsce uprawa soi. Wyhodowanie odmian, które dość dobrze radzą sobie w warunkach klimatycznych naszego kraju, sprawia, że zainteresowanie rolników uprawą tej rośliny stale wzrasta. Niestety, roślina ta zawiera znaczne ilości związków antyżywieniowych (lektyny, inhibitory proteaz), co sprawia, że w żywieniu trzody chlewnej można ją stosować tylko po kosztownej obróbce termicznej.
Wyższy natomiast wydaje się potencjał pozostałych gatunków roślin strączkowych tradycyjnie uprawianych w naszym kraju. Nasiona grochu, bobiku i łubinów dość istotnie różnią się między sobą zawartością podstawowych składników odżywczych, a także związków antyżywieniowych, co sprawia, że możliwości ich wykorzystania w żywieniu trzody chlewnej są zróżnicowane.
Surowcem najbardziej bogatym w białko są nasiona łubinu żółtego. Składnik ten może stanowić ok. 38 proc. masy nasion. Nieco uboższe w białko są nasiona łubinu białego (31 proc.) i wąskolistnego (29 proc.). Łubin zawiera niewielkie ilości skrobi, bogaty jest natomiast w polisacharydy nieskrobiowe zaliczane do frakcji włókna. Może ono stanowić od 11,5 (łubin biały) do 14,5 (łubin żółty) proc. masy nasion.
Bobik zawiera w swoim składzie ok. 27 proc. białka i blisko 40 proc. skrobi. Cechuje się niższą koncentracją włókna niż nasiona łubinów. Jego zawartość nie przekracza na ogół 7,5 proc. masy nasion.
Spośród omawianych gatunków roślin najniższą koncentracją białka cechują się nasiona grochu. Może on stanowić 22-23 proc. składu surowca. Ponadto w składzie nasion grochu znajdują się duże ilości skrobi (blisko 50 proc. masy nasion) i ok. 6 proc. włókna.
Cechą charakterystyczną poszczególnych gatunków roślin strączkowych jest dość wysoka zawartość lizyny, ubogie są natomiast w aminokwasy siarkowe (metioninę i cystynę).
TAŃSZE, ALE CZY LEPSZE?
O ile nasiona roślin strączkowych nie dorównują śrucie sojowej zawartością i jakością białka, mają nad nią jedną zasadniczą przewagę. Uwzględniając aktualne stosunki cen, białko pochodzące z łubinu i bobiku jest odpowiednio 35 i 25 proc. tańsze niż białko sojowe. Koszt kg białka grochu jest nieco wyższy niż w przypadku śruty sojowej. Pamiętajmy jednak, że w wyborze stosowanego komponentu wysokobiałkowego kierować powinniśmy się nie tylko względami finansowymi, ale także wartością poszczególnych surowców.
O przydatności paszowej nasion roślin strączkowych świadczy bowiem nie tylko zawartość poszczególnych składników odżywczych, ale również koncentracja wspomnianych już związków antyżywieniowych. Charakterystyczną cechą nasion tej grupy roślin jest bowiem obecność substancji, które mogą pogarszać wykorzystanie paszy lub szkodliwie oddziaływać na kondycję trzody chlewnej. W wyniku wieloletnich prac hodowlanych udało się wprawdzie udoskonalić genotypy roślin, tak aby ich nasiona charakteryzowały się niższą zawartością tych związków, niemniej jednak wciąż są one obecne i często mogą obniżać przydatność paszową tych surowców.
Najniższym udziałem szkodliwych związków charakteryzują się biało kwitnące odmiany grochu. U bardziej pierwotnych form, o kolorowych kwiatach (peluszka), obecne są znaczne ilości tanin, co sprawia, że nasiona tych odmian praktycznie nie nadają się do stosowania w żywieniu świń. Odmiany grochu o białych kwiatach cechują się niską koncentracją tych związków, dlatego ich udział w paszach dla trzody może być najwyższy. Bobik z kolei oprócz tanin zawiera także pewne ilości glikozydów pirymidynowych, saponin i lektyn. Wspomniane związki tylko w śladowych ilościach występują w nasionach łubinów. Niestety, nawet słodkie odmiany tej rośliny zawierają pewne ilości alkaloidów wywierających toksyczne działanie na organizm zwierząt. Jest to główny czynnik ograniczający możliwości wykorzystania nasion łubinów w żywieniu świń.
Obecność związków antyżywieniowych sprawia, że nasiona roślin strączkowych nie nadają się do stosowania w żywieniu wszystkich grup trzody chlewnej. Zwłaszcza młode zwierzęta cechują się szczególnie niską tolerancją na związki obecne w nasionach roślin strączkowych. Ograniczone jest także ich zapotrzebowanie na obecne w tych paszach włókno. Przyjmuje się, że w żywieniu prosiąt i warchlaków nie powinno się stosować nasion roślin strączkowych, choć niektóre opracowania dopuszczają minimalny udział (<5 proc.) nasion grochu w paszach dla starszych prosiąt.
Ograniczone jest także zastosowanie nasion roślin strączkowych w paszach przeznaczonych na okres tuczu. Stosunkowo najwyższym potencjałem żywieniowym cechują się nasiona grochu. Dzięki niewielkiej zawartości związków antyodżywczych mogą one stanowić 10 proc. składu mieszanki typu "grower" i do 15 proc. pasz przeznaczonych na końcowy okres tuczu. W paszach wykorzystywanych w żywieniu loch można zastosować 10-procentowy dodatek nasion grochu. Niestety, w żywieniu loch i tuczników bardziej ograniczone jest zastosowanie nasion łubinów i bobiku. Maciory nie powinny otrzymywać w paszy więcej niż 5 proc. tych surowców. W mieszankach na początkową fazę tuczu, bobik i łubin mogą stanowić 5 proc., a w paszy typu "finiszer" 8 proc. składu paszy.
Pamiętajmy także, że w żywieniu trzody chlewnej bardzo ograniczone jest zastosowanie nasion łubinu białego. Obecność tego surowca w paszy prowadzi do znacznego spadku pobrania mieszanki przez zwierzęta, dlatego też nie powinien on stanowić więcej niż 5 proc. składu paszy.
Obecność związków antyżywieniowych to niejedyny czynnik ograniczający popularność uprawy i paszowego wykorzystania nasion roślin strączkowych. W zwiększeniu udziału nasion roślin strączkowych w krajowym bilansie pasz z pewnością nie pomagają relatywnie niskie i zmienne plony. Zbiory tych surowców są silnie uzależnione od warunków pogodowych panujących w danym sezonie wegetacyjnym. Czynniki te sprawiają także, że uzyskane nasiona cechują się zróżnicowaną zawartością podstawowych składników odżywczych. Przeszkodą dla zwiększenia areału produkcji roślin strączkowych w naszym kraju są również niskie ceny skupu i problemy ze zbytem wyprodukowanego towaru. Sprawia to, że mieszanki oparte na białku roślin strączkowych najczęściej wykorzystywane są w gospodarstwach, które produkują pasze na własne potrzeby. Przemysłowe mieszanki pełnoporcjowe czy koncentraty zawierające białko grochu, łubinu czy bobiku wciąż są rzadkością.
MIMO WSZYSTKO WARTO
Skład chemiczny nasion roślin strączkowych powoduje, że trudno jest zakładać, aby w najbliższej przyszłości stały się one ważnym źródłem białka w paszach dla trzody chlewnej. Warto jest jednak dążyć do stałego zwiększania ich udziału zarówno w strukturze upraw, jak i krajowym bilansie pasz. Wzrost wykorzystania tych surowców niesie bowiem ze sobą wiele korzyści. Przede wszystkim pozwala na zwiększenie samowystarczalności krajowego rolnictwa. Jest to szczególnie istotne, biorąc pod uwagę widmo wprowadzenia w 2017 r. zakazu stosowania pasz pochodzących z roślin modyfikowanych genetycznie. Jeżeli zakaz ten rzeczywiście wejdzie w życie, krajowe rolnictwo stanie przed ogromnym problemem. Pamiętajmy, że blisko 70 proc. pasz wysokobiałkowych stosowanych w Polsce to właśnie śruta sojowa otrzymywana z genetycznie modyfikowanych roślin, a jej brak na rynku będzie skutkował dużym wzrostem kosztów produkcji mięsa. Dla wielu hodowców "strączki" mogą być jednym ze sposobów częściowego uniezależnienia się od importowanej śruty sojowej. Kolejnym argumentem przemawiającym za zwiększeniem znaczenia nasion roślin strączkowych w żywieniu trzody chlewnej jest zmniejszenie kosztów produkcji paszy - a co za tym idzie - większa opłacalność produkcji trzody. Wykazano bowiem, że umiejętnie stosowane nasiona "strączków" nie wpływają istotnie na pogorszenie wyników produkcyjnych trzody, mogą natomiast stanowić źródło oszczędności. W momencie gdy ze względu na niskie ceny skupu trzody sytuacja wielu hodowców jest wprost dramatyczna, każda oszczędność jest na wagę złota.
Nie zapominajmy też o korzystnym wpływie, jaki uprawy roślin strączkowych wywierają na jakość gleby i plonowanie roślin następczych. Bakterie bytujące w systemie korzeniowym roślin bobowatych posiadają bowiem zdolność wiązania azotu atmosferycznego, przez co zwiększeniu ulega zawartość przyswajalnych związków tego pierwiastka w glebie. Rośliny strączkowe to także cenne źródło substancji organicznej. Pamiętajmy też, że ich obecność w płodozmianie wpływa na ograniczenie chorób grzybowych, tak często występujących w przypadku monokultury zbożowej. Nadzieją na zwiększenie powierzchni upraw roślin strączkowych, a co za tym idzie - wzrost znaczenia tych surowców w żywieniu trzody, jest wprowadzony w tym roku obowiązek "greeningu", czyli zazielenienia. Jednym z jego filarów jest wymóg tzw. dywersyfikacji, czyli zróżnicowania upraw. Wielu rolników wymóg ten może spełnić poprzez wprowadzenie do płodozmianu upraw roślin strączkowych. Działaniem mającym zachęcić rolników do uprawy omawianej grupy roślin są również dopłaty do produkcji.
Mimo podjętych działań trudno jest przewidywać, by uprawa roślin strączkowych oraz ich paszowe wykorzystanie w szybkim tempie zyskały na popularności. Słabe zainteresowanie firm paszowych tego typu paszami sprawia, że bobik, łubin czy groch są raczej roślinami charakterystycznymi dla gospodarstw produkujących paszę na potrzeby produkcji zwierzęcej we własnym gospodarstwie. I właśnie tacy rolnicy powinni poważnie przemyśleć możliwość uprawy grochu, łubinu czy bobiku. To bowiem nie tylko szansa na niższe koszty paszy, ale również na lepsze plony uzyskiwane w następnych latach.
Komentarze