Afrykański pomór świń w Polsce w tym roku pobił kolejny rekord ilości ognisk. Obecnie jest ich 121. Ostatnie zostało wyznaczone 22 listopada bieżącego roku w stadzie, w którym utrzymywano 135 świń . Tymczasem ostatnie w tym roku w Chinach 9 ognisko ASF zostało stwierdzone 28 kwietnia tego roku w stadzie liczącym 432 świnie. Chińskie władze weterynaryjne, w związku z wygaśnięciem ostatniego ogniska, w wakacje tego roku zniosły ograniczenia produkcyjne, ale nie zniosły stanu epidemicznego, bo choć ognisk kolejnych nie ma, to do pełnej wolności od wirusa wciąż daleko.

Co znaczy ASF dla chińskiej produkcji świń

Dla chińskiej branży wieprzowej pierwszy rok epidemii ASF był straszny. Od pierwszego dnia epidemii – 3 sierpnia 2018 roku do końca grudnia tamtego roku w Chinach zostało stwierdzonych aż 109 ognisk, to połowa tego, co w Polsce zostało stwierdzone przez pierwsze cztery lata epidemii. Profesor Li Defa z China Agricultural University wyliczył, że pierwsze dwanaście miesięcy epidemii całej chińskiej branży wieprzowej przyniosło stratę w wysokości 1 bln juanów, czyli 650 mld zł. Zatrzymanie tej lawiny nie było łatwe, bo wektorem nie były dziki, jak to ma miejsce w Polsce, ale człowiek, a walka z jego niechlujnością, niedbalstwem i lekkomyślnością nawet w Państwie Środka nie jest wcale prosta.

Chiński rząd widząc wielkość strat i perspektywę ich pogłębienia przyjął w 2019 roku zasadę bezwzględnego egzekwowania bioasekuracji u każdego bez względu na wielkość ekonomiczną. W praktyce to znaczyło, że jak się ktoś nie stosuje do norm bezpieczeństwa weterynaryjnego oraz sanitarnego, to zostaje zamknięty i jednocześnie traci na zawsze prawo do hodowli świń oraz produkcji wieprzowiny. Przez „na zawsze” znaczy to, że jeśli ktoś prowadził biznes wieprzowy i wskutek złamania zasad bioasekuracji stworzył ryzyko rozprzestrzeniania się epidemii, to ten obecny jego biznes jest zamykany i taki przedsiębiorca w przyszłości nie otrzyma nowego zezwolenia na tego rodzaju działalność rolną i gospodarczą. Wizja natychmiastowego bankructwa z dożywotnim zakazem z pewnością podziałała na wyobraźnię rolników i właścicieli rzeźni oraz zakładów przetwórczych.

ASF zachwiał rynkiem

Gdy się dokonana porównania w Polsce i w Chinach statusów hodowli świń i produkcji wieprzowiny, to widać fundamentalną różnicę. W Polsce wieprzowina nie jest traktowana jako branża o strategicznym znaczeniu dla rolnictwa, czy też gospodarki w ogóle. Inaczej jest w Chinach. W Państwie Środka wieprzowina, to jest istotny element bezpieczeństwa żywnościowego oraz część fundamentu makroekonomicznego chińskiej gospodarki.

 Najlepiej to widać na liczbach. Do wystąpienia epidemii ASF roczna chińska produkcja wieprzowiny kształtowała się na poziomie 50-54 mln ton (w 2018 roku pogłowie świń wynosiło 428,17 mln sztuk, zaś produkcja 54 mln ton). W 2019 roku było to 42,5 mln ton (przy pogłowiu świń 310,41 mln sztuk), a w 2020 roku 41,3 mln ton (przy pogłowiu świń 406,5 mln sztuk). Przed ASF tygodniowo w Chinach konsumowano średnio 1 mln ton wieprzowiny, w pierwszym roku epidemii spożycie spadło do 700-800 tys. tygodniowo, a miejscami było to jeszcze mniej.

 Oczywistym więc było dla wszystkich, że jeśli walka z ASF będzie fikcyjna, to straty (rolników, firm oraz koszty budżetu państwa na zasiłki dla 20 mln osób zatrudnionych w branży, którzy stracą pracę) dla całej ekonomii Chin będą tragiczne i liczone w dziesiątkach bilionów juanów.

Jak zwalczono ASF?

Chiński rząd na podstawie wiedzy od chińskich naukowców przyjął założenie w walce z ASF, że wirus sam nie wygaśnie w ognisku, tylko trzeba podjąć działania, by wygasić ognisko, a następnie wyczyścić gospodarstwo tak, by jak najszybciej mogło ono wrócić, po upływie odpowiedniego czasu od zakażenia, do produkcji. Tymczasem w Polsce na początku epidemii uważano, że wirus w sposób naturalny sam zaniknie. Obecnie zwalczanie jest proaktywne. 

Chiński rząd, a dokładniej chińskie Ministerstwo Rolnictwa i Spraw Wiejskich, w oparciu o powyższe wytyczne chińskich badaczy, przygotowało we wrześniu 2019 roku program ratunkowo-naprawczy, którego głównym założeniem jest aktywna i szybka likwidacja skutków.

 Ten trzyletni program pochłonął średnio 400 mld juanów na każdą prowincję (jest ich 32), czyli łącznie 12,8 bln juanów (8,32 bln zł). Miliard juanów rząd przeznaczył na badania nad szczepionką przeciwko ASF. Oczywiście to nie są jedyne pieniądze.

 Z kolei w 2020 roku oraz w bieżącym roku do powyższego programu dodano wytyczne, co do jakości produkcji (parametry hodowlane, genetyczne), które są trudniejsze do osiągniecia i potrzeba na nie więcej czasu. Rząd zakłada, że pierwszy etap potrwa 5 lat, choć przewiduje, że może zmiana jakościowa zostanie całkowicie wdrożona szybciej.

Walka z ASF w Polsce

 Tymczasem w Polsce budżety na walkę z ASF nie są tak imponujące jak w Chinach – bo jak to jest tłumaczone – i skala mniejsza i poziom hodowli jak i przetwórstwa wyższy, choć w tym ostatnim przypadku nie zawsze da się ten argument obronić. W rozporządzeniu Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 27 stycznia 2021 r. w sprawie wprowadzenia w 2021 r. na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej „Programu mającego na celu wczesne wykrycie zakażeń wirusem wywołującym afrykański pomór świń i poszerzenie wiedzy na temat tej choroby oraz jej zwalczanie” zapisano na 2021 rok na realizację tego programu kwotę 129 432 694,19 zł. Rok wcześniej było to 133 192 467,85 zł.

 Do tej kwoty trzeba doliczyć sumy odszkodowań dla rolników (które w rzeczywistości nie są wielkie i w zależności od ilości świń, które były w ognisku) oraz nagroda za znalezienie martwego dzika, koszty odstrzału sanitarnego. Inną sprawą są koszty dostosowań do bioasekuracji.

 Gdy porówna się oba systemy zwalczania, to widać różnicę. W Chinach to nie rolnicy mają się martwić o walkę, choć oczywiście też, ale rolnicy mają dostać pełną pomoc takiej jakiej potrzebują. Wykonawcami tego chiński rząd uczynił władze lokalne, zaś od strony weterynaryjnej pierwszą i ostatnią instancją są urzędowi lekarze weterynarii (w tym drugim przypadku podobnie jest w Polsce). Jedną z ostatnich  nowości jest wprowadzenie dokumentacji elektronicznej oraz kodów QR przesyłanych przez internet, by w czasie rzeczywistym można było np. sprawdzić czy transportowane świnie są tymi, które mogły być przewiezione. Tymczasem w Polsce duża część obowiązków, w tym biurokratycznych nie jest zdigitalizowana, co przy małej liczbie urzędowych lekarzy weterynarii, a dużej ilości ciążących na nich obowiązków powoduje, że cały system działa mniej sprawnie i efektywnie.