W krajach wysokorozwiniętych, gdzie żywność jest łatwo dostępna, coraz to większe znaczenie przywiązuje się do jej jakości i umiarkowanego spożywania, w szczególności mięsa. Nie tylko z powodów zdrowotnych i prowadzenia urozmaiconej diety, lecz także ze względów etycznych. Organizacje prozwierzęce co chwilę budują swoją aktywnością niechęć do chowu i hodowli zwierząt gospodarskich, przyczyniając się do budowania na wsiach oporu społecznego przed rozwojem gospodarstw zajmujących się produkcją zwierzęcą. To powoduje, że opinie społeczeństwa wpływają na ustawodawcę i prowadzą do zmian regulacji prawnych.
Ostatni przykład tego typu działań to procedowanie projektu ustawy o minimalnej odległości dla planowanego przedsięwzięcia sektora rolnictwa, którego funkcjonowanie może wiązać się z ryzykiem powstawania uciążliwości zapachowej. Głównym założeniem projektu było uregulowanie odległości nowo budowanych obiektów inwentarskich m.in. od zabudowań mieszkalnych. Dokument spotkał się z ogromną niechęcią branży związanej z produkcją zwierzęcą, wśród argumentów pojawiały się zarzuty, że ustawa ograniczy rozwój małych i średnich gospodarstw, które ze względu na ścisłą zabudowę gospodarstw w niektórych regionach kraju nie będą mogły rozszerzyć swojej działalności o nowe obiekty inwentarskie. Przy okazji wspominano, że wymieniona odległość nie będzie gwarantować, że problem uciążliwości zapachowej produkcji prowadzonej w budynkach zostanie rozwiązany. Temat wejścia w życie ustawy został odłożony w czasie, a ustalenia międzyresortowe jeszcze trwają. Jednak to tylko jeden z przykładów na to, jak znacząca jest dzisiaj opinia społeczeństwa w zakresie przyszłości rozwoju i istnienia produkcji zwierzęcej w Polsce.
ZEROWY ŚLAD WĘGLOWY
Kryzys klimatyczny to hasło, które słyszymy z głównych mediów prawie codziennie. W tym temacie wiele uwagi poświęca się również uciążliwości dla środowiska, jaką może nieść ze sobą produkcja zwierzęca. To powoduje, że konsumenci zaczynają zmieniać swoje podejście, a w cechach pożądanego produktu spożywczego już nie dominuje cena, smakowitość czy pochodzenie, ale takie przymioty, jak: dobrostan utrzymywanych w trakcie chowu zwierząt i wytworzenie towaru w sposób zrównoważony, z dbałością o środowisko.
Ten trend jako pierwsza w Polsce zauważyła i wprowadziła w życie firma Goodvalley (dawniej spółki Prime Food i Polnador). Sfinalizowanie prowadzonych przez firmę działań nastąpiło w połowie kwietnia, gdy firma otrzymała oficjalne potwierdzenie zrównoważonej produkcji, w zgodzie z ochroną środowiska, czyli certyfikat niezależnej organizacji TÜV "zerowy ślad węglowy" (ang. "Corporate Carbon Footprint&Carbon Neutral Company"). Podczas wręczenia certyfikatu Tom Axelgaard z grupy Goodvalley podkreślił, że misją firmy jest połączenie polskiej dobrej tradycji produkcji wieprzowiny z duńską wiedzą i technologią. - Osiągnięcie zerowego śladu węglowego było możliwe dzięki przyjętej przez nas organizacji produkcji zakładającej racjonalne wykorzystanie zasobów i dzięki funkcjonowaniu naszych 9 biogazowni. Działają one w ścisłej okolicy naszych gospodarstw. Energia elektryczna uzyskana z tych źródeł zasila nie tylko firmowe budynki, ale jest przesyłana do sieci energetycznej, a tym samym okolicznych instytucji oraz tysięcy gospodarstw domowych - wyjaśniał Axelgaard.
By spełnić szereg wymagań TÜV, grupa Goodvalley przez 365 dni w roku (od 2013 r.) kontynuowała strategię zrównoważonej produkcji. W ramach założeń na bieżąco monitorowała m.in. emisję gazów cieplarnianych. Zrealizowała też szereg dodatkowych usprawnień (m.in. w zakresie transportu). Organizacja certyfikująca oceniała 3 zakresy działalności produkcji mięsnej. Dwa spośród nich były obszarami kontrolowanymi przez grupę (wśród nich pojawiły się takie elementy, jak energia elektryczna, logistyka, opakowania). Trzecią (dodatkową) składową było zbadanie efektów ubocznych będących poza kontrolą Goodvalley (np. transport zakupionych paliw).
Jak tłumaczył podczas wręczenia certyfikatu Grzegorz Brodziak, dyrektor zarządzający Goodvalley - nieustannie słyszymy, by zmniejszać konsumpcję mięsa, gdyż znacząco wpływa na zmiany klimatu. Dlatego w tym kontekście chcieliśmy pokazać nasz sposób produkcji, który jest systematycznie budowany od początku naszej działalności. 25 lat temu chcieliśmy połączyć naszą dobrą, polską tradycję chowu trzody chlewnej, produkcji wieprzowiny z duńską filozofią czynienia tego w sposób odpowiedzialny, jeżeli chodzi o środowisko, ale i o społeczność lokalną. Jeden z aspektów zrównoważenia to zamknięcie całego łańcucha produkcji mięsa od uprawy zbóż, hodowli zwierząt po przetwórstwo mięsa. W maksymalnie możliwy sposób redukujemy też transport, czyli nie przewozimy na duże odległości surowców i produktów. Dodatkowo dochodzi do tego aspekt społeczny, który zawsze był dla nas ważny. Zawsze braliśmy pod uwagę takie rozwiązania, które zmniejszały wpływ na otoczenie. Prowadziliśmy współpracę i dialog, które były dla nas dobrą platformą do porozumienia - podkreślił.
TAKŻE BEZ ANTYBIOTYKÓW
Idąc za przykładem większej odpowiedzialności za ochronę środowiska, ale i o zdrowie ludzi, Goodvalley, jako pierwsza w kraju, zaczęła prowadzić chów świń bez antybiotyków. O aspektach tej produkcji opowiadał lek. wet. Szymon Nowaczyk z Goodvalley podczas czerwcowej Międzynarodowej Konferencji Naukowej w Państwowym Instytucie Weterynaryjnym w Puławach. - W 2015 r. pomyśleliśmy nieco inaczej, niż to, co się dzieje na polskim rynku. Z jednej strony, chcieliśmy zmniejszać zużycie antybiotyków w naszej firmie, zaś z drugiej strony otrzymaliśmy zapytanie o mięso bez antybiotyków od naszych zagranicznych kontrahentów. Dzisiaj mogę powiedzieć, że nie jest to łatwe do przeprowadzenia w warunkach fermowych, ale możliwe - mówił. Jako główne zadanie prowadzące do sukcesu lekarz wskazał dokładne ustalenie czynników ryzyka.
Najwięcej wrażliwych momentów jest na porodówce. To tam prosięta są najbardziej narażone na presję warunków otoczenia. Dlatego w tym profilu produkcji zredukowano zabiegi na prosiętach, wśród nich całkowicie udało się wyeliminować piłowanie kiełków i kastrację knurków, zamieniając to na immunokastrację. Jak podkreślił doktor Nowaczyk, trudne do wyeliminowania okazało się przycinanie ogonków. Ogony nadal są skracane, ale przy użyciu noża o ostrzu podgrzewanym gazem, który od razu przyżega naczynia krwionośne. Brak skracania ogonków znacząco wpływa na częstsze występowanie kanibalizmu wśród świń, który może prowadzić do zakażeń wtórnych i wiązać się z koniecznością podjęcia leczenia farmakologicznego. Na fermach z produkcją bez antybiotyków ogranicza się również przemieszczenia prosiąt do niezbędnego minimum, tak by nie wywoływać dodatkowego stresu z powodu zmiany środowiska. Korzysta się również z możliwości, jakie niesie ze sobą pobranie przeciwciał wraz z siarą. - Stosujemy immunoprofilaktykę, zabezpieczamy maciory przed porodem. Jest to inwestycja, nie koszt. Jak nie skorzystać z tego, co może dać nam zaszczepienie maciory i przynieść korzyści w pierwszych godzinach życia, wraz z pobraniem siary przez prosię - pytał retorycznie Nowaczyk. Wśród aspektów prowadzenia stada w chowie bez antybiotyków lekarz zwracał uwagę na ustalenie statusu zdrowotnego stada i dokładne dopasowanie programu szczepień. Status jest równie ważny przy przemieszczaniu zwierząt czy też pracy załogi. Osoby pracujące w sekcjach o niższym statusie nie mogą przejść do pomieszczeń, gdzie znajdują się zwierzęta o wyższym statusie zdrowotnym.
Ogólne zabezpieczenie fermy przed przenoszeniem chorób zakaźnych zapewnia przestrzeganie zasad bioasekuracji zewnętrznej, jak i wewnętrznej. Na teren ferm nie mają prawa wjazdu obce samochody, np. z paszą czy z utylizacji. Cała obsługa przed wejściem do obiektu bierze prysznic, przebiera się w czyste ubrania fermowe. Przed sekcjami jest dodatkowa zmiana obuwia, dezynfekcja rąk. Do tego dochodzi kategoryczne przestrzeganie zasady całe pomieszczenie pełne - całe pomieszczenie puste. W tym wszystkim nie należy zapominać o jak najlepszych warunkach utrzymania zwierząt, które będą optymalne i w zgodzie z ich behawiorem, chodzi tu o tzw. zabawki w kojcach, mniejsze zagęszczenie, właściwą wymianę powietrza, redukowanie stresu na każdym etapie produkcji. Zdrowotność zwierząt jest budowana również na drodze żywieniowej, poprzez dokładnie zbilansowane dawki żywieniowe w zależności od potrzeb fizjologicznych czy też stosowanie żywienia na mokro, które sprzyja rozwojowi korzystnej mikroflory w przewodzie pokarmowym świń.
Mięso pochodzące od zwierząt utrzymywanych w chowie bez antybiotyków stanowi ok. 30 proc. całej produkcji Goodvalley, większość trafia na rynki zagraniczne, głównie do Stanów Zjednoczonych.
Nie da się ukryć, że zainteresowanie tego typu produktami rośnie, a producenci trzody chlewnej będą musieli wpisać się w ten trend, bo w krajach rozwiniętych moda na dbanie o zdrowie i środowisko dopiero się nakręca.
Komentarze