Farmer: „Bioasekuracja opresyjna” o takim podejściu do bioasekuracji wspominał ostatnio pan Szymon Giżyński, wiceminister rolnictwa, podczas czerwcowej Międzynarodowej Konferencji Naukowej w Państwowym Instytucie Weterynaryjnym w Puławach. Jak rolnicy mają to rozumieć? Czy to oznacza, że będą większe restrykcje, przy podejmowaniu decyzji o przyznaniu odszkodowania za wystąpienie ASF w gospodarstwie?
Bogdan Konopka: Nie ma takiego pojęcia jak „bioasekuracja opresyjna”. Pozostaje tylko pytanie, czy w gospodarstwie jest bioasekuracja, czy jej nie ma, np. czy w gospodarstwie jest mata dezynfekcyjna, czy też jej nie ma i wcale nie było. To jedno z podstawowych pytań z protokołu, według którego sprawdzamy zabezpieczenie gospodarstwa pod względem bioasekuracji. W praktyce jest to cały szereg warunków, które inspektorzy weryfikują, w gospodarstwach utrzymujących świnie. Część rolników nie spełnia tych wymagań, wówczas karą za naruszenia przepisów jest nieuzyskanie wypłaty odszkodowania, czy też nagrody, w przypadku wystąpienia ogniska ASF w takim gospodarstwie.
Niestety, musimy bardzo twardo do tego podchodzić, bo jeżeli będziemy wszystkim płacić odszkodowania, to nigdy ASF-u nie zwalczymy. Wszyscy utrzymujący stada świń, muszą mieć świadomość, że w sytuacji, gdy mamy do czynienia z naruszeniami, a do gospodarstwa wniknie wirus, to o odszkodowaniu nie może być mowy. Przy zwalczaniu chorób zakaźnych, pewne zasady muszą być narzucane.
My, lekarze weterynarii sami nie zwalczymy ASF, jeżeli nie będzie pomocy rolników, pomocy państwa – w sensie nakładanych sankcji lub rekompensaty, za nieutrzymywanie świń przez jakiś czas, czy też wparcia w modernizacji gospodarstw pod względem bioasekuracji.
F.:W zakresie spełnienia wymagań bioasekuracji rolnicy często pytają, co należy rozumieć pod definicją gospodarstwa. Czy trzeba zabezpieczać całą posesję gospodarstwa pod tym kątem, czy wyłącznie chlewnię? W przepisach pojawia się również wymóg, by oddzielić trzodę chlewną w sposób wykluczający kontakt ze zwierzętami wolno żyjącymi i ze zwierzętami domowymi. Hodowcy zgłaszają obawy, że za chwilę będą odmowne decyzje w zakresie wypłaty odszkodowań za ASF, bo w chlewni były muchy. Czy mają się czego obawiać?
B.K.: Każde gospodarstwo jest inne, ma inne wejście i wjazd na teren, narzucają to warunki środowiskowe czy usytuowanie działki. Jeśli ferma jest duża, to sprawa jest jasna, ona powinna być w całości odgrodzona. Jeżeli ktoś chce wydzielić swoją chlewnię, bo ma duże podwórko, to może ją ogrodzić. W przypadku, gdy ktoś posiada mniej świń i są one utrzymywane na jednym terenie z domami mieszkalnymi, to nie musi stawiać dodatkowego płotu, by tworzyć enklawę na terenie podwórka.
Natomiast, jeśli chodzi o zabezpieczenie w zakresie oddzielenia przed zwierzętami wolno żyjącymi, to głównie chodzi tu o ptaki, by nie wlatywały do chlewni, nie tworzyły w jej wnętrzu gniazd. Wystarczą po prostu siatki w oknach. Istnieją metody zabezpieczenia chlewni przed owadami, ale jest to proces bardzo trudny. Jak żyję, nie spotkałem się, by w chlewni nie było muchy.
Ocena w danym gospodarstwie zależy od sytuacji zastanej przez inspektora na miejscu w trakcie kontroli. To wszystko trzeba właściwie wyważyć. Nie można odmówić wypłaty odszkodowania w wyniku tego, że w chlewni znajdowały się muchy.
F.: Jaka jest Pana ocena w zakresie tegorocznych ognisk ASF w gospodarstwach na terenie kraju. Jakie były wyniki dochodzeń epizootycznych przy dotychczasowych zdarzeniach, również w największym ognisku, liczącym ponad 8 tys. świń?
B.K.:W przypadku tej fermy dochodzenie epizootyczne jest na ukończeniu. Powiadomiłem w tej sprawie prokuraturę. Zarzutem jest tutaj totalny brak zabezpieczenia gospodarstwa pod względem bioasekuracji. Jak również, poważne błędy po stronie lekarzy weterynarii wolnej praktyki, którzy świadczyli tam usługi. Tu jest nasza bezwzględność, nieważne kto ale musi ponieść odpowiedzialność, jeżeli doprowadza do takiej sytuacji.
To jest cios w gospodarkę narodową. Mamy też ogromną ilość pracy. Będziemy wypłacać odszkodowania, tylko tam gdzie są do tego podstawy. Sprawdzimy również w ostatnich ogniskach, w woj. warmińsko-mazurskim, na jakim poziomie była tam bioasekuracja. Wiemy, że na tamtym terenie jest mnóstwo znajdowanych i odstrzeliwanych dzików, u których stwierdza się ASF. Presja środowiska działa w ten sposób, że wcześniej czy później ten wirus się tam przedostanie.
W ostatnim czasie stwierdziłem też pewną nieprawidłowość. Rolnik użytkuje pole w strefie ASF, po tych polach chodzą również dziki, sieje, orze, talerzuje, czy prowadzi na tym polu jakiekolwiek inne prace. Następnie powraca do gospodarstwa, przejeżdża przez matę dezynfekcyjną w bramie, ale obuwia już nie dezynfekuje. A powiedzmy szczerze, ten rolnik również wychodzi na to pole. Często później te maszyny stoją również w sąsiedztwie chlewni. Niedokładnie umyte i niezdezynfekowane, z ziemią na kołach, pochodzącą z miejsc gdzie bytowały chore dziki. Czy wszyscy na to zwracają uwagę? To są właśnie takie mechanizmy, które musimy na tyle wyeliminować, żeby i w taki sposób nie mogło dojść do przeniesienia choroby.
Znam też takie sytuacje, gdy rolnik ma wiele tysięcy świń i czuje się zagrożony, gdy w sąsiedztwie są małe stada świń. Nie zawsze sąsiedzi życzą mu dobrze. Z takimi sytuacjami, też w rzeczywistości się spotykamy. I proszę odpowiedzieć, jak łagodnie można walczyć z taką postawą? Pamiętajmy, że odszkodowania pochodzą ze Skarbu Państwa i każda wydana złotówka podlega kontroli Najwyższej Izbie Kontroli. Złe wydatkowanie tych pieniędzy, skutkuje chociażby obciążeniem finansowym.
F.: Jak Pan ocenia polską strategię zwalczania ASF u dzików, czy można ją nazwać efektywnym planem zwalczania choroby w tej populacji zwierząt?
B.K.: Powołałem miesiąc temu specjalny zespół doradczy, chcemy w tym temacie wdrożyć w życie kilka ważnych spraw. Wiceminister rolnictwa Szymon Giżyński, który jest pełnomocnikiem rządu ds. zwalczania ASF oczekuje tych rozwiązań. Podpowiemy, jaka jest europejska strategia zwalczania ASF u dzików. Dodatkowo, planujemy ułatwić gospodarstwom utrzymującym świnie sprzedaż tych zwierząt i oszczędzić im sporej ilości badań. Umożliwiłoby to wdrożenie poradnika bioasekuracji w gospodarstwach. To jest pewnego rodzaju nowość, która do tej pory nie była wykorzystywana. Przykładowo, w niektórych krajach Unii Europejskiej jest podział na gospodarstwa komercyjne i niekomercyjne, u nas tego nie ma. Spełnienie wymogów z poradnika będzie dotyczyło wszystkich gospodarstw, mniejszych i większych. Idziemy bardziej w kierunku przejścia na system monitoringu gospodarstw, niż każdorazowego badania zwierząt przed wyjazdem z gospodarstwa. Przy czym, zasady muszą być przestrzegane. Jednocześnie mają prowadzić do maksymalnego ograniczenia możliwości wniknięcia wirusa.
Ostatnio na spotkaniu w Brukseli rozmawiałem z hiszpańskim Głównym Lekarzem Weterynarii, on opowiedział mi całą, długą, 35-letnią historię zwalczania ASF w ich kraju. Jedyny element, który do mnie przemówił to utworzenie grup ADS, czyli grupy ochrony sanitarnej. Były to stowarzyszenia farmerów, finansowane częściowo przez rząd, ale też i samych hodowców. Na czele grup stali lekarze weterynarii, ale to rolnicy kontrolowali się wzajemnie i wskazywali tych, którzy nie stosują się do opracowanych zasad planu walki z ASF, czyli wprowadzenia działań bioasekuracyjnych.
F.: Przychylałby się Pan do takiego pomysłu?
B.K.: Tak, oczywiście. Ten pomysł również zgłaszałem kierownictwu resortu rolnictwa, będziemy nad tym pracować. Wiem, że wiceminister Giżyński jest zdeterminowany, by zatrzymać tę chorobę. Nam wszystkim na tym zależy, bo każde przesunięcie obszaru i włączenie do strefy następnego terenu wiąże się chociażby ze spadkiem cen żywca i ogromnymi stratami. Jeżeli wszyscy nie zrozumieją, że trzeba walczyć z tą chorobą, to będzie się to ciągnęło w nieskończoność.
F.: Mamy świadomość, że pomór może skokowo się przemieścić, chociażby przy udziale człowieka. Jak Inspekcja Weterynaryjna jest dzisiaj przygotowana na sytuację nagłego wystąpienia ASF, przykładowo w zachodniej Polsce.
B.K.: Rozmawiamy o tym, jak zabezpieczać kolejne tereny. Sporo też zależy od tego, czy choroba wystąpi u dzika, czy u świń. Odpowiednie służby muszą się temu przyglądać i szybko zlokalizować wektor przeniesienia. Jesteśmy w takim położeniu geograficznym, że przez Polskę przejeżdżają tysiące samochodów ze wschodu i zachodu Europy. Do pracy napływają pracownicy z krajów zwalczających ASF, w dużej części z Ukrainy, gdzie choroba jest słabo kontrolowana. Nie da się przeprowadzić takiej kontroli, by w 100 % wyeliminować, chociażby przywóz żywności przez te osoby.
F.: W ostatnim czasie resort rolnictwa informował, że wybiegi dla świń mają zostać objęte dotacją. Czy w momencie aktywnego zwalczania ASF na terenie kraju, takie rozwiązania powinny być promowane, gdy cała branża zmaga się z tak wielkim zagrożeniem, jakim jest ASF?
B.K.: Procedowane jest wsparcie finansowe m.in. do produkcji świń o podwyższonym dobrostanie utrzymania zwierząt. Możemy się zgodzić z większą powierzchnią kojców, czy lepszym systemem utrzymania. Odejście od tego systemu chowu miałoby obejmować obszar Polski z ograniczeniami, tam gdzie występuje afrykański pomór świń. Obecnie wsparcie na dobrostan otrzymuje 18 krajów UE. Niewątpliwie działania Unii Europejskiej stale zmierzają w kierunku poprawy dobrostanu zwierząt. Również działania podejmowane przez Polskę wpisują się w ten trend. Jest to spowodowane nie tylko koniecznością dostosowania się do wspólnego rynku, ale również rosnącymi oczekiwaniami ze strony konsumentów, co do zakupu żywności jak najlepszej jakości. Odnosząc się do kwestii utrzymywania świń w sposób umożliwiający korzystanie z wybiegów, można powiedzieć, że mamy do czynienia z sytuacją, w której stykają się dwa bardzo ważne obszary – z jednej strony dążenie do zapewnienia zwierzętom jak najlepszych warunków utrzymania, co jest określane właśnie mianem dobrostanu, a z drugiej konieczność zwalczania jednej z najpoważniejszych obecnie chorób zakaźnych zwierząt, tj. afrykańskiego pomoru świń. W chwili obecnej, zarówno polskie, jak też europejskie regulacje prawne nie zakazują utrzymywania świń w systemie z wolnym wybiegiem, zatem ewentualne wsparcie finansowe dla hodowców świń nie stoi w sprzeczności z obowiązującymi przepisami. Jednocześnie, nie sposób nie zauważyć, iż obowiązujące hodowców świń wymagania w zakresie bioasekuracji znacząco zmieniły się na przestrzeni ostatnich lat, co między innymi było spowodowane wystąpieniem na terytorium Polski ASF. W związku z powyższym, nie można wykluczyć dokonania w przyszłości zmian w prawodawstwie obejmujących właśnie wolnowybiegową hodowlę świń. Jednakże, należy pamiętać o tym, że Inspekcja Weterynaryjna nie dokonuje zmian w obowiązujących przepisach, lecz jest instytucją odpowiedzialną za ich weryfikację przez podmioty nadzorowane.
Komentarze