Podczas ostatniej konferencji Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego, zorganizowanej 31 maja br. w Warszawie nie zabrakło przedstawicieli jednostek administracyjnych w tym Głównego Lekarza Weterynarii, Bogdana Konopki, który podsumował aktualną sytuację w zakresie afrykańskiego pomoru świń w Polsce, ale i odpowiedział na pytania słuchaczy.

Sytuację związaną z występowaniem ASF w Polsce i na świecie ocenił, jako – bardzo niekorzystną.

Jednocześnie, GLW odniósł się do ostatniego ogniska tej choroby w gminie Orla, w powiecie bielskim, które wystąpiło 30 maja i było największym, pod względem wielkości stada, ogniskiem ASF od 2014 r.  -   Jest ponad 12 aktywnych siedzib stad, to bardzo duże ognisko. A tam, gdzie pojawił się wirus jest ponad 8 tys. świń. Jedynym sposobem jest wybijanie stada, rozłożenie tego w czasie na 2-3 dni, co najmniej. Wprowadzamy pewne aspekty, co można zrobić, aby wyprzedzić tego wirusa, ale ta walka jest bardzo trudna. Rolę w tym może odgrywać przede wszystkim czynnik ludzki. Służby pracują nad tym, żeby to zjawisko wyeliminować – podsumował.

Bogdan Konopka wyjaśniał również zasady regionalizacji, w przypadku występowania ASF i możliwości ich zmiany, na strefy mniej restrykcyjne, jeśli w danym regionie pomór został już opanowany. Tłumaczył słuchaczom, że w ostatnim czasie - udało się zdjąć strefę z Podkarpacia, gdzie było tylko 8 ognisk i nie było żadnego przypadku u dzika. W niecały rok zdjęto strefę niebieską, teraz będzie żółta, czyli to jest już obszar ochronny. Są pytania o skrócenie tego okresu, ale Komisja Europejska stoi na takim stanowisku, że ten czas ma być dłuższy – powiedział. 

Jako znaczący czynnik dla skutecznego ograniczenia choroby Główny Lekarz Weterynarii podkreślił konieczność ograniczania populacji dzików, które w niektórych regionach kraju są ciągle aktywnym rezerwuarem choroby. - Problemem w dalszym ciągu jest odstrzał dzików. W tym sezonie łowieckim od 1 kwietnia odstrzelono w planie łowieckim prawie 17,5 tys. dzików. W ramach odstrzału sanitarnego, wyznaczanego przez powiatowego lekarza lub wojewodę, odstrzelono 4,5 tys. dzików. Będziemy naciskać, aby odstrzał sanitarny rozszerzyć poza tę strefę, która wybiega poza Wisłę 100 km od stref żółtych, aby rozrzedzać maksymalnie populację, bo jednak dzik jest bardzo poważnym zagrożeniem, przy szerzeniu się ASF. Jeśli dużo dzików pada w danym okręgu, to jest bardzo duże prawdopodobieństwo przeniesienie wirusa do ferm świń.

Szef krajowej weterynarii wspomniał również o czynnikach, które mogą sprzyjać szerzeniu się choroby na linii środowisko zewnętrzne, a stado świń. W opinii eksperta, niezbędne jest podstawowe zabezpieczenie gospodarstw pod względem bioasekuracji, jednak podejmowane środki powinny dotyczyć wszystkich elementów, które mają styczność ze stadem zwierząt jak i otoczeniem, na którym znajduje się gospodarstwo. Hodowcy koncentrują się na składowaniu  zboża i słomie, pochodzących z obszarów ASF tak, by unieczynnić wirusa, ale ciągle, jeszcze niewielka grupa osób zwraca uwagę na dokładne mycie i dezynfekcję maszyn, które wracają z prac polowych w strefach ASF.

- Jeśli wirus zostanie przeniesiony na teren gospodarstwa, to wówczas ryzyko przeniesienia go na stado znacząco wzrasta. Zabezpieczenie przed wirusem to biosekuracja. Przykładowo rolnik, który ma fermę i uprawia ziemię, to nie każdy pomyśli aby tę maszynę, która jeździ po polach umyć i zdezynfekować, zanim postawi ją obok tej chlewni. Mało tego, rolnik też chodzi po tym polu, gdzie dziki bytują, w strefach ASF. Później przejeżdża maszyną przez matę i wjeżdża do swojego gospodarstwa. Tu trzeba trzeźwego spojrzenia na sprawy, bo czasami mogą mieć bardzo ważne znaczenie – podkreślał Bogdan Konopka.  

Główny Lekarz Weterynarii został również zapytany o sens istnienia chowu wolnowybiegowego świń w kraju walczącym aktywnie z ASF. Tym bardziej, w momencie, gdy inne gospodarstwa starają się wdrażać wyższe standardy bioasekuracji, a sąsiadują ze stadami, w których zwierzęta korzystają z wybiegów.

- Napisałem pismo do ministerstwa rolnictwa, żeby zlikwidować to w ogóle, jest to zaprzeczenie. Jeżeli mamy maty, mamy grodzić obory, zakładać siatki w oknach a tu zwierzęta wychodzą na zewnątrz, to ja się po prostu wstydzę i nie chce takiego chowu. Mamy ASF – odpowiedział na pytanie z sali.

Na koniec GLW podkreślił, że swój urząd sprawuje od 4 tygodni, zachęcał do zgłaszania wszelkich nieprawidłowości w pracy Inspekcji i zagwarantował ich wyjaśnianie. 

Przypominamy, że istnieje możliwość zgłaszania tego typu zdarzeń przez oficjalna stronę Głównego Inspektoratu Weterynarii, za pomocą „Formularza do anonimowego zgłaszania nielegalnych i negatywnych praktyk”, połączenie jest szyfrowane.