„Koniec polskiej hodowli …” tak brzmią dziesiątki wpisów, komentarzy pod różnymi informacjami publikowanymi w dziale trzoda chlewna, w serwisie farmer.pl, ale też w mediach społecznościowych.
To oczywiście nic nowego, takie nastawienie trwa już od dłuższego czasu, lecz coraz silniej obserwujemy realizacje tych słów. Nieustannie przewija się temat ograniczania produkcji. Likwidacji stad macior i to bez względu na kolejno serwowane pomoce finansowe.
Nie wystarczy już nadzieja na to, że rynek się rozkręci, a nuż przysłowiowa cena się odbije albo, że ASF rozszaleje się również w innych krajach UE i mięso z Polski będzie bardziej pożądane.
Te wizje już się rozmywają, wydają się być nierealne patrząc na to co się dzieje. Od hodowców, którzy prowadzą chów świń w cyklu zamkniętym, słyszymy, że to już konieczność i ostatni dzwonek na ograniczenie strat „koszty produkcji wystrzeliły i nie można w nieskończoność dokładać”. Tym bardziej, gdy zasoby paszy w gospodarstwie są ograniczone, a gruntów ornych nie tak dużo w odniesieniu do wielkości stada. Zostaje tylko dokupienie zboża na zasadzie: płać i płacz, bo co zrobić gdy w silosach pusto, a kojce w chlewni pełne? Natomiast cena w skupie niska, z tygodnia na tydzień zmieniana z niewielkimi korektami ale bez szans na korzystną i znaczącą podwyżkę.
Efekt jest jeden ten kto może ogranicza wielkość stada i tak naprawdę chodzi tu bardziej o ograniczenie samej straty a nie produkcji. Widzimy coraz więcej postów pokazujących puste chlewnie, przybywa też ogłoszeń o zaniżonych cenach sprzedaży warchlaków z gospodarstwa.
Blokada sprzedaży świń
Rolnicy mają dość, z jednej strony zakłady dzwonią po tuczniki, a cena jest niska. W ostatnim czasie, pod szyldem AGROunii pojawiła się nowa inicjatywa, dotycząca wstrzymania sprzedaży świń z gospodarstw w pierwszym tygodniu lutego.
W komunikacie czytamy:
"W związku z dramatyczną sytuacją na rynku trzody chlewnej blokujemy całkowicie sprzedaż tuczników w dniach 31.01.-6.02.22⛔⛔ Zakłady mięsne na olbrzymią skalę importują żywiec oraz mięso z Włoch, Niemiec i Belgii po znacznie wyższych cenach, a nasze tuczniki skupowane są poniżej kosztów😡To absurd!!! Zakłady dzwonią po tuczniki, a cena spada!!! Pokażmy że potrafimy się zjednoczyć i walczmy dopóki mamy o co💪💪 Nie pozwólmy przejąć naszych hodowli przez korporacje rozpychające się na naszym rynku!! Dość wykorzystywania polskiego hodowcy i sprowadzania go do roli pracownika we własnym gospodarstwie!!"
Bezradność hodowców świń - co dalej?
Michał Koszarek jeden z koordynatorów AGROunii, w swojej publikacji na Fb, pyta na tle pustej chlewni: Dzisiaj żywię kilka tysięcy ludzi swoją wieprzowiną i nie wiem czy to ma sens, bo ja z tego nic nie mam, po co to robić dla idei?
- Drożyzna w sklepach, my dostajemy 3,80. Drogie koszty wyżywienia, zboże poszybowało w górę. Nie wiadomo, kto dyktuje takie warunki na rynkach światowych, ale ktoś dyktuje, ktoś spekuluje zbożem, ktoś spekuluje żywnością. Import wieprzowiny do Polski powoduje, że nasze chlewnie stoją puste. Zaraz odezwą się producenci warchlaka „no weź kup od nas warchlaka, bo nie mamy co z nim zrobić, już się dusimy”. Wytłumaczcie mi sens hodowania świń, skoro nikt nie panuje nad importem w Polsce. Nie wiem, co my będziemy jedli za trzy miesiące, za pół roku, ale na pewno nie będziemy jedli polskiej wieprzowiny. (...) Wspierajmy polskich hodowców, jedzmy polskie mięso, wyprodukowane w Polsce, wyhodowane w Polsce. Nie produkcja, bo tak to się nazywa na zachodzie – mówił Michał Koszarek, jeden z hodowców, zrzeszony w AGROunii.
- Ja jako młody rolnik nie wiem czy hodować te świnie czy nie. Dzisiaj żywię kilka tysięcy ludzi swoją wieprzowiną i nie wiem czy to ma sens, bo ja z tego nic nie mam, po co to robić dla idei? – pyta Michał Koszarek w swojej publikacji.

Czytaj więcej
Kiedy ceny tuczników zaczną rosnąć?
Komentarze