Jak informuje Czarniak. jeszcze na początku sierpnia w Polsce płacono maksymalnie w okolicach 11,20 zł za kg mięsa w klasie E, natomiast pod koniec cena spadła już poniżej psychologicznej wartości 10 zł i wynosiła maksymalnie 9,80 zł za kilogram.

Oczywiście w tym okresie znajdowały się zakłady, które potrafiły płacić za dostarczony żywiec nieco więcej, jednakże nie należy tego traktować jako regułę. Powodem trendu spadkowego było kilka czynników. Po pierwsze, sierpień charakteryzuje się zawsze osłabionym zapotrzebowaniem ze strony handlu, a skoro mniejszy popyt, to i cena niższa. Kolejny czynnik to sytuacja na świecie, gdzie wieprzowina z krajów UE należy do najdroższych na rynku – a to nie zachęca do zakupów towaru na starym kontynencie. Oczywiście najdroższa wieprzowina na świecie jest w Chinach, gdzie cena obecnie zbliża się do 10 zł za kg żywca, jednakże państwo to musi importować mięso z zewnątrz. Największym konkurentem Europy, a przede wszystkim Hiszpanii, który jest głównym eksporterem ze starego kontynentu, są Stany Zjednoczone, które miewają cenę nawet o złotówkę niższą od tej unijnej. Do tego obecny poziom cenowy zbóż pozwala na tańszą produkcję mięsa, co zachęca zakłady do obniżek, nie narażając rolników na zejście poniżej opłacalności – komentuje czarniak.

Są przesłanki do optymizmu

Paradoksalnie pomimo kiepskiej koniunktury w sierpniu, rzecznik Polsusa dostrzega perspektywy na zmianę trendu, i odbudowę poziomu cen:

- Nadal mamy stosunkowo niższe pogłowie, zarówno w Polsce jak i w innych państwach UE, a to powoduje, ze surowiec zaczyna być poszukiwany znacznie mocniej niż to było w sierpniu. Jednakże, zmiana w cennikach nie zależy tylko i wyłącznie od popytu wewnętrznego w Polsce, ale i od cenników na Zachodzie Europy. Zakłady mięsne w Polsce nie będą nabywały tucznika w kraju w cenie możliwości ściągnięcia gotowych półtusz z innych krajów UE. Tak więc nasze cenniki uzależnione są od sytuacji w innych krajach. Kolejny czynnik przemawiający za lepszymi cenami to Chiny, które zaczynają podnosić będą swoje cenniki, a to oznacza zwiększenie zapotrzebowania na wieprzowinę. Oczywiście bezpośrednim krajami, które na tym zyskają są państwa wolne od ASF, lub tek, których procedury rejonizacji są uznane przez Pekin. Tak więc zyska na tym na pewno Hiszpania, jednakże pośrednio wpłynie to również na cenniki w pozostałych państwach członkowskich – tłumaczy hodowca.

Czy sytuacja hodowców ulegnie poprawie?

Jak ocenia Bartosz Czarniak, zasadnicze pytanie brzmi, czy ewentualne podwyżki będą znaczne i czy wpłyną one na krajową produkcję?

W obu przypadkach odpowiedź brzmi nie. Tak jak wspomniałem wcześniej, zmiany w cennikach zależeć będą od sytuacji w innych państwach UE. Polska nie jest obecnie na tyle silnym rynkiem, aby samemu kreować ceny, do których inne państwa by się odnosiły. Dlaczego ceny te nie wpłyną na produkcję krajową? Odpowiedź jest prosta. Obecne procedury uzyskiwania pozwolenia na budowę oraz sytuacja epizootyczna związana z ASF obarcza produkcję wieprzowiny niezwykłym ryzykiem, gdzie rynek jest niezwykle wrażliwy na zmiany relacji popytu-podaży na rynku wewnętrznym. Brak odpowiedniej liczby rynków trzecich powoduje, że zakłady nie mają szans dywersyfikować źródeł dochodu, a przez to przy każdej możliwej okazji drastycznie obniżają cenniki, co wpływa na hodowców/producentów, którzy co raz częściej maja dość huśtawki cenowej.