- Wielkimi krokami zbliża się okres wysokich temperatur. Wraz z nim rośnie ryzyko wystąpienia u zwierząt symptomów stresu cieplnego.
- Klasycznym objawem oddziaływania wysokich temperatur jest spadek pobrania paszy przez zwierzęta, co skutkuje obniżeniem tempa wzrostu tuczników.
- Istnieją jednak pewne sposoby dzięki którym na drodze żywieniowej możemy niwelować skutki stresu cieplnego.
Choć ze sporym opóźnieniem, do naszego kraju wreszcie zawitała wiosna, a wraz z nią iście wiosenne temperatury. Niestety to co cieszy większość ludzi, dla producentów trzody stanowi często spory problem. Wkrótce wejdziemy bowiem w okres upałów, który wiąże się z wysokimi temperaturami panującymi nie tylko na zewnątrz, ale również w obiektach dla trzody. W wielu przypadkach zwierzęta narażone będą na oddziaływanie stresu cieplnego. Skutkuje on nie tylko obniżeniem poziomu dobrostanu, ale również wyraźnym spadkiem ilości pobieranej przez zwierzęta paszy, a co za tym idzie również tempa przyrostu tuczników. Zjawisko to ma nawet swoje odzwierciedlenie na rynku wieprzowiny: w okresie letnim, kiedy ze względu na wolniejsze tempo wzrostu zwierząt ich podaż maleje, ceny tuczników zwykle wyraźnie wzrastają. Niestety nie równoważy to zwykle strat poniesionych w efekcie wydłużonego okresu tuczu. Czy można zatem w jakiś sposób ograniczyć spadek tempa wzrostu tuczników w okresie letnim?
Pasze na okres letni
- Typowe praktyki żywieniowe stosowane w okresie letnim to między innymi opracowanie receptur mieszanek pełnoporcjowych dających niskie efekty termiczne w trakcie przemian składników odżywczych w organizmie - tłumaczy dr hab Tomasz Niemiec z Samodzielnej Pracowni Żywienia Zwierząt SGGW.
- Mieszanki takie charakteryzują się zwiększoną zawartością tłuszczu surowego i zmniejszoną zawartością białka ogólnego oraz włókna pokarmowego. Trawienie, wchłanianie i przemiany tłuszczu z paszy generują najmniejsze ilości ciepła w porównaniu z innymi składnikami odżywczymi. Fermentacja włókna w jelicie grubym generuje ciepło a procesy metaboliczne nadmiernych ilości białka wiążą się ze zwiększoną produkcją ciepła. Dlatego w okresie letnim priorytetem winno być dokładne określenie zapotrzebowania zwierząt na białko i aminokwasy. W przypadku zawartości włókna w mieszankach zalecenia nie są już tak jednoznaczne, a ostatnie wyniki badań (2017) wcale nie wskazują na poważne konsekwencje normatywnej zawartości tego składnika w mieszankach dla świń narażonych na stres cieplny. Inne strategie żywieniowe wynikają z mechanizmów immunologicznych, które towarzyszą nadmiernemu zgromadzeniu się ciepła w organizmie. Wiele negatywnych konsekwencji stresu cieplnego dla zdrowia i produkcyjności zwierząt ma swoje źródło w zmniejszonej integralności bariery jelitowej. Antygeny pokarmowe mogą stymulować miejscową reakcję immunologiczną prowadząc do ogólnoustrojowego stanu zapalnego i endotoksemii. Strategie dietetyczne mają na celu zapobieganie i minimalizowanie nadmiernej przepuszczalności jelit i obejmują antyoksydanty takiej jak selen, witamina E i C, aminokwasy (glutation i betaina) oraz minerały ( np. cynk) – nasz rozmówca.
Witamina C na upały
Praktyką stosowaną często przez producentów trzody, a zalecaną także przez wielu doradców żywieniowych jest suplementacja w tym okresie witaminy C. Czy taki zabieg pozwoli nam uchronić nasze stado przed skutkami stresu cieplnego?
- Właściwości antyoksydacyjne witaminy C mogą w obliczu stanów zapalnych i stresu oksydacyjnego (który jest efektem działania wysokich temperatur) przynieść organizmowi wymierne korzyści. Pamiętajmy, że kwas L-askorbinowy jest syntetyzowany w wątrobie świń, niemniej u organizmów poddanych długotrwałemu stresowi zapotrzebowanie na tą witaminę intensywnie wzrasta. Nie tylko na skutek usuwania z organizmu reaktywnych form tlenu, ale także do hydroksylacji glikokortykosteroidów (w tym kortyzolu) i katecholamin, których biosynteza w trakcie działania czynników stresowych intensywnie wzrasta. Dlatego nie rezygnowałbym z dodatku witaminy C do wody lub paszy, zwłaszcza że jej działanie jest wielokierunkowe, a ryzyko przedawkowania raczej niewielkie – tłumaczy doktor Tomasz Niemiec.
Komentarze