Funkcjonowanie na rynku trzody chlewnej nie jest zajęciem prostym. Regularne wahania poziomu cen sprawiają, że zwłaszcza w chwili nadejścia rynkowych „dołków” wielu producentów zastanawia się nad zmianą kierunku produkcji. W szczególności dotyczy to drobniejszych producentów, których „świńskie dołki” dotykają najbardziej. Rolnicy prowadzący tucz w cyklu otwartym zastanawiają się wówczas nad „domknięciem” cyklu. I odwrotnie: rolnicy prowadzący tucz w cyklu zamkniętym zastanawiają się nad przejściem na tucz w cyklu otwartym, lub produkcję warchlaków przeznaczonych na sprzedaż. Przed podjęciem każdej decyzji należy jednak wykonać swoisty bilans korzyści i zagrożeń jakie będą ze sobą niosły planowane zmiany.

Łatwiej oczywiście przejść z cyklu zamkniętego lub produkcji prosiąt na tucz w cyklu otwartym. Produkcja taka jest znacznie łatwiejsza i o wiele mniej pracochłonna niż prowadzenie stada podstawowego. Wymaga również mniejszej powierzchni w gospodarstwie. Prowadzenie rozrodu wymaga bowiem wydzielenie pomieszczeń dla poszczególnych grup zwierząt – sektora krycia, loch prośnych, a także porodówki i odchowalnie. Znacznie łatwiej zorganizować jest w gospodarstwie tuczarnie. Niestety, system ten ma swoje słabe strony: przed podjęciem decyzji należy zwrócić uwagę na to, czy będziemy mieli dostęp do oczekiwanej wielkości partii zwierząt. Szczególnie w przypadku krajowego warchlaka, zdobycie dużych partii zwierząt bywa trudne. Pamiętajmy też, że zysk z tuczu w cyklu otwartym jest niższy niż  z produkcji w cyklu zamkniętym.

Rolników chcących dokonać zmiany w drugą stronę – tzn. przejścia z tuczu w cyklu otwartym na produkcję w cyklu zamkniętym zniechęcić może natomiast znaczny koszt wyposażenia porodówek. O ile w przypadku tuczarni najważniejszym wyposażeniem są automaty paszowe i wentylacja, to wyposażenie porodówek (kojce porodowe, budki dla prosiąt, elementy grzewcze) generuje spore koszty. Prosięta i lochy są także bardziej wrażliwe na warunki panujące wewnątrz obiektu niż tuczniki. Może się więc okazać, że niezbędna będzie inwestycja w modernizację systemu wentylacji czy ogrzewania.

Prowadzenie rozrodu wymaga także od rolnika znacznie większej wiedzy i doświadczenia niż sam tucz. Jest to bowiem produkcja znacznie bardziej skomplikowana i o wiele łatwiej popełnić w niej zgubne w skutkach błędy. Wymaga też znacznie więcej pracy niż tucz w cyklu otwartym, co w przypadku gospodarstw o niskich zasobach siły roboczej może być problemem nie do przejścia. Tucz w cyklu zamkniętym ma jednak jedną ważną zaletę – system ten charakteryzuje się najwyższą opłacalnością produkcji.

A co w przypadku rolników chcących przejść z tuczu w cyklu zamkniętym na produkcję prosiąt? Problemy wymienione w poprzednim akapicie nie stanowią dla nich większego problemu, na ogół posiadają oni wystarczające zaplecze techniczne, a także wiedzę niezbędną do prowadzenia stada podstawowego. Przed podjęciem decyzji należy jednak przeanalizować okoliczne rynki zbytu. W regionach o niskim zagęszczeniu tuczarni mogą bowiem wystąpić problemy ze zbytem wyprodukowanych prosiąt. Nastawienie się na produkcję prosiąt wymaga również powiększenia stada podstawowego – niesie to ze sobą konieczność przebudowy pomieszczeń na potrzeby prowadzenia rozrodu. Nie należy jednak przebudowywać całości tuczarni na potrzeby rozrodu: w przypadku problemów ze zbytem warchlaków musimy mieć możliwość przeznaczenia ich na tucz w gospodarstwie.

Reasumując – nie ma jednego, dobrego i sprawdzonego systemu produkcji świń. Każdy z nich ma mocne i słabe strony, dlatego przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji należy dokładnie przeanalizować zarówno możliwości samego gospodarstwa jak i specyfikę lokalnego rynku.

Artykuł powstał przy współpracy z firmą "SOKOŁÓW" S.A.