Urazy kończyn i kulawizny są poważnym zagrożeniem dla opłacalności produkcji stada podstawowego. Problem jest tym większy, gdy do poważnego schorzenia dojdzie na początku obecności lochy w stadzie, czyli po drugim lub trzecim oproszeniu, gdy tak naprawdę nie osiągnęła ona jeszcze swojego szczytu produkcyjnego i nie wykorzystano w stadzie jej potencjału genetycznego.

Jest to wówczas duża strata dla producenta, zwłaszcza gdy problem dotyczy kilku młodych loszek w stadzie. Urazy kończyn to nie tylko przedwczesna eliminacja samic ze stada, lecz po części także większe wydatki na leczenie czy dodatkowy koszt zakupu lub wprowadzenia nowych loszek na miejsce ponadprogramowo wybrakowanych. Jednocześnie oznacza to większy nakład pracy i poświęcenie większej uwagi zwierzętom przez producenta czy załogę pracującą w chlewni. Dodatkowe zmiany w grupie technologicznej mogą też przyczynić się do obniżenia liczby prosiąt urodzonych, a następnie odsadzonych w ciągu roku od jednej lochy.

Kulawizny a brakowanie zwierząt

Eksperci badający trzodę chlewną i zajmujący się analizami towarowej produkcji podkreślają, że jeżeli w stadzie loch przez dłuższy czas istnieje problem urazów lub kulawizn, to łatwo można to zauważyć w pogorszeniu większości wyników produkcyjnych.

Jednym ze wskaźników może być podwyższony procent remontu stada loch. Wymiana zwierząt na fermach mieści się zazwyczaj pomiędzy 30 a 50 proc. w ciągu roku. Przy kulawiznach producent nie ma jednoznacznego dobrego rozwiązania. Jeżeli w danej grupie jest problem z kulejącymi lochami, można je zatrzymać w stadzie, ale wówczas ich liczba z cyklu na cykl będzie się zwiększać.

W przypadku likwidowania loch młodych jest to zbyt wczesne ich brakowanie, co oznacza poważną stratę, szczególnie w latach kryzysu.

Jeżeli wprowadzaniu nadprogramowych zwierząt dodatkowo będzie towarzyszył pośpiech, to łatwo jest wówczas zaburzyć status zdrowotny grupy, a nawet całego stada. Przy nieplanowanej wymianie loch może zdarzyć się nieprawidłowe przeprowadzenie kwarantanny i aklimatyzacji zwierząt z zakupu, czyli przede wszystkim skrócenie tych okresów, co nie da nam gwarancji, że zwierzęta są zdrowe i uodpornione na patogeny z obcego otoczenia.

Szybkie wprowadzenie nowych zwierząt do grupy może być przyczyną kolejnych, bardziej poważnych i kosztownych problemów zdrowotnych. Aby nie zapędzić się w nadmiernym brakowaniu zwierząt, warto pamiętać, że udział loch w grupie rodzących po raz trzeci powinien wynosić ok. 75 proc. - wówczas mamy większą pewność, że z cyklu na cykl będziemy osiągać podobne i dobre wyniki produkcyjne.

Wpływ kulawizn na rozród

Jednym z powodów decyzji o wybrakowaniu kulejącej lochy jest rodzenie mniej licznych miotów czy też zwiększenie ilości przygniatanych prosiąt. Związane jest to z pogorszeniem ogólnej kondycji loch. Przy problemach z nogami lochy stają się mniej ruchliwe i mniej wyczulone na otaczające je prosięta w kojcu porodowym. Rzadziej mogą też podchodzić do koryt czy poideł. Pojawiają się niedobory żywieniowe i niewystarczające pobranie wody.

Niedostateczne pobranie paszy, w tym składników odżywczych, witamin i minerałów może prowadzić do poważnych zaburzeń w rozrodzie, m.in.: absorpcji zarodków, ronień wynikających z trudności organizmu w utrzymaniu ciąży z powodu niedoborów i stanów zapalnych, zaburzeń hormonalnych, opóźnienia rui i zwiększenia dni nieprodukcyjnych lochy, problemów z zapłodnieniem czy częstszego występowania rui powtórkowych w danej grupie. Jeżeli dołączymy do tego niechęć do wstawania i pobierania wody, szczególnie po porodzie, może dojść do zaburzeń i znacznego ograniczenia laktacji, a nawet łatwego wyniszczenia organizmu.

Locha, która mało się podnosi i niewiele pije, szczególnie w okresie odchowu prosiąt, jest poważnie narażona na zakażenia układu moczowego. Ograniczenie ruchu i niewielka ilość filtrowanego przez nerki płynu prowadzą do zalegania moczu w pęcherzu moczowym i przynerkowych odcinkach moczowodu.

Sprzyja to namnażaniu się bakterii chorobotwórczych, które mogą prowadzić do zakażenia układu moczowego, powodując przy tym problemy z płodnością o podłożu infekcyjnym, a w skrajnych przypadkach być nawet powod em padnięć samic.

Monitorować kulawizny loch w stadzie

Wielokierunkowe straty, jakie niosą ze sobą kulawizny loch, powodują, że do dokumentacji chlewni warto dołączyć statystyki dotyczące również tego problemu. Stan kończyn można oceniać dla danej grupy technologicznej loch.

W razie naszych wątpliwości co do klasyfikacji zwierząt czy oceny wysokiego lub niskiego odsetka loch z tym problemem w grupie bardzo przydatna będzie konsultacja z lekarzem weterynarii opiekującym się stadem. Wspólna analiza danych pozwoli na dobrze wycelowane wdrożenie działań poprawiających kondycję i zdrowie samic. Czasami może to oznaczać wprowadzenie leczenia przeciwzapalnego lub antybiotykowego, lecz wystarczająca może okazać się wyłącznie korekta żywienia samic czy poprawa ich warunków utrzymania. Zebrane i zapisane wyniki będą również dobrym punktem odniesienia, który później pozwoli sprawdzić, czy i w jakim stopniu wprowadzone działania były skuteczne.

Kulawizny mogą mieć różne podłoże. Najczęściej są powodowane przez:

  • osteochondrozę, czyli tzw. słabość nóg polegającą na zmianach chrząstki stawowej wyściełającej kości w stawach;
  • zaburzenia w obrębie racicy, np.: pęknięcia, przerost, schodzenie puszki racicy czy przerost raciczek;
  • czynniki bakteryjne, np. zakażenie Mycoplasma hyosynoviae, Streptococcus spp.
  • urazy mechaniczne: losowe urazy kończyn, a nawet złamania.

Ból kończyny lub kończyn, jaki odczuwa zwierzę, prowadzi do różnego nasilenia kulawizny.

Coraz częściej komercyjne firmy zajmujące się tym problemem zalecają, aby klasyfikować je w punktowej skali od 0 do 3, co znacznie porządkuje zbieranie informacji, a także jasno precyzuje ocenę zwierząt bez niepotrzebnych wątpliwości.

Wspomniana punktacja wygląda następująco:

  • "0" - samica sama, bez problemu się porusza, przy lekkiej zachęcie człowieka, jednomiernie obciąża wszystkie kończyny,
  • "1" - locha jest ruchliwa, ale widoczna jest lekka kulawizna w obrębie jednej kończyny,
  • "2" - kulawizna dotyczy jednej lub kilku kończyn, zwierzę przyjmuje nienaturalną postawę, stara się odciążyć chore kończyny, opuszcza głowę i łukowato wygina kręgosłup,
  • "3" - bardzo silna i wyraźna kulawizna obejmująca jedną lub więcej kończyn, zwierzę nie chce chodzić, nie reaguje nawet na popędzanie przez człowieka. Locha głównie leży.

Zadbać o warunki otoczeni a

Warto pamiętać, że powyższe schorzenia mogą być w dużej mierze powodowane przez niewłaściwe prowadzenie chowu. Wielu urazów nóg można uniknąć, dbając o otoczenie, w którym przebywają lochy. Warunki środowiskowe, rodzaj podłoża czy zagęszczenie w grupie to elementy, o których decyduje właściciel, a które jednocześnie mogą zwiększać lub zmniejszać ryzyko urazów. Podłoże, na którym przebywa locha, ma istotne znaczenie dla stanu zdrowia jej nóg. W przypadku ściołowego utrzymania, zwierzęta są mniej narażone na urazy, mają większą amortyzację niż np. w przypadku podłogi betonowej. Zwrócenie na ten problem uwagi jest szczególnie ważne, gdy zmieniamy zwierzętom warunki bytowania. Może to dotyczyć przemieszczanych loszek wprowadzanych do rozrodu. Czasami loszki przebywają wcześniej w mniejszych, bardziej ekstensywnych kojcach wyścielonych słomą lub zostały zakupione na remont z gospodarstwa, gdzie zostały odchowane w takim systemie. Wtedy musimy zwracać szczególną uwagę na lochy, które przystosowują się do nowego otoczenia.

Warto zapewnić maksymalnie czyste podłoże, tak aby zwierzęta nie były narażone na poślizgnięcie się na odchodach. Niezbędne jest też stworzenie grupy zwierząt odpowiedniej wielkości.

Większość badań naukowych potwierdza, że duże i przepełnione kojce zwierząt sprzyjają powstawaniu uszkodzeń kończyn i kulawizn.

Dokładne normy dla powierzchni kojca w zależności od liczebności zwierząt w grupie zostały przedstawione w ramce.

Kolejną sprawą, wydawałoby się oczywistą, jest zadbanie o to, aby w kojcu dla loch nie było żadnych niepotrzebnych przedmiotów o ostrych krawędziach, które mogą spowodować uszkodzenia ciała. Podłoże powinno być też bezpieczne, czyli bez uszczerbków czy braków w rusztowaniu. Spore znaczenie ma również takie projektowanie kojców, które zapewni samicom odpoczynek na litej, a nie wyłącznie rusztowej podłodze. W przypadku dużych grup loch prośnych warto zadbać o dodatkowe ścianki w kojcach, które oprócz podziału kojca mogą spełnić funkcję ochronną przed atakiem agresywnej samicy na słabszą, w momencie gdy w grupie będzie ustalała się hierarchia, taki prosty element może uchronić zwierzę przed uszkodzeniem ciała.

Na pewno warto zapobiegać każdemu uszkodzeniu ciała zwierzęcia, nie tylko ze względu na wyniki produkcyjne, ale przede wszystkim na stan zdrowotny i dobrostan utrzymywanych loch, które w dzisiejszej produkcji są bardzo intensywnie eksploatowane.

Przy dbaniu o dobrą kondycję szkieletu kostnego lochy nie można zapominać o właściwym prowadzeniu żywieniowym zwierzęcia już od samego początku selekcji na samicę przeznaczoną do rozrodu. Dlatego w następnym numerze "Farmera" poświęcimy temu zagadnieniu oddzielny artykuł.

Artykuł pochodzi z numeru 6/2016 miesięcznika Farmer