Jednym z głównych powodów słabej konkurencyjności Polski na europejskim rynku świń jest cały czas spore rozdrobnienie produkcji. - W Polsce mamy do 200 tys. gospodarstw, w których są utrzymywane lochy, daje to jakieś 4-5 loch  średnio na gospodarstwo. W Niemczech, na jedno gospodarstwo przypada średnio ok. 200 loch w stadzie. Na tym rynku decyduje ekonomia i dzisiaj, żeby prowadzić efektywną produkcję trzeba mieć minimum 400 loch w stadzie. Tylko one użytkowane w intensywnej produkcji mogą dać rocznie 10 tys. prosiąt lub tuczników do sprzedaży. W cyklu cotygodniowym daje to partię 200 prosiąt lub tuczników w ofercie handlowej - mówił Janusz Wojtczak, w trakcie spotkania zorganizowanego przez firmę Simplum na temat pogarszającej się sytuacji producentów trzody chlewnej.

- 200 sztuk, to partia, którą można pohandlować i sprzedać za zupełnie inne pieniądze – podkreślał.

Janusz Wojtczak obecnie prowadzi fermę liczącą ok. 2 tys. loch. Jak sam zwraca uwagę, na krajowym rynku jest jeszcze miejsce dla dobrze zorganizowanych gospodarstw rodzinnych. – Na własnym przykładzie mogę powiedzieć, że do obsługi stada z 400 lochami wystarczą trzy osoby. To nadal może być gospodarstwo rodzinne. Jednak aby pewne rzeczy osiągnąć musi iść to w parze z wydajnością. Do tego potrzebna jest również dobra strategia państwa, która umożliwi modernizację gospodarstw i nie będzie blokować ich rozwoju.