W każdej hodowli trzody chlewnej, w zamkniętym cyklu produkcyjnym liczy się dla nas ilość i jakość uzyskiwanych prosiąt. Samice mają nam dawać jak najwięcej silnych, zdrowych miotów. Dlatego nie chcemy mieć u siebie na fermie przestojów (brak rui, ruja cicha), gdyż to oznacza dla nas tylko straty finansowe.

TRZEBA POZNAĆ DZIAŁANIE HORMONÓW
Aby móc lepiej zrozumieć zagadnienie farmakologicznego sterowania rozrodem, musimy poznać hormonalne zależności występujące w rozrodzie.

U dojrzałych płciowo świń w jajniku znajduje się stale kilkadziesiąt pęcherzyków. Owulacji będą jednak podlegały tylko pęcherzyki dominujące ( do 10 w każdym jajniku), co spowoduje zanikanie pozostałych. W czasie rozwoju pęcherzyków jajnikowych oddziaływują na nie hormony gonadotropowe wytwarzane w przysadce. Zaliczamy do nich FSH – hormon dojrzewania pęcherzyka jajnikowego oraz LH – hormon luteinizujący. Podczas rozwoju pęcherzyków we krwi rośnie również poziom estriadolu. Jest on najwyższy przed owulacją. Ma to swój cel, gdyż hormon ten przygotowuje narządy rozrodcze świni do zapłodnienia i ciąży. W praktyce obserwujemy więc przekrwienie i obrzęk zewnętrznych narządów rodnych, rozrost przewodów mlecznych w gruczole mlekowym oraz zmiany zachowania lochy/loszki (odruch tolerancji). Zmiany niewidoczne dla nas gołym okiem to między innymi przygotowanie komórek błony śluzowej i błony mięśniowej macicy. Abyśmy mogli mówić o skutecznej inseminacji/kryciu musi to nastąpić tylko podczas rui. Dlatego niezwykle ważne jest dla nas, abyśmy potrafili moment rui bezbłędnie ocenić.
U świń na około 3-4 godziny przed najwyższym poziomem estradiolu we krwi następuje wyrzut LH do krwi. Trwa on około 20 godzin. Jest to dla nas istotna informacja, gdyż następstwem wylewu LH do krwi jest owulacja, czyli jajeczkowanie. Z pękniętego pęcherzyka tworzy się ciałko żółte. Jako gruczoł wewnętrznego wydzielania (wytwarza progesteron) jest ono odpowiedzialne za zapewnienie warunków do implantacji zarodka i utrzymania ciąży. Działanie progesteronu polega na znoszeniu wrażliwości mięśniówki macicy na działanie oksytocyny. W przypadku braku ciąży ciałko żółte zanika, a ilość wytwarzanego progesteronu gwałtownie maleje. Ciekawostką jest, iż u świń, jako jedynego gatunku, usunięcie ciałka żółtego w każdym okresie ciąży powoduje jej przerwanie. U innych gatunków w drugiej połowie ciąży łożysko wytwarza wystarczające ilości hormonów, aby usunięcie ciałka żółtego nie wywołało poronienia.

Okres między jedną, a kolejną rują nazywamy cyklem rujowym. Następujące po sobie procesy podlegające regulacjom hormonalnym są cykliczne. Pierwszy dzień rui jest zerowym dniem cyklu. Pęcherzyk jajnikowy jest w stanie przedowulacyjnym. W 1-2 dniu cyklu dochodzi do owulacji i wytworzenia ciałka żółtego. Następnie mamy do czynienia z fazą luteolizy (okres porujowy i międzyrujowy) oraz fazą końcową – pęcherzykową (okres przedrujowy i ruja).

NIECHCIANE SKUTKI UBOCZNE
Hodowcy i lekarze weterynarii bardzo często sięgają po hormony. Wymaga to jednak sporej wiedzy i doświadczenia. Niewłaściwe hormony podane w złym momencie cyklu rujowego mogą przynieść nam więcej złego niż dobrego (np. cysty na jajnikach, zamieralność zarodków).
Często problemem jest nie wchodzenie w ruję loszek lub pierwiastek po odsadzeniu prosiąt. Wynika to ze zbyt niskiego poziomu estrogenów, co z kolei powiązane jest z niskim poziomem hormonów gonadotropowych. Jednak podawanie estrogenów jest niebezpieczne. Po pierwsze nie osiągniemy dobrych wyników związanych z owulacją, dodatkowo takim działaniem możemy „zafundować” świniom cysty na jajnikach. Wykazano również niekorzystny wpływ podawania estrogenów na śluzówkę macicy, gdyż nie jest ona wtedy fizjologicznie przygotowana do ciąży.

- Sięgamy więc po preparaty oparte na gonadotropinach, których  fizjologiczne działanie zbliżone jest do działania FSH i LH. Stosowanie tych hormonów jest bezpieczne. Warto w tym miejscu również wspomnieć o tzw. niepłodności laktacyjnej u loch. Ze względu na częste ssanie, a więc częste pobudzanie receptorów gruczołu mlekowego, czynność jajnika jest zahamowana, a wolno dojrzewające pęcherzyki wytwarzają znikome ilości estrogenów. Dopiero po odsadzeniu prosiąt, po 5-10 dniach pojawia się ruja. Niewskazane jest jednak wcześniejsze odsadzanie prosiąt niż po 20 dniach, ze względu na czas potrzebny do obkurczenia macicy - mówi lek wet. Kinga Bachar.
 
ZSYNCHRONIZOWAĆ LOCHY W GRUPIE
Kolejnym problematycznym momentem jest synchronizacja owulacji. Szczególnie na fermach dużych, gdzie tworzone są grupy technologiczne jest to sprawa niezwykle istotna. Tam chcielibyśmy, aby lochy kryte były w tym samym czasie, porody odbywały się w razem, i aby razem odsadzane były prosięta do kolejnych grup technologicznych.

- Mówimy wtedy o synchronizacji rui. Ogranicza się ona do podania hormonów gonadotropowych – FSH- a następnie gonadotropiny kosmówkowej hCG o działaniu podobnym do LH. Po 24-26 kryjemy, powtarzamy po 18 godzinach. Jeśli chcemy włączyć do grupy technologicznej loszki sięgamy po altrenogest – syntetyczny progestagen. Jego działanie polega na blokowaniu uwalniania hormonów gonadotropowych (FSH i LH), przez co hamuje wystąpienie rui i owulacji. Ponieważ preparat jest podawany wraz z paszą, tylko skrupulatna kontrola pobrania preparatu zagwarantuje nam sukces. Najkorzystniej, aby zwierzęta rozdzielić i przez 18 dni preparat podawać indywidualnie. Między 4 a 9 dniem od zaprzestania podawania altrenogestu pojawia się ruja. Analogicznie stosując altrenogest od pierwszego dnia po odsadzeniu blokujemy występowanie rui. Zaprzestanie podawania preparatu powoduje wystąpienie rui w ciągu 4 – 9 dni - mówi lek. wet. Kinga Bachar.

SIĘGAĆ PO HORMONY W OSTATECZNOŚCI

- Pamiętajmy jednak, że organizm jest niezwykle mądry. W odpowiedzi na niekorzystne warunki środowiskowe np. światło, żywienie i warunki zoohigieniczne, organizm potrafi sam regulować zdolności do rozrodu. Mamy wtedy do czynienia ze zmianą czasu trwania rui, częstotliwości czy też czasowym brakiem owulacji. Dla naszej hodowli oznacza to tylko straty. Zachęcam gorąco, zanim zdecydujemy się sięgnąć po wspomagającą terapię hormonalną przyjrzyjmy się warunkom środowiskowym. Po hormony sięgnąć najprościej, a niejednokrotnie o wiele prostsze i tańsze zabiegi rozwiązują problem - podkreśla lekarz weterynarii.