Od momentu pojawienia się wirusa afrykańskiego pomoru świń (ASF) na Białorusi na wschodniej ścianie naszego kraju zostały wprowadzone szczególne środki ostrożności, takie jak: obowiązek dezynfekcji pojazdów transportowych, obuwia osób podróżujących, zakaz przywożenia produktów spożywczych pochodzenia zwierzęcego.

Dodatkowo na terenie województw lubelskiego, podlaskiego i mazowieckiego stworzono obszary zagrożenia wystąpienia ASF. To również wiąże się z większą ostrożnością rolników - zabezpieczeniem gospodarstw, zwiększeniem poziomu bioasekuracji oraz zakazem organizowania wystaw hodowlanych z udziałem zwierząt gospodarskich.

Jak udało nam się dowiedzieć, obostrzenia spowodowały trudność w odstrzale dzików przez koła łowieckie, co nie pomaga w regulowaniu ich populacji.

Niosą też ze sobą dodatkowe koszty opłat badań laboratoryjnych na ASF, które muszą ponosić myśliwi. Koszt badania na wykrycie obecności materiału genetycznego wirusa afrykańskiego pomoru świń według cennika Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach - jedynego laboratorium referencyjnego w Polsce, które wykonuje tego rodzaju próby - wynosi 247 zł. Oprócz zagrożenia, jakim są dziki, warto też pamiętać, że najczęściej wprowadzenie wirusa ASF do kraju wolnego od choroby następuje poprzez transport, mięso, produkty mięsne, niedogotowane odpadki kuchenne i poubojowe, pochodzące od chorych świń i dzików. Dlatego elementem zwiększającym ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa jest nadal istniejący w polskich gospodarstwach handel obwoźny przez osoby pochodzące zza wschodniej granicy.

Groźny handel obwoźny

- Wszyscy producenci trzody chlewnej ze ściany wschodniej powinni zachować większą ostrożność w związku z zagrożeniem afrykańskim pomorem świń. Przede wszystkim muszą zrezygnować z zakupów w handlu obwoźnym od osób zza wschodniej granicy - mówi Grzegorz Lenard, lekarz weterynarii z woj. lubelskiego i specjalista chorób świń. Pamiętajmy, że ryzyko przeniesienia choroby jest bardzo duże dla wektora, którym jest żywność pochodzenia zwierzęcego, w tym wędlin i mięsa. Wirus potrafi przetrwać w mrożonym mięsie nawet przez około 3 lata. Aktualnie podróżujący do Polski z Rosji, jak i z Białorusi, nie mogą wwozić produktów odzwierzęcych, takich jak mięso, wędliny, jaja czy nabiał.

- Uczulam producentów świń, aby nie wpuszczali na teren swoich gospodarstw żadnych handlarzy obwoźnych, tym bardziej zza wschodniej granicy. Mimo tego mamy świadomość, że handel np. żywnością z osobami pochodzącymi z Białorusi kwitnie też na lokalnych targowiskach - wyjaśnia Grzegorz Lenard. Pojawienie się wirusa na terenie kraju jest obecnie bardzo realne ze względu na duży ruch osobowy i tranzytowy oraz rozległe kompleksy leśne na granicy z Białorusią, które sprzyjają przemieszczaniu się dzików. - Wraz z rozpoczęciem huczki, dziki zaczną swoje wędrówki. Bardziej intensywne przemieszczanie się dzików oznacza dla nas wyższe ryzyko zawleczenia afrykańskiego pomoru świń na teren naszego kraju. Dlatego szczególnie ważna jest tutaj pomoc kół łowieckich, które powinny zwiększyć odstrzał dzików, tak aby lepiej kontrolować ich populację - tłumaczy doktor Lenard.

Obszary zagrożenia

Wojewodowie w województwach lubelskim, podlaskim i mazowieckim w pierwszej połowie sierpnia br. wydali obwieszczenia w sprawie natychmiastowego zarządzenia specjalnych środków ostrożności w związku z wystąpieniem afrykańskiego pomoru świń na terytorium Białorusi i możliwości jego przeniesienia na terytorium Polski.

Oznacza to, że województwa lubelskie i podlaskie oraz część woj. mazowieckiego zostały określone jako "Obszar zagrożenia wystąpienia afrykańskiego pomoru świń".

Od tego czasu szczególnym obostrzeniom podlega między innymi odstrzał dzików - zwierząt, które są jednym z wektorów szerzenia się groźnego wirusa.

Ten rodzaj przeniesienia choroby na teren kraju, spośród wszystkich krajów bałtyckich, jest najwyższy właśnie dla Polski i wynosi 69 proc. Nie da się ukryć, że mieszkańcy wymienionych województw w rozmowach z redakcją Farmera liczą na zwiększony odstrzał tych zwierząt przez koła łowieckie.

Jednak w praktyce okazuje się, że zwiększenie poziomu ostrożności służb weterynaryjnych nie przyczyniło się do lepszego panowania nad poziomem populacji dzików w województwach zagrożonych ASF.

Trudniej zapanować nad populacją dzików

Wraz z utworzeniem "Obszaru zagrożenia" obowiązuje zakaz wywożenia tusz oraz skór odstrzelonych dzików bez otrzymania potwierdzenia ujemnego wyniku badania laboratoryjnego w kierunku wykrycia afrykańskiego pomoru świń. Z kolei tusze dzików i skóry przechowywane w zakładach mogą być wykorzystane wyłącznie do produkcji mięsa przeznaczonego na użytek własny.

- Od momentu wprowadzenia rozporządzenia przez wojewodów mamy znacznie utrudniony odstrzał dzików.

Aktualnie po odstrzeleniu dzika nie mamy możliwości, aby zabrać zwierzę z miejsca odstrzału. Najpierw muszą zostać pobrane próbki, które zostaną przesłane do Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach w celu określenia, czy zwierzę nie było chore na ASF. Niestety, oczekiwanie na wynik trwa długo, bo 8-9 dni. Tak naprawdę tuszsa pozostawiona na taki okres czasu nie będzie się później nadawała do żadnego przetwórstwa. Z tego co wiemy, liczba laboratoriów referencyjnych diagnozujących ASF w kraju ma zostać zwiększona do 9. Być może czas oczekiwania na wyniki zostanie wtedy skrócony - wyjaśnia Bartłomiej Popczyk z Polskiego Związku Łowieckiego.

Dodatkowo obrót odstrzelonymi dzikami utrudniają obostrzenia sanitarne w zakładach, które do tej pory zajmowały się skupem dziczyzny. - Doszło do tego, że teraz tak naprawdę nie mamy gdzie sprzedawać odstrzelonych dzików. Większość zakładów nie spełnia zaostrzonych wymagań weterynaryjno- sanitarnych lub boi się dodatkowych problemów dotyczących przechowywania tusz i wnętrzności dzików - dodaje Bartłomiej Popczyk.

Teraz w punktach skupu dziczyzny i w zakładach skupujących zwierzęta, tusze dzików i skóry przechowuje się w sposób zapobiegający bezpośredniemu kontaktowi nieprzebadanych tusz dzików z produktami surowcami i innymi przedmiotami, które mogą spowodować szerzenie się tej choroby zakaźnej.

Jak podaje PZŁ, w zeszłym roku takich punktów skupu w województwie lubelskim było 55, w podlaskim 33, w tym roku ta liczba może znacznie zmaleć.

Z danych przedstawionych przez Bartłomieja Popczyka wynika, że populacja dzików w ujęciu rocznym nieco się zwiększyła w obydwu opisywanych województwach. Na dzień 10 marca 2013 w woj. lubelskim było 17 281 dzików, w tym samym okresie przed rokiem ich stan był na poziomie 15 666 szt. Jeżeli chodzi o woj. podlaskie, tendencja jest taka sama, w marcu 2013 r. populacja dzików liczyła 11 580 szt. w marcu 2012 r. 10 257 szt.