Czarniak w swoim komentarzu podkreśla, że podwyżki na małej giełdzie, jakie miały miejsce w dwóch ostatnich notowaniach, choć symboliczne, to dają pewien optymizm:

 - Zmiana ta choć niewielka, pozwoliła na lekki optymizm wśród producentów – wszak większe zainteresowanie surowcem i gotowość do płacenia więcej pozwala myśleć o odwróceniu trendu na wzrostowy – a przynajmniej na oddalenie widma dalszych spadków. Efektem tego trendu jest zachowanie ceny na sesji VEZG. Owszem, cena 2,30 Euro za kg w klasie E (10,34 zł) jest z nami od 16 sierpnia, ale ciągła równość między małą, a dużą giełdą rodziło obawy dalszych spadków. Tak więc obecne utrzymanie stawki dużego parkietu, przy jednoczesnym lekkim wzroście giełdy ISW pozwala mieć nadzieje na choć delikatne wzrosty – komentuje rzecznik Polsus-a.

 

 Niewielkie ożywienie także na rynku krajowym

 Jego zdaniem, lekkie ożywienie w Niemczech przekłada się też w pewnym stopniu na rynek krajowy:

 - Oficjalne cenniki nie zmieniają się, ale tajemnicą poliszynela jest to, ze ten kto potrafi zorganizować partie świń na cały samochód może uzyskać więcej. Oficjalnie cenniki dalej oscylują w przedziale 9,65-9,85 zł w klasie E, natomiast przy większych partiach, niejednokrotnie cena jest wyższa osiągając wartość 9,95 zł w klasie E, a może i 10 zł, jednakże tej informacji nie mam potwierdzonej. Pewnym jest natomiast, że różnica pomiędzy cena w Polsce, a w Niemczech pozwala domniemywać, że przy obecnych relacjach popytu-podaży ceny u nas powinny jeszcze wzrosnąć – pisze Bartosz Czarniak.

 

 Problem mają nie tylko hodowcy, ale i przetwórcy

 Jak podkreśla hodowca, przedstawiciele zakładów mięsnych nie ukrywają, że niejednokrotnie maja one problem z zapełnieniem linii ubojowych na odpowiednim poziomie, a problemy te wynikają z małą dostępnością tuczników.

 - Te same zakłady przyznają również, że każdy patrzy na ręce innych i boją się podnieść ceny, aby inny zakład, poprzez niższą cenę dla producenta nie zaproponował handlowi atrakcyjniejszych stawek i przez to przejął kontrakty. Jest więc nerwowo zarówno u nas, producentów i hodowców, którzy pragną już całkowicie zasypać dołki po ostatnim kryzysie, ale i nerwowo jest wśród samych zakładów, które boją się wpaść w pułapkę, która spowoduje kryzys u nich. Jednakże moim zdaniem, przy niezmiennym popycie oraz podaży cena będzie musiała wzrosnąć, choć jej skala zależeć będzie od rozwoju sytuacji na rynkach pozostałych krajów UE, które mogą eksportować mięso do nas – komentuje rzecznik Polsusa.

 Niezbędna jest odbudowa produkcji prosiąt

 Czarniak zwraca uwagę na to, że po raz kolejny przekonujemy się, jak ważne jest stworzenie własnej, krajowej bazy surowcowej, tym bardziej, że u czołowych producentów prosiąt w Europie (Holandia, Dania) kurczy się stado podstawowe – a więc będzie mniej prosiąt dostępnych na rynku – co z kolei może podbijać ich cenę.

 - Musimy zatem odbudować krajowe pogłowie loch i samodzielnie uzupełnić lukę w produkcji prosiąt, która zaczyna powstawać. Niewątpliwie kluczem do sukcesu takiej odbudowy są dwie podstawy – pierwsze to uskutecznienie walki z ASF, tak, aby nie stanowił on istotnego ryzyka zagrażającemu chlewniom. Druga podstawa to prawo budowlane, które pozwoli na szybsze uzyskiwanie pozwoleń na budowę obiektów inwentarskich o jak najwyższym statusie dobrostanowym i środowiskowym. Obecnie ścieżka uzyskiwania pozwolenia na budowę potrafi trwać nawet kilka lat, co jest czynnikiem, który zniechęca inwestora do podjęcia ryzyka produkcji, hodowli świń – musimy to zmienić. Dopiero po wprowadzeniu zmian, które umożliwia stworzenie tych dwóch fundamentów, możemy myśleć o programie, który miałby na celu wsparcie odbudowę pogłowia – tłumaczy Bartosz Czarniak.