Jak czytamy w komentarzu Bartosza Czarniaka, na niemieckim rynku tuczników obserwujemy równowagę pomiędzy podażą, a popytem, co powoduje, że już drugi raz z rzędu stawki na giełdzie ISW i VEZG są takie same i wynoszą 2,30 euro za kg w klasie E.
W Polsce również mamy obecnie stagnacje cenową i podobnie jak przed tygodniem oferowane są nam stawki maksymalne w wysokości 9,50-9,80 zł w klasie E. Dla wielu ze względu na różnicę pomiędzy rynkiem krajowym, a za Odrą, są to stawki zdecydowanie za małe. W wielu przypadkach tuczu otwartego są one już na granicy opłacalności, co skutecznie zniechęca innych rolników (nie posiadających obecnie świń) do ewentualnego zakupu warchlaka i tuczu – tłumaczy rzecznik Polsusa.
Czy ceny tuczniki wzrosną?
Zdaniem Bartosza Czarniaka, stawki za pasze, zboża są na tyle niskie, że pomimo tak drastycznych spadków cen świń (w ciągu miesiąca nawet o 2,50 zł na kg), nadal możemy mówić o opłacalności.
To tylko zachęca skupujących do dalszego obniżania ceny, bo po pierwsze będą mogli zaproponować bardziej atrakcyjne ceny produktów, a po drugie, łatwiej im będzie stworzyć marże opłacalne dla nich samych, I nie jest to wyrzut w którąkolwiek stronę, ale niestety realia obecnego rynku - komentuje Czarniak.
Paradoks niższych cen
- Czy brak wyższych stawek jest dobry czy zły? Wiadomo, że po ciężkich 2 latach część z nas dalej zasypuje dołki, jakie wtedy powstały i chcieliby, aby wyższa cena trwała nadal. Ale niższa stawka może nam zapewnić na dłuższy czas spokój. Kontrowersyjna uwaga? Nie do końca. Wyobraźmy sobie sytuację, w której cena nadal oscyluje w okolicach 12 zł w klasie E, a warchlak jest po 500 zł. Przy obecnych kosztach nie byłoby możliwości nie zarobić i to dość sporo, a przy obecnych niskich stawkach zbóż wielu rolników by na siłę wstawiało świnie. Co by się stało za 3-4 miesiące? Mielibyśmy silna nadpodaż, która zbiłaby cenę nie o 2,50 na kg, ale od razu o 5 zł! To co pisze wydaje się abstrakcją, ale dla tych graczy na rynku, którzy zostali, którzy ciągle kalkulują opłacalność produkcji, obecna sytuacja może pozwolić w dłuższej perspektywie na zachowanie zarobków na takim poziomie, aby spokojnie żyć i się rozwijać, bo na chwilę obecna nic nie zapowiada kolejnych nagłych tąpnięć, który zrzuciłyby produkcję poniżej poziomu opłacalności – ocenia Czarniak.
Komentarze