Jak mówi w rozmowie z naszym portalem uczestniczący w spotkaniu Aleksander Dargiewicz, prezes zarządu Polpig-u, trwające blisko półtorej godziny spotkanie w dużej mierze dotyczyło dopłat do dobrostanu zwierząt:
- Wydaje nam się, że limit DJP dyskwalifikujący z dopłat dużych producentów jest trudny do zrozumienia. Dobrostan wszędzie powinien być taki sam, dlatego należy promować go także w gospodarstwach o wysokiej skali produkcji. Szczególnie, że poprawiłoby to konkurencyjność względem dużych gospodarstw z Danii, Holandii czy innych wiodących producentów – mówi Aleksander Dargiewicz.
Podczas spotkania rozmawiano też o wprowadzeniu bezjarzmowego utrzymania loch na porodówkach. W tej chwili by uzyskać dopłaty, lochy przez minimum dwa tygodnie muszą być utrzymywane poza klatkami porodowymi. Przy takim kształcie przepisów mało kto będzie mógł skorzystać z dopłaty, szczególnie że utrzymanie bezjarzmowe jest warunkiem obligatoryjnym.

Czytaj więcej
Dobrostan trzody po nowemuUproszczenie inwestycji
Podczas spotkania rozmawiano także o uproszczeniu drogi formalnej do powstawania inwestycji w produkcję trzody chlewnej:
- Na chwilę obecną nikt nie ma budynków dostosowanych już teraz do podwyższonego poziomu dobrostanu. Potrzebne są ku temu inwestycje, a procedury administracyjne trwają obecnie średnio 5 lat! Nawet w przypadku małych gospodarstw, gdzie teoretycznie niepotrzebny jest raport oddziaływania środowiskowego presja lokalnych społeczności sprawia, że sprawy związane z uzyskaniem pozwoleń przeciągane są tak długo jak tylko się da. Jeżeli nie uprości się procedur trudno mówić o wdrażaniu zmian dobrostanowych – mówi prezes Polpig-u.
Import warchlaków
Jak dodaje, problem ten należy rozpatrywać też w kontekście uniezależniania się od importu zwierząt do tuczu. Chcąc zastąpić import 6 milionów prosiąt rocznie potrzebne jest nam dodatkowo 200 tys. stanowisk dla loch. Brak planów zagospodarowania przestrzennego i uproszczenia procedur administracyjnych trudno jest mówić o zwiększeniu skali produkcji warchlaków w Polsce.
Dodatkowym zagrożeniem jest tu poruszana w Parlamencie Europejskim kwestia skrócenia dopuszczalnego czasu transportu zwierząt do 8 godzin. Takie ograniczenia bardzo utrudniłyby import warchlaków, a w chwili obecnej nie jesteśmy w stanie pokryć tej luki krajową produkcją. W takiej sytuacji branża będzie skazana na import półtusz, i nastąpi ostateczny upadek krajowej produkcji trzody chlewnej.
Otwarty dialog
Zdaniem Bartosza Czarniaka, rzecznika PZHiPTCh rozmowy należy ocenić zdecydowanie pozytywnie:
- Było to pierwsze tego typu spotkanie i traktujemy je jako pierwsze z wielu. Poszliśmy do Komisarza z listą tematów, z racji braku czasu udało nam się tak naprawdę dobrze omówić tylko jeden z nich, czyli kształt nowego dobrostanu, czyli na wysokości dopłat i ułatwienia możliwości skorzystania z nich bez konieczności zmniejszania pogłowia. Są to bardzo szerokie tematy, a problemów w branży jest dużo więcej, niemniej cieszymy się że Komisarz jest otwarty na nasze argumenty – tłumaczy rzecznik Polsus-a.
Komentarze