Ostatnie kilka miesięcy to okres dobrej koniunktury na rynku trzody chlewnej. Wprawdzie na początku lipca odnotowaliśmy wyraźny spadek cen żywca, jednak już po kilku tygodniach powróciły one do bardzo wysokiego poziomu. Na początku tego tygodnia za półtusze w klasie E krajowe skupy płaciły średnio 7,10 zł netto za kilogram, zaś za żywiec wieprzowy przeciętnie 5,50 zł netto za kilogram. Zdaniem Aleksandra Dargiewicza z Krajowego Związku Pracodawców – Producentów Trzody Chlewnej, przy obecnej sytuacji na światowych rynkach nie powinniśmy obawiać się gwałtownego załamania koniunktury:
- W chwili obecnej na rynku obserwujemy kilka czynników korzystnie wpływających na poziom cen skupu żywca wieprzowego. Pierwszym z nich jest niska produkcja trzody chlewnej w krajach UE – pomimo lepszej koniunktury wciąż utrzymuje się ona na poziomie wyraźnie niższym niż rok temu, co w konsekwencji prowadzi do niskiej podaży tego gatunku mięsa. Ogromne znaczenie ma również sytuacja na rynku chińskim – straty które wywołał tam afrykański pomór świń są większe niż pierwotnie oczekiwano, a odbudowa pogłowia trzody chlewnej potrwa w tym kraju długie lata. Już teraz zapotrzebowanie na wieprzowinę jest tym w kraju ogromne, wkrótce skończą się również zapasy mrożonej wieprzowiny, co jeszcze bardziej spotęguje import. Nie zapominajmy też o czynnikach sezonowych – wciąż znajdujemy się jeszcze w okresie, w którym działanie wysokich temperatur ogranicza tempo wzrostu tuczników, co ogranicza produkcję żywca – tłumaczy specjalista.
Jak podkreśla nasz rozmówca, przy obecnych poziomach cen, opłacalność produkcji utrzymuje się na naprawdę wysokim poziomie:
- Dotyczy to przede wszystkim rolników produkujących tucznika w cyklu zamkniętym, niemniej spadające w ostatnich tygodniach ceny warchlaków sprawiają, że także tucz w cyklu otwartym staje się bardziej opłacalny – tłumaczy Aleksander Dargiewicz.
Zdaniem Dargiewicza producenci żywca w Polsce nie mogą jednak do końca spać spokojnie. Wszystko za sprawą wirusa ASF:
- To główny czynnik niepewności. Cały czas istnieje bowiem ryzyko, że choroba wystąpi u któregoś z wiodących producentów trzody chlewnej w Europie. Skutki takiej sytuacji są trudne do przewidzenia, pewne jest jednak to, że jej konsekwencją byłoby gwałtowne pogorszenie rentowności produkcji trzody w krajach UE – tłumaczy specjalista.
Warto dodać również, że dobra koniunktura na rynku nie dotyczy niestety gospodarstw, które na skutek ognisk ASF znalazły się w obszarze zagrożenia. Znalezienie się w takim obszarze nie tylko czasowo uniemożliwia sprzedaż zwierząt. Nawet w momencie zdjęcia blokad rolnicy ze strefy niebieskiej nie będą mogli liczyć na sprzedaż wyhodowanych zwierząt po cenie rynkowej. Widać więc, że pomimo wysokich cen skupu tuczników producenci trzody chlewnej w naszym kraju wciąż nie mogą ze spokojem patrzeć w przyszłość.
Komentarze