–  Obecnie mamy w Polsce ponad 2 tys. loch rasy puławskiej pod oceną, do tego ok. 65 knurów. Populacja jest objęta programem ochrony zasobów genetycznych.  Jest to rasa przez nas bardzo doceniana, ponieważ ma szereg bardzo dobrych cech, jak bardzo dobra jakość mięsa, bardzo dobra troskliwość macierzyńska i odporność na choroby. Rozmawiając z hodowcami można usłyszeć, że generalnie te świnie lepiej się hodują niż rasy wbp, pbz, czy inne bardziej przemysłowe, ze względu na lepszą zdrowotność, mniejsze zużycie antybiotyków, mniej wszelkiego leczenia. Niemniej na ASF, jak każde zwierzę, nie jest odporna, w związku z tym występowanie ASF w Polsce stanowi dla niej zagrożenie. Ponadto ASF powoduje inny jeszcze problem poza ryzykiem zachorowania, tj. występują liczne ograniczenia, pojawiają się strefy, w których hodowcy nie mogą w normalny sposób hodować zwierząt, ich sprzedawać i przemieszczać. To jest duży problem, przede wszystkim ekonomiczny, i w związku z tym spora liczba hodowców rezygnuje z hodowli czy chce zrezygnować i to jest gigantyczny problem w tym momencie – informowała dr Szyndler-Nędza.

Pytana czy obecna sytuacja związana z ASF stanowi realne zagrożenie dla rasy puławskiej zaznaczyła, że na razie nie da się jednoznacznie orzec w tej sprawie.

– Do tej pory ASF występował przede wszystkim na wschodzie kraju, trochę w centrum. Pojawił się jednak na zachodzie, w tym w Wielkopolsce, gdzie te hodowle, dzięki którym rozwinęła się nam hodowla i zwiększyła liczba zwierząt, pojawiły się stosunkowo niedawno. Wystąpiły tam strefy i obecnie hodowcy się z tym mierzą, więc dopiero zobaczymy czy faktycznie zrezygnują czy jednak uda im się przetrwać. Uważam, że powinno się troszeczkę zmodyfikować przepisy, żeby umożliwić hodowcom normalny zbyt zwierząt, choćby badając te świnie i umożliwiając im praktycznie normalne funkcjonowanie – stwierdziła nasza rozmówczyni.

Zdaniem naszej rozmówczyni ważna jest również identyfikowalność produktów pochodzących z mięsa zwierząt ras rodzimych.

– Zagrożenia zawsze jakieś tam będą, głównie chorobowe, natomiast wolałabym mówić o perspektywie świetlanej przyszłości. Co można dla tych ras zrobić, żeby je wzmocnić, żeby  zapewnić im rozwój i zainteresowanie wśród hodowców? Tu byśmy zmierzali w kierunku opracowania marki wyróżniającej rasy rodzime spośród całej hodowli. Instytut Zootechniki przygotował znak “Rasa Rodzima”, ogólnie dla wszystkich gatunków z odmianami dla poszczególnych ras. Ideą tej marki jest oznaczanie produktów pochodzących z lokalnych hodowli ras rodzimych o bardzo dobrej jakości, których wyróżnikiem jest bardzo dobra jakość mięsa, dobra jakość produktu, odżywcza wartość i tradycyjna technologia produkcji, czyli bez dodatków sztucznych konserwantów, wypełniaczy itd. Zapraszamy do certyfikacji hodowców oraz zakłady mięsne, żeby móc zobaczyć na ladach polskich sklepów znaczek “Rasa Rodzima”, żeby człowiek kupujący tak z ulicy wiedział, że to są właśnie produkty z tych naszych lokalnie hodowanych i utrzymywanych ras rodzimych – mówiła dr Szyndler-Nędza.